Zwiastun Filmowy

Pojawiła się nowa zakładka z zwiastunem filmowym opowiadania. Zapraszam serdecznie do obejrzenia.
Wideo umieszczone nad rozdziałami jest tzn. Opening'iem.
W zakładce 'Bohaterowie' są dodanie nowe osoby które pojawiły się w opowiadaniu.
W Zakładce 'Fabuła' pojawił się filmik, zapraszam do obejrzenia.
Pojawiła się zakładka pt. "Sezon2" jest w niej zawarty zwiastun/opening do sezonu drugiego jaki nastąpi.
Do zakłądki "Sezon 2" doszedł opis opisujący nowy sezon!!

► New Opening for Feelings Of Despair |FOD|

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 19

                                                         Dawna Znajoma

Minął już równy tydzień, jak Stefan dowiedział się prawdy o mnie. Xawier od ostatniego chęcia zabicia mnie nie dawał znać o sobie, Carina również nie daje znaku życia, Ivan przesiaduje w posiadłości Rose, a Steven odwiedza Petrov'ych. Tak więc cały dom pozostawiony jest dla mnie i brązowowłosego. Mi to oczywiście pasuje...
Jednakże, od samego rana Stefan, dziwnym trafem starał się uciec z domu. Ciągle mówił, że ma do załatwienia bardzo ważną sprawę i zajmie mu to tylko dwie godziny, jednak poza domem jest już cztery. Za wszelką cenę nie chciał uchylić mi rąbka tajemnicy, co to za ważna sprawa...
Postanowiłam nie marnować czasu i wzięłam się za czytanie pamiętnika, który dawno nie witał w moich rękach. Otworzyłam na następnym wpisie i zaczęłam czytać.

" Wszystkie czyny z przeszłości, zaczynają odbijać się na mojej osobie. Z dnia na dzień coraz bardziej mszczą  się na mnie. Osoby z przeszłości krok po kroku zaczynają mieszać w moim życiu. Wszystko wraca.. każde wspomnienie..'' 

Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, w progu stanął Stefan, wraz z długowłosą blondynką. Zaprosił ją do salonu, postanowiłam zamknąć książkę, przypatrując się danej sytuacji.
- Oto Alexie, jest moją przyjaciółką od 7 lat. Poznałem ją w Chicago. Jest naprawdę dobrą osobą, pomimo trudności jakie napotkała w swoim życiu - oznajmił. Wstałam z kanapy przyglądając się dziewczynie, była wyższa, włosy miała dłuższe, jedynie co mogło nas łączyć to kolor oczu.
- Hej jestem Lexi, miło mi cię poznać. Stefan opowiedział mi twoją historię, ciągle podróżujesz, nikt nie zwraca na ciebie uwagi.. Miałam tak samo - oznajmiła i podała mi rękę w geście powitalnym ja jednakże jej nie uścisnęłam.
- Hej, jestem Eleanor Katherine Calder i nie potrzebuję litości ani pomocy od ciebie, wybacz ale mam inne sprawy na głowie - odpowiedziałam i chciałam udać się na górę, jednakże Stefan złapał mnie za rękę, hamując przy tym mój następny ruch.
- Eleanor, przerabialiśmy to, proszę daj sobie pomóc, zrób to dla mnie - powiedział z lekkim drżeniem w głosie.
-.. Ok, zgoda ale niech ta cała Alexie, pokaże mi że również jest dobra w przekrętach, nie chce tutaj żadnej ściemy - odparłam po chwili zastanowienia, obróciłam się w jej stronę. - Chcę, byś pokazała mi swój 'zły' charakter, jak w ogóle go masz. Wtedy zdobędziesz u mnie zaufanie - dodałam i uśmiechnęłam się swoim specyficznym uśmieszkiem
- Ok Stefan, Elka chodźcie - oznajmiła i wyszła z domu.
- Eleanor - poprawiłam ją, lekko denerwując się przy tym. Wyszliśmy z posiadłości Somerhalder'ów i udaliśmy się do centrum Atlanty. Krążyliśmy tak z 3 godziny, dopiero gdy się ściemniło zabrała nas na jedną z mniej znanych ulic. Blondynka po chwili przystanęła i obróciła się w naszą stronę.
- Zaczekajcie chwile, muszę coś sprawdzić - oznajmiła i zniknęła zza zakrętem.
- Stefan, co jest grana czemu tak krążymy? Gdzie ona nas chce zabrać ?..- zaczęłam dopytywać lekko poddenerwowana.
- Eleanor, sam nie wiem. Dzisiaj z rana pojechałem odebrać ją z dworca, potem poszliśmy na kawę, opowiedziałem jej twoją historię i tyle - odpowiedział patrząc się na mnie, również lekko zdenerwowany.
- Jak to jakiś przekręt, to .. - nagle moją wypowiedź przerwał kobiecy głos.
- Żaden przekręt - oznajmiła postać opierająca się o mur jednego z budynków. - Nie było mnie w Atlancie 5 lat, musiałam sobie przypomnieć gdzie znajduje się miejsce spotkań moje i Stefana. - dodała i ruszyła w naszą stronę. - Wraz ze Stefanem, gdy mieszkałam jeszcze w Atlancie, spotykaliśmy się w Billardo's i graliśmy w bilarda, pijąc przy tym piwa. W takiej oto atmosferze chcę zapoznać się z tobą Eleanor. - odpowiedziała i uśmiechnęła się - Chodźmy.!
Cała nasza trójka ruszyła w zaułek, na jego końcu widniał duży oświetlony napis Billardo's, weszliśmy do danego pomieszczenia. O dziwo nikogo prócz obsługi nie było, tylko my i kilka pracowników. Udaliśmy się więc do jednego ze stołów, Alexie od razu wzięła dwa kije z uchwytu i odparła. 
- Stefan, zaczynasz w końcu jesteś jedynym mężczyzną w tym pomieszczeniu - podała mu kij i uśmiechnęła się. 
Już po pierwszej partii odstawałam od danej dwójki. Nigdy wcześniej nie grałam w bilard, więc nie miałam się co łudzić na wygraną. Po pierwszej partii odpuściłam i usiadłam na przeciw podziwiając zaciętą walkę między przyjaciółmi. 
- Patrz i się ucz - odparła brązowooka. Ja jednak nie patrzyłam na ich grę, lecz na ich znajomość. Widać było że znają się od dawien dawna i bardzo dobrze się ze sobą dogadują... 


