Zwiastun Filmowy

Pojawiła się nowa zakładka z zwiastunem filmowym opowiadania. Zapraszam serdecznie do obejrzenia.
Wideo umieszczone nad rozdziałami jest tzn. Opening'iem.
W zakładce 'Bohaterowie' są dodanie nowe osoby które pojawiły się w opowiadaniu.
W Zakładce 'Fabuła' pojawił się filmik, zapraszam do obejrzenia.
Pojawiła się zakładka pt. "Sezon2" jest w niej zawarty zwiastun/opening do sezonu drugiego jaki nastąpi.
Do zakłądki "Sezon 2" doszedł opis opisujący nowy sezon!!

► New Opening for Feelings Of Despair |FOD|

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 17

                                                        Brat a Kuzyn

Nie mogłam uwierzyć, że osoba tak bliska memu sercu  odnalazła się po tylu laty. Bill był moim przyjacielem od dziecka (jako jedynym) był dobrym człowiekiem, który już od najmłodszych lat troszczył się i pomagał ludziom. Nigdy nie zostawił mnie, był zawsze wtedy kiedy tego potrzebowałam. nawet jak rodzice zginęli, był przy mnie i wspierał mnie. Niestety w wieku 15 lat pojawił się artykuł o jego śmierci... i po raz kolejny straciłam ważną mi osobę. Wtedy zaczęłam się zmieniać, przybrałam swój charakter i pragnęłam się mścić.   
- Myślałam, że nie żyjesz.. znaczy się tak pisali w każdej jednej gazecie, był nawet pogrzeb..- oznajmiłam i ponownie się do niego przytuliłam.- Co się działo z tobą przez ten czas ? - zapytałam.
- To długa historia i raczej Ci się nie spodoba - powiedział i spojrzał na mnie z lekkim zmartwieniem... 

Udaliśmy się wszyscy do domku letniskowego i zasiedliśmy przy stole, na samym początku między nami znajdowała się głucha pustka, lecz po dłuższej chwili przerwał ją Bill.
- Eleanor nie wiem od czego zacząć.. - powiedział załamanym głosem.
- Opowiedz mi wszystko od początku, co działo się z tobą w wieku 16 lat jak 'niby umarłeś' i dalsze losy - odpowiedziałam i złapałam go za ręce.
- Zaparzę nam herbaty, a ty stary zacznij opowiadać - odparł Stefan klepiąc niebieskookiego po ramieniu. Posłałam mu uśmiech i zaczęłam słuchać co ma mi do powiedzenia.
- Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie, było to miesiąc po pogrzebie twoich rodziców. Odprowadziłem Cię do domu a sam potem zaś ruszyłem do własnego. Ulicę przed moim domem zamieszkania natrafiłem na dwóch dawnych znajomych. Chcąc odnowić kontakt, poszedłem z nimi na piwo. Zacząłem