 
 xxx

Minęły dodatkowe dwie godziny, a ja zaczęłam czuć się jak jakiś nadbagaż. Stefan ani Alexie nie zwracali na mnie uwagi, bawili się, pili, tak jak za dawnych dobrych lat. Nie chciałam również psuć miłych chwili Stefanowi. Obserwowanie go jak gra z Alexie to czysta zabawa. Jednakże wolałabym, żeby to ze mną tak się świetnie bawił.
Nagle dostałam sms, wyciągnęłam komórkę z kieszeni, gdy zobaczyłam nadawcę, mój humor jeszcze bardziej się pogorszył. Postanowiłam nie odczytywać wiadomości. Mój spokój długo jednak nie trwał..
- Czego się nie przyłączysz ? - usłyszałam dane słowa. automatycznie odwróciłam się w stronę skąd dobiegały. Ujrzałam za mną dobrze znienawidzoną osobę.
- Ivan ..
- Eleanor..  - powiedział, a ja spojrzałam na niego lekko zdziwiona.
- Nie powinieneś być u Rose, na drugim końcu Atlanty ? - zapytałam zaciekawiona, obecnością jego osoby tutaj.
- Nie, pokłóciliśmy się, wiec wróciłem - odparł uśmiechając się.
- Ivan, piłeś? - padło następn pytanie z moich ust, jego zachowanie było trochę dziwne.
- Tylko dwa piwa - odparł. Ja jednakże wiedziałam że to kłamstwo.  Postanowiłam zabrać go do domu i tak nie byłam już widoczna dla Stefanowi ani Lexi więc co mi szkodziło.

xxx
Po 20 minutach wraz z starszym bratem Somerhalder'em wróciliśmy do domu. Automatycznie ciemnowłosy po przekroczeniu progu, usiadł na jednym z foteli ciężko oddychając.
- Co jest ? - spytałam patrząc na niego krzywo.
- Jest źle Eleanor - odpowiedział dosyć nieprecyzyjnie.
- Co masz na myśli ? - podeszłam i spojrzałam na niego, on zaś wstał.
- Ciągle tu jesteśmy ..stoimy.. - przerwał podnosząc brwi.
- Stoimy .. ? .
- Stoimy U-B-R-A-N-I - uśmiechnął się i przybliżył. - Co byś zrobiła, gdybyś dowiedziała się, że do Ciebie..
-.. Nie kończ - teraz to ja mu przerwałam.- Nie chcę tego słyszeć - dodałam.
- Dlaczego ? - zapytał spoglądając na moją zezłoszczoną osobę.
- Pamiętasz pamiętnik ? Jest jedne wpis o tobie, ale nie może on zostać ... - przyciszyłam końcówkę zdania, rozumiejąc co właśnie chciałam wyznać Ivan'owi. Dobrze jednak, że nie przyłączyłam się do dalszego pica razem ze Stefanem i Alexie, ponieważ mogłabym wyjawić to czego bym nie chciała.
- Jaki wpis ? - padło następne pytanie z jego ust, tym razem jednak brzmiało ono poważniej.
- Nie musisz wiedzieć! - odpowiedziałam i ruszyłam na górę, przed schodami jednak przystanęłam slysząc słowa Somerhalder'a
- Ten wpis.. nie jest o mnie.. jest o nas - oznajmił podnosząc głos bym usłyszała.
- Być może.. - odpowiedziałam, nie zastanawiając co może z tego wyniknąć ... 





niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 18

                                                                Prawda


. - Chcę opowiedzieć Ci całą prawdę o mnie. Nie jestem tym za kogo mnie uważasz - dodałam, a jego mimika twarzy przybrała niedowierzanie.
- A więc posłuchaj w kim tak naprawdę się zakochałeś...   

Nastała między nami głucha cisza. Po mimice Stefana można było wywnioskować, że nie jest pewien czy chce usłyszeć o mnie całą prawdę. Ja jednakże postanowiłam nie cofać się, pragnęłam by zaczął mnie akceptować taką jaka naprawdę jestem, a nie żeby ciągle widział moje oblicze pod 'maską dobra'.

- Zacznijmy może od roku 2005, a mianowicie od lipca 14. To w ten dzień, moi rodzice zostawili mnie samą - westchnęłam ciężko - Zginęli oni w tragicznym wypadku samochodowym, pozostawiając 9-letnią dziewczynkę na pastwę losu. Opiekę nade mną w tym czasie sprawowała nie jaka rodzina Petrov'ych. Nagle na ich przyjazne dusze spadł grom z jasnego nieba i przytłoczył im całą rodzinną harmonie, jednakże nie na długo. Opiekowali się mną .. równy tydzień.  Bowiem od miesiąca mieli już wykupione bilety do Atlanty. Starali się, ale nie podjęli walkę o moją osobę. Nie zapewnili mi dobrego domu ani biletu bym mogła z nimi wylecieć. Pozbyli się mnie więc w inny sposób..
OPIEKUNKA  pani o średnim wzroście, ruda z niebieskimi oczami, oraz dosyć pulchna. Nie opiekowała się mną tak jak powinna, tak jak robiliby to prawdziwi rodzice. Prawdopodobnie miała jeszcze inne pociechy do których musiała pójść i zrobić obiad, poświęcała mi godzinę. Na cały cholerny dzień, tylko jedną godzinę.. W te 60 minut, robiła obiad, prasował sprzątała oraz opłacała wszystkie rachunki. Pamiętam jak tylko raz przez 3 lata, poświęciła mi czas na zabawę..
Moim częstym miejscem pobytu była ławeczka na przeciw  grobowca rodziny CALDER. Tylko tam mogłam się wygadać, porozmawiać z rodzicami oraz pośmiać.
 Jedyną bliską mi osobą, która została przy mnie i nie odwróciła się mimo tylu przeciwieństw był Bill. Jego rodzice jako zamożni ludzie, nie chcieli by ich syn zadawał się ze mną, jednakże nie pominę faktu gdy moi rodzice żyli, byli oni wtedy najlepszymi przyjaciółmi naszej rodziny.
Prowadziłam bardzo ciche życie, miałam problemy i nie umiałam sobie z nimi poradzić. Nikt nie próbował mi pomóc, prócz Billa.
Pewnego dnia, rodzina Raven'ów, zaczęła uchodzić na dno. Było to 3 lata później od pogrzebania moich rodziców. Miałam wtedy 12 lat.Państwo Raven'owie, widząc że każdy się od nich odwraca postanowili być nagle mili dla wszystkich, w tym też dla mnie. Moja opiekunka, widząc to postanowiła nie przychodzić już do mnie. Opiekę nade mną zyskali rodzice Bill'a. Wszystko było niby dobrze, jednak radzić ciągle musiałam sobie sama. Pani Nadia i Pan Aron (państwo Raven) upadli na same dno, gdy po następnych 3 latach ich syn umarł. Tak jak każdy w miasteczku, słyszał o zabójstwie Billa. Odbył się pogrzeb, wtedy wiedziałam już, że nikogo nie będę obchodzić. Pani Nadia dniami i nocami nie przestawała pić, w końcu Aron wziął z nią rozwód i wyjechał. Postanowiłam również wziąć sprawy w swoje ręce. Wybrałam wszystkie pieniądze z kont mich rodziców i zaczęłam podróżować...
Od tego momentu także zaczynałam się zmieniać. Osierocona i pozbawiona przyjaciół, nie pozostawało mi nic innego jak kierować się zemstą. Wyjechałam do małej wsi Tarakia w Bułgarii, zamieszkałam w domku i zaczęłam żyć nowym życiem. Szkoła, nowi znajomi, którzy zamiast zaprzyjaźnić się ze mną zaczęli wyśmiewać. Postanowiłam ich nie oszczędzać. Nie byłam im dłużna, po roku musiałam się jednak wyprowadzić, ponieważ zrezygnowałam ze szkoły, nie opłacałam rachunków, nie byłam pełnoletnia, grodził mi dom dziecka. Od pory wyjazdu do Tarakia moje życie zaczęło być podrożą.
Postanowiłam uciec do Alexandroupolis, o wiele ładniejsze i większe miasto niż Tarakia, również w Bułgarii. Mieszkałam tam przez dwa lata. Moje życie uległo całkowitej zmianie w ciągu tych 730 dni. Zaczęłam chodzić do szkoły, zdawałam egzaminy, miałam przyjaciół oraz wszystko co było mi potrzebne do szczęścia. Byłam z siebie dumna. Miałam chłopaka... chłopaków i z którymś z nich zaszłam w ciążę. W wieku 17 lat, co nie było zbytnio miłe po wyrazie twarzy moich sąsiadów, którzy wytykali mnie palcami.
Nazywali dziwką z wielkim brzuchem.
Po 2 miesiącach użeraniu się z ludźmi których nigdy nie lubiałam, zainwestowałam w składkę co przyniosło zysk pieniędzy. Po roku gdy na karku miałam już 18 lat, należałam do jakieś bogatej fundacji.. " Nieśmy pomoc ludziom" tak się nazywała.. stowarzyszenie osobowości, dużo ludzi, bankiety, drogie suknie.. masę bogatych przedstawicieli..niestety połowę z nich ucierpiała. Zabawiałam się mężczyznami potem ich. hmm sztyletowałam.
- Co zrobiłaś ? - Stefan oburzony, lub ledwo na skraju wytrzymałości uniósł głos.
- Nie skończyłam, proszę nie przerywaj mi. - odparłam patrząc na niego.
- Zabiłaś człowieka ?
- Kilku - przyciszyłam głos. - Stefan usiać!! - krzyknęłam.- Gdy sprawa się nagłośniła opuściłam Bułgarię i powróciłam do Italii, do Milano. Byłam na kilku uroczystościach, wiodłam wspaniałe życie. Kilka przekrętów, powrót do Neapolu rodzinnego miasta oraz odwiedzenie grobowca rodziców.. wszystkie wspomnienia wróciły, aż w końcu dowiedziałam się o księdze rodziny Calder. Nowy plan na życie, zemsta, jednakże zanim postanowiłam wcielić swój plan odbywałam podróże między Bułgarią a Italią. Na tydzień odwiedziłam Berlin, a potem wyleciałam do Atlanty. I tak oto tutaj się znalazłam.
Stefan mój prawdziwy charakter jest nieobliczalny...- uśmiechnęłam się szyderczo.
 A tak mówli o mnie zamożni ludzie : Panna Eleanor Katherine Calder uwielbia przede wszystkim podróżować. Kocha także kolekcjonować srebrną biżuterię najróżniejszego rodzaju. Chętnie bywa na wielu przyjęciach, a można także nadmienić, że zna kilka języków obcych. Ma sporo pieniędzy na kontach, więc nie musi się jak na razie trudzić jakąś pracą...
- Odpowiem Ci na twoje następne pytanie Stefan - odparłam widząc zdenerwowanego mężczyznę, który zaczął chodzić po całym pokoju.
- Nigdy nie żałowałam tego co zrobiłam. Nie żałowałam tego że porzuciłam własne dziecko, nie obchodziło mnie to że zabijałam ludzi którzy weszli mi w drogę, szczerzę cieszyłam się, że cierpieli. Nie obchodził mnie smutek rodzin, którzy stracili członka rodziny, którego zabiłam JA. Niczego nie żałowałam, bo sama przez to przeszłam.
Oto moje prawdziwe oblicze, albo je zaakceptujesz, albo z nami koniec. Powrócisz teraz do Cariny ? Wątpię w to by cię przyjęła, zapewne widziałeś z jakim gniewem patrzyła na Ciebie w domu Petrov'ych.
- Więc podejmij decyzje Stefanie.
- Pocałuj mnie albo zabij ..Tak jak ja zabijałam innych.
- Eleanor, po tym wszystkim co od ciebie usłyszałem, obiecuje Ci, że nasza znajomość nigdy się nie skończy. Kocham cię i będę walczyć o to byś znowu zaczęła cieszyć się  życiem. Zmienię cię na lepszego człowieka - odparł i pocałował mnie, by po chwili przytulić. - Wiem, że już prawie się udało, w domku letniskowym nie byłaś tym kogo przedstawiłaś mi w tej historii. Wieżę w ciebie.. wieżę w nas.
- Poza tym, znam kogoś kto był zupełnie taki jak Ty, ona Ci pomoże...

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 17

                                                        Brat a Kuzyn

Nie mogłam uwierzyć, że osoba tak bliska memu sercu  odnalazła się po tylu laty. Bill był moim przyjacielem od dziecka (jako jedynym) był dobrym człowiekiem, który już od najmłodszych lat troszczył się i pomagał ludziom. Nigdy nie zostawił mnie, był zawsze wtedy kiedy tego potrzebowałam. nawet jak rodzice zginęli, był przy mnie i wspierał mnie. Niestety w wieku 15 lat pojawił się artykuł o jego śmierci... i po raz kolejny straciłam ważną mi osobę. Wtedy zaczęłam się zmieniać, przybrałam swój charakter i pragnęłam się mścić.   
- Myślałam, że nie żyjesz.. znaczy się tak pisali w każdej jednej gazecie, był nawet pogrzeb..- oznajmiłam i ponownie się do niego przytuliłam.- Co się działo z tobą przez ten czas ? - zapytałam.
- To długa historia i raczej Ci się nie spodoba - powiedział i spojrzał na mnie z lekkim zmartwieniem... 

Udaliśmy się wszyscy do domku letniskowego i zasiedliśmy przy stole, na samym początku między nami znajdowała się głucha pustka, lecz po dłuższej chwili przerwał ją Bill.
- Eleanor nie wiem od czego zacząć.. - powiedział załamanym głosem.
- Opowiedz mi wszystko od początku, co działo się z tobą w wieku 16 lat jak 'niby umarłeś' i dalsze losy - odpowiedziałam i złapałam go za ręce.
- Zaparzę nam herbaty, a ty stary zacznij opowiadać - odparł Stefan klepiąc niebieskookiego po ramieniu. Posłałam mu uśmiech i zaczęłam słuchać co ma mi do powiedzenia.
- Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie, było to miesiąc po pogrzebie twoich rodziców. Odprowadziłem Cię do domu a sam potem zaś ruszyłem do własnego. Ulicę przed moim domem zamieszkania natrafiłem na dwóch dawnych znajomych. Chcąc odnowić kontakt, poszedłem z nimi na piwo. Zacząłem pogłębiać z nimi znajomość, gdy mieli już opuszczać Neapol, zaproponowali mi ucieczkę razem z nimi. Sama wiesz, że mojej rodziny już dawno nie było, zgodziłem się więc. Upozorowaliśmy moją śmierć i uciekliśmy w świat Zwiedziliśmy takie kraje jak Bułgarię, Norwegię, Kanadę i Usa. W ciągu tych trzech lat ludzie, których darzyłem zaufaniem zaczęli się zmieniać. Konflikty z innymi, narkotyki i papierosy .. sama wiesz jak to jest. Zaczęły dochodzić problemy, aż w końcu wraz z Davidem podjęliśmy 'ucieczkę' od tej znajomości, jednak nie było lepiej tylko gorzej. Sam zmieniłem się nie do poznania. Zaczęliśmy okradać rodziny aż w końcu trafiliśmy tutaj. Do was.. - powiedział i zasłonił ręką twarz.
- Bill, sam wiesz że zawsze sprowadzałeś mnie na dobrą drogę, jednakże ja nie byłam lepsza w tamtych czasach. Z każdym dniem nienawidziłam bardziej, jednak postanowiłam zmienić swoją osobowość, pomaga mi teraz w tym Stefan - powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę brązowowłosego. Stefan zasiadł do stołu wraz z trzema kubkami ciepłej herbaty.
- Każdy miał, ma i będzie miał potyczki w swoim życiu to tylko kwestia czasu - dodał i uśmiechnął się w stronę chłopaka.
- Bill.. pomożemy Ci - odparłam i przytuliłam przyjaciela. - Możesz zostać z nami ile tylko zechcesz.
- Eleanor nie mogę tak, każdy jest już dorosły i powinien układać życie nie komplikując przy tym spraw swoich bliskich - odparł i upił łyk herbaty.
- Bill, gdy byłeś mały zawsze opowiadałeś mi że chciałbyś zwiedzić stan Gorgia, jesteś już w Hampton czas teraz na stolicę jaką jest Atlanta - odparłam i uśmiechnęłam się, nie zważając na jego wcześniejsze zdanie.

-[Następny dzień , 9:30]-                            

Powolnym ruchem spakowałam swoją walizkę do auta, chciałam jak najdłużej przedłużyć pobyt w tak pięknym miejscu. Niestety brązowowłosy, co chwile mówił mi bym się pośpieszyła, przez co, co chwilę miałam grymas na twarzy.
- Stefan, obiecuj mi że tutaj kiedyś jeszcze wrócimy - powiedziałam i uśmiechnęłam się niechętnie.
- Obiecuję - odpowiedział i przytulił mnie. Po chwili każdy już siedział w aucie i był gotowy do podróży.
- Zadzwonię do rodziny Petrovych, powinni użyczyć Ci domu na kilka tygodni, zanim sam nie znajdziesz mieszkania - oznajmiłam, kierując dane słowa do przyjaciela.
- Myślisz, że wuj Harold i ciotka Caroline pomogą nam, po tym wszystkim co się stało ? - zapytał zmartwiony Stefan.
- W końcu to rodzina powinna pomagać, spokojnie ja się tym wszystkim zajmę - odpowiedziałam i wybrałam dany numer, by po chwili połączyć się z ciotką Caroline.
Osobiście, byłam lekko przepełniona strachem, ponieważ ostatni kontakt z Cariną nie był najmilszy.  Oczywiście jak to kuzynka zapewne wypaplała wszystko wujkom.


- Cześć ciociu, pamiętasz mnie jeszcze ? - zapytałam z lekką pogardą. Jedynymi osobami do których zwracam się miło i z szacunkiem są Stefan i Bill. Jeżeli młodszy z braci chce mnie całkowicie nawrócić, będzie musiał starać się trochę bardziej. 
- Eleanor.. - westchnęła niechętnie
- Bingo 
- Czego chcesz ? - zapytała zaciekawiona. 
- Potrzebuję na kilka tygodni wolnego pokoju, a wiem że taki znajduje się u was - odpowiedziałam. 
- Chciałabyś powrócić do naszego domu ? - lekko zaśmiała się. 
- Nie ja, lecz Bill Raven, przyjaciel całej naszej rodziny. Zawsze pomagał Calder'om i Petrov'ym trzeba byłoby się teraz odwdzięczyć ?! - oznajmiłam. 
- Bill Raven? 
- Tak, z rodziny Raven'ów.. Blondyn o niebieskich oczach i zawsze roześmianej twarzy.. Odpowiem już na twoje następne pytanie .. Tak on żyje.. sama się przekonasz gdy wstąpi do waszego domu
- Niech przyjedzie do nas o 13:30 - odpowiedziała i rozłączyła się. Jej głos automatycznie zmienił się w  miły i spokojny..  

- Całkiem łatwo poszło - odparłam, wkładając komórkę do kieszeni.   
- Zgodzili się ?- zapytał blondyn.
- Tak - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.

Podróż mijała bardzo spokojnie i szybko. Zazwyczaj jest tak że szybciej się wraca niż jedzie do wyznaczonego celu. Po 30 minutach dojechaliśmy już do przedmieścia Atlanty.
- Stefan jedź na ulicę Cherokee Place Southeast, jak zjawimy się 15 minut szybciej nie powinno nic im się stać.- odparłam, nagle w aucie rozległ się dźwięk dzwonka. Wyciągnęłam pośpiesznie komórkę i odebrałam połączenie wychodzące.
- Co jest Caroline ?! Właśnie jesteśmy na przedmieściach Atlanty - odpowiedziałam z lekkim zdenerwowaniem.
- Przyjeżdżaj do nas jak najszybciej, będziesz czymś bardzo zaskoczona - odpowiedziała a jej głos zaczął drżeć.
- O co chodzi ? - krzyknęłam ale połączenie zostało urwane.
- Coś się stało ? - zapytał zmartwiony Somerhalder.
- Nie mam pojęcia.. - odparłam dziwiąc się.

                                                            xxx
Po piętnastu minutach zjawiliśmy się na danej ulicy. Pośpiesznie wyszłam z auta, zostawiając z tyłu Stefana i Bill'a. Nie zaważając na to iż nie jest to mój dom, weszłam bez zastanowienia.
- Co jest ?- krzyknęłam z korytarza wbiegając do małego salonu.W pomieszczeniu ujrzałam cztery osoby, Carinę która stała pod oknem oraz wujków którzy zasiadali na dwóch przeciwnych fotelach. Na kanapie znajdował się chłopak, dosyć młody. Była to nieznana dla mnie osoba. Zmarszczyłam czoło zdziwiona daną sytuacją. Po chwili do domu zawitali Stefan oraz Bill.
- Myślałam, że coś się stało poważnego a tutaj wszystko 'prawie' normalnie - powiedziałam i spojrzałam na wujka Harolda. Po chwili ciotka Caroline wstała ze swojego miejsca i podeszła pode mnie, ściskając moje ręce. Do oczu napłynęły jej łzy.
- Co jest ? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Poznaj swojego brata - odpowiedziała i wskazała na chłopaka, który znajdował się na kanapie.
 - Hej jestem Steven - odparł i wstał z miejsca, podając mi przy tym rękę. Ja jednak odeszłam od niego kilka kroków dalej.
- Co? To jakiś żart? To nie jest śmieszne - odparłam, ledwo oddychając ze złości.
- Wiem, że moja rodzina.. że jej nie ma.. ale to już przesada przypisywać mi jakiegoś 'niby brata' - odparłam coraz to bardziej się złoszcząc.
- Eleanor - chwycił mnie z rękę Stefan chcąc mnie przytulić.
- Co?! Nie widzisz jak bardzo chcą dać mi nową rodzinę? Powinni zająć się mną zanim wyjechali do Atlanty.!! Teraz ..nie potrzebuję nikogo, nie miałam brata i nigdy nie będę go mieć, tak samo już rodziców. - powiedziałam lekko krzycząc. Nie wiedziałam czy mam płakać, czy zacząć się mścić. - Mogę się zgodzić, że to kuzyn, ale nie brat - zaczęłam chodzić po pokoju, nie wiedząc co z sobą począć.
- Eleanor uspokój się, wszystko będzie
- Nic nie będzie w porządku - przerwałam Bill'owi. - Ja stąd wychodzę - powiedziałam i udałam się do wyjścia.
- Nie możesz - przejście zagrodził mi Stefan.
- Stefan przepuść mnie
- Nie Eleanor, pomyśl racjonalnie, zanim..
 - Nie będę myśleć racjonalnie, a ty mi się usuniesz czy będziesz tego chciał czy też nie - odparłam i chwyciłam podłużną zakończoną lekkim szpicem figurkę, która znajdowała się na półce. Uderzyłam nią Stefana i wyszłam z domu. Ruszyłam do posiadłości Somerhalder'ów łapiąc przy tym taxówke. Po 10 minutach znalazłam się w danym mieszkaniu. Trzasnęłam za sobą drzwiami i miałam udać się na górę, jednakże przeszkodził mi w tym Ivan.
- Złość piękności szkodzi .. sorry już za późno - powiedział i upił łyk alkoholu. Zdenerwowana usiadłam na sofie, jedyną rzeczą o której myślałam w tej chwili, to by całe te nieporozumienie jak najszybciej się wyjaśniło.
- Co ty taka .. nie w sosie ? - zapytał, wodząc wzrokiem po mojej osobie.
- Zaraz sam zobaczysz - odpowiedziałam a do pomieszczenia zawitał Stefan oraz nowy braciszek nie jaki Steven.
- Cze Brat, kto to?Wiesz .. ja wiem że posiadamy duży dom ale już mamy jedną natrętną.. po co kolejny ? - padło następne pytanie z ust ciemnowłosego.
- To Steven - odpowiedział Stefan, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Jaśniej , p-r-o-s-z-ę -  odparł.
- Steven Calder, brat Eleanor - dodał i ruszył na górę.
- Ołł.. nowy braciszek, trzeba to uczcić, chodź napijemy się - podszedł pod chłopaka i chciał mu wręczyć szklankę alkoholu.
- Nie, jest niepełnoletni nie może. - przerwałam i spojrzałam na nich.
- Eleanor złotko, nie czaje to w końcu będziesz bawić się w niańkę, czy pozostawisz opiekę nad Steven'em mi ? - odparła jego mimika twarzy przybrała, specyficzny uśmieszek.
- Rób co chcesz.... 
- Dziękuję.. do dna chłopie. - oznajmił i wszedł ponownie do salonu, włączając przy tym piosenkę. - Lepszy dodatkowy chłopak, niż panna która ciągle działa mi na nerwy - odparł i zaczął tańczyć.
- Gdzieś wychodzisz? Bo widzę, że masz kurtkę, jeżeli tak to, wyłaź z tego domu - oznajmiłam ze złością.
Ciemnowłosy skierował się w stronę wyjścia, jednakże zaraz wrócił.
- Stev, nie przejmuj się nią, ona ma mało do gadania -  odparł, a chłopak nie zważając na moje wcześniejsze zachowanie w stosunku do niego, położył mi się na kolana. Ivan widząc tę sytuacje dodał :
- Ohh, mam rację - oboje zaczęli się śmiać, postanowiłam uciszyć ich. Chwyciłam poduszkę która leżał tuż obok i rzuciłam w stronę starszego Somerhalder'a, drugiego z idiotów zepchnęłam z moich kolan.
- Oto moje trzy rady. 1. Nie zbliżaj się oraz nie mów do mnie 'siostro'. 2. Udawaj że mnie nie znasz. 3. Nie wiesz jaki mam charakter więc nie masz zielonego pojęcia do czego jestem zdolna. Wiem, że nie jesteś moim bratem, pamiętam ostatnie chwile z moimi rodzicami, nie było cię tam. Więc nie wiem jakim trafem się tutaj znalazłeś i dlaczego kłamiesz wszystkich dookoła, ale nie jesteśmy spokrewnieni. - powiedziałam i wstałam z sofy, chciałam ruszyć na górę do Stefana, jednakże przeszkodził mi w tym Steven.
- A może byłem, oddany ? Tego nie wzięłaś pod uwagę - oznajmił i wstał z podłogi, następnie wyminął mnie i znikną za ścianą.

                                                             xxx
Zapukałam do drzwi, nie czekając na odpowiedź lekko je uchyliłam. Przy biurku siedział Stefan, pisał coś ponieważ nie oderwał wzroku od danej rzeczy.
- Mam Ci coś ważnego do powiedzenia - odparłam zamykając drewniane drzwi.
- Może takie słowo jak przepraszam ? - zapytał i odłożył długopis. Spojrzał na mnie z lekkim gniewem, wstał by zaraz usiąść na łóżku.
- To też.. ale myślę, że jest coś ważniejszego - odparłam i usiadłam obok niego. - Chcę opowiedzieć Ci całą prawdę o mnie. Nie jestem tym za kogo mnie uważasz - dodałam, a jego mimika twarzy przybrała niedowierzanie.
- A więc posłuchaj w kim tak naprawdę się zakochałeś...   

  

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 16

                                                       Przyjaciel

"Tak w tym oto dniu, przekonałam się że żaden człowiek nie ma serca z kamienia. Każdy ma uczucia, dobre jak i te złe. Jedni wybierają tak jak ja nie najlepszą drogę, pragną się mścić i nienawidzić, taka byłam do czasu spotkania Stefana. Zakradł się do mojego życia i zmienił wszystko. Teraz to ode mnie zależy czy utrzymam to szczęście, czy zrujnuje je. W moim sercu toczy się walka między uczuciami, prędzej czy później, któraś strona 'mnie' wygra, a wtedy okaże się jaki charakter przybiorę..."

Nastał nowy dzień, słońce pięknie przywitało Hampton. Stefan jeszcze spał, postanowiłam wyjść na zewnątrz, jednakże przed wyjściem zajrzałam jeszcze do mojej walizki. Z bocznej kieszeni wyciągnęłam małą, brązową rzecz. Udałam się na zewnątrz siadając na pomostku.
- Czemu jakaś głupia siła podkusiła mnie to wziąć? - zapytałam i otworzyłam pamiętnik. Chciałam by został w Atlancie, jednak bałam się tego iż mógłby go odnaleźć Ivan. Jest ciekawski, więc mógłby zacząć grzebać w moich rzeczach, czego bym nie chciała. Otworzyłam książkę na następnej stronie.

22.06.1877
Włamanie - przypadek ?

Zmarszczyłam czoło... zdziwiona tak krótkim wpisem.
- Skoro moje życie ma być kopią, proszę o dokładniejsze wpisy. Oburzona wstałam z pomostka, nagle w tym momencie poczułam ręce, które objęły mnie.Wiedziałam że to Stefan, dlatego nie zrobiłam żadnego ruchu.
- Już z samego rana mi uciekasz, co to będzie przez cały dzień - powiedział i pocałował mnie w policzek. Staliśmy tak wtuleni przez następne 20 minut. Rozmawiając o naszym wyjeździe, oraz o tym że przedłużymy sobie weekend o dodatkowy dzień.
Mimo miłego czasu jaki spędziłam ze Stefanem, moje myśli dosyć często odbiegały od teraźniejszości, skierowane były na pamiętnik, ale kto normalny nie martwił by się zaistniałą sytuacją. Wie o tym że wpisy mają jakieś powiązanie z twoim życiem, a nic sobie z tego nie robi. Jestem osobą ostrożną oraz nieprzewidywalną, zawsze dostaje tego czego chce. Jednak im bardziej pragnę dowiedzieć się coś na temat mojej rodziny,  tym bardziej moje życie się komplikuje. Nie chce być kopią ani szczególnie jakoś narażona na ból jaki ofiaruje nam ten świat. Wolę nie wiedzieć jaka przyszłość mnie czeka. Z jednej strony mogę dostać to co chcę ale z drugiej, mogę wpakować się w niezłe tarapaty.
                                                                xxx
- O czym tak myślisz? - zapytał brązowo włosy, wyrywając mnie z moich zmartwień.
- O niczym - odpowiedziałam i wstałam z krzesła, podeszłam pod szafkę i wyciągnęłam kubek nalewając ciepłej herbaty. Stefan nie przestawał przeszywać mnie wzrokiem. Usiadłam ponownie do stołu i uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Nie wiem czym się martwisz, ale pamiętaj wszystko będzie w porządku - oznajmił.
- Zobaczymy dziś wieczorem - odparłam a jego mimika twarzy przybrała zdziwienie.
- Eleanor.. zabrałaś ze sobą pamiętnik ? - zapytał lekko zdenerwowany. Ja jedynie pokiwałam twierdząco głową.
- Ehh.. była umowa, miałaś się cieszyć wolną chwilą - wstał i przytulił mnie. - Nie martw się - dodał i ucałował mnie w policzek.

                                                                 xxx
Szybkimi krokami nastał wieczór, na polu zrobiło się ciemno oraz zimno. Mimo, że jest wrzesień, noc nie należała do najmilszych. Wraz ze Stefanem znajdowaliśmy się w kuchni, wspominaliśmy oraz rozmawialiśmy o miłych rzeczach. Niespodziewanie naszą pogawędkę przerwał odgłos pukania.
- Spodziewasz się kogoś ?! - zapytałam zaciekawiona
- Babci i dziadka, jesteśmy na odludzi raczej nie - odparł lekko drwiąc. Brązowowłosy uchylił drzwi. W progu stał mężczyzna ubrany na czarno, jego włosy i oczy były brązowe. Karnacja należała do lekko opalonej.
- Przepraszam, że przeszkadzam, jechałem w tą stronę szukając domku letniskowego z numerem 22, ale jak widzę zabłądziłem - powiedział po chwili wskazując na drzwi z numerem 19. - Gdy tak jechałem, moje auto uległo zepsuciu, chciałbym prosić o pomoc. - dodał.
- A gdzie znajduje się samochód ? - zapytał Stefan
- 6 metrów od domku letniskowego, potrzebne będą narzędzia a ja nie mam żadnych ze sobą, mógłbyś mi pomóc ? - odparł nieznajomy.
-Jasne, nie ma sprawy - odpowiedział, mężczyzna znikną za drzwiami, w tym momencie Somerhalder odwrócił się w moją stronę.
- Eleanor zaraz wrócę, tylko pomogę i możemy wrócić do naszej rozmowy - dodał i wyszedł. Postanowiłam nie czekać na niego, zegar wskazywał 21:30, zaczęłam więc sprzątać ze stołu. Po upływie godziny, do domu zawitał nieznajomy. Obróciłam się w jego stronę i oparłam o blat.
- W czym mogę pomóc ? - zapytałam niechętnie.
- Oo. Nie wiedziałem że jest tu ktoś jeszcze, prócz Stefana - powiedział zaskoczony moją osobą.
- Tak Stefan, przyjechał z dziewczyna.. czyli ze mną, nie sądziłam że tak szybko się zapoznałeś z moim chłopakiem - odparłam i założyłam ręce na krzyż.
-  Mężczyźni szybciej dogadują się oraz zaprzyjaźniają , niż kobiety,  poza tym nie przyszedłem się kłócić, bo wiem że i tak zabieram wam cenny czas. Mogłabyś dać nam nóż i jeszcze jedną latarkę. Noc już ciemna więc szybciej pójdzie z dwiema - powiedział i uśmiechną się.  Podeszłam pod jedną z szuflad i wyciągnęłam dane rzeczy.
- Trzymaj- odparłam i ponownie przybrałam swoją wcześniejszą pozę.
- Wyglądasz znajomo - powiedział w pewnej chwili ciemnowłosy, przeszywając mnie wzrokiem.
- Doprawdy ? Ja jednak nie przypominam sobie twojej twarzy.. lepiej napraw szybko swój samochód, mam inne plany dla Stefana tej nocy - odparłam i uśmiechnęłam się.Wyszedł z pomieszczenia lecz przystaną na zewnątrz, powoli odwracając się w moją stronę..
- Znasz może .. taką osobę jak Xawier Tur. Mówił mi bym pozdrowił jego przyjaciółkę Eleanor Katherine Calder... - powiedział, moja twarz przybrała lekkie zmartwienie.
- Czego chcesz? - zapytałam i cofnęłam się kilka kroków do tyłu.
- Spokojnie nie będę mieszać się w wasze sprawy, naprawię auto i znikam - oznajmił.- Cóż tak bym zrobił, gdybym nie wiedział że jesteś tą osoba którą on nachalnie usiłuje znaleźć. Latarka się przyda, nóż raczej nie - dodał i zaczął iść w moją stronę. Szybkim ruchem zamknęłam drzwi, podbiegłam do jednej z szuflad i wyjęłam nóż udając się na górę. Miałam do wyboru sypialnie albo łazienkę. Postanowiłam udać się do pokoju z łóżkiem, ale w ostatniej chwili zrozumiałam że jest to zbyt przewidywalne, dlatego szybko zmieniłam decyzje.
" Tak jak w pamiętniku jest... tak też się sprawdza, mogłam tylko przeczytać następny wpis, wiedziałabym wtedy czy będę jeszcze stąpać po tej ziemi" - pomyślałam zakrywając ręką usta.    
Nigdy wcześniej nie byłam świadkiem ani uczestnikiem włamania ani próby zabójczej, nie wiedziałam jak mam postępować. Całe życie mieszkałam w zatłoczonych miastach w wielkim luksusie, nie musiałam bać się takich typu rzeczy. Mimo tego że moja rodzina była bogata nie mieliśmy włamań.
Nagle usłyszałam jego kroki, zbliżał się coraz szybciej, po chwili zdałam sobie sprawę że jest już na schodach. Miał do wyboru tylko dwa pomieszczenia. Serca zaczęło bić z niesamowitą szybkością. Gdy zorientowałam się iż wszedł do pokoju, udałam się za nim. W pomieszczeniu jednak nie zauważyłam go. Kątem oka umknął mi  poruszający się obiekt..
Ruszył do Garderoby która była połączona z pokojem. Wolnym i cichym ruchem podeszłam w stronę drzwi. Ręce tak jak wszystko inne drżało z niesamowitą siłą.
" Eleanor, już nieraz to robiłaś, tym razem będzie tak samo" - zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Poszłam za nim i wbiłam mu nóż który trzymałam w ręku. Nieznajomy upadł i zaczął krzyczeć, zdałam sobie sprawę że powinnam jak najszybciej opuścić domek letniskowy.  Zbiegłam po schodach na dół, chciałam jak najszybciej znaleźć się w samochodzie. Za sobą jednak słyszałam krzyk tym razem nie spowodowany bólem lecz złością. Z każdym zrobionym krokiem przybliżał się do mnie. Bałam się, że już nic mi nie pomoże, najgorszy jednak był fakty iż nie wiedziałam gdzie jest Stefan.
Gdy już miałam chwycić za klamkę od drzwi, usłyszałam tłuczące się szkło. Odwróciłam się i ujrzałam Stefana. Podbiegłam do niego i przytuliłam go.
W sercu poczułam ulgę i radość, widząc go całego i zdrowego.
- Wszystko w porządku - odparł i przytulił mnie.
- Gdzie byłeś ? - zapytałam ledwo powstrzymując się od płaczu. Ostatni raz w moim życiu smutek taki jak dziś, dopadł mnie w dniu śmierci rodziców. Tym samym udowodniłam sobie samej że Stefan jest następną osobą która w przyszłości stanie mi się bliska.
 Chciałam być dobra i nie mścić się, to był mój pierwszy dzień a już zaczął się tragicznie w roli 'dobrej dziewczynki'
- Było ich dwóch - odparł ledwo stojąc na nogach. - Jeden z nich jednak mi pomógł. - dodał
- Dlaczego, kim oni są i co od nas chcieli.? - ciągle zadawałam pytania. Byłam cała roztrzęsiona, kto by pomyślał że na co dzień coś takiego może zdarzać się zwykłym niewinnym ludziom.
Stefan położył dłonie na moich policzkach i pocałował mnie w czoło.
- Nie wiem i nie chce wiedzieć
- Czemu tamten ci pomógł i uwolnił ? - padło kolejne pytanie z moich ust.
- Pomógł po tym jak dowiedział się kim jesteś
- To znaczy ? - moja mimika twarzy przybrała zmartwienie oraz ciekawość. Nagle zza drzewa wyłoniła się postać. Dobrze znana mi osoba. Blondyn o niebieskich oczach, oraz zawsze roześmianej twarzy.
-Bill.. - byłam zdziwiona oraz zdezorientowana. Szybkim ruchem podbiegłam do chłopaka i przytuliłam go. - Tak długo czasu minęło.. Eleanor - powiedział i objął mnie mocniej
Nie mogłam uwierzyć, że osoba tak bliska memu sercu  odnalazła się po tylu laty. Bill był moim przyjacielem od dziecka (jako jedynym) był dobrym człowiekiem, który już od najmłodszych lat troszczył się i pomagał ludziom. Nigdy nie zostawił mnie, był zawsze wtedy kiedy tego potrzebowałam. nawet jak rodzice zginęli, był przy mnie i wspierał mnie. Niestety w wieku 15 lat pojawił się artykuł o jego śmierci... i po raz kolejny straciłam ważną mi osobę. Wtedy zaczęłam się zmieniać, przybrałam swój charakter i pragnęłam się mścić.  
- Myślałam, że nie żyjesz.. znaczy się tak pisali w każdej jednej gazecie, był nawet pogrzeb..- oznajmiłam i ponownie się do niego przytuliłam.- Co się działo z tobą przez ten czas ? - zapytałam.
- To długa historia i raczej Ci się nie spodoba - powiedział i spojrzał na mnie z lekkim zmartwieniem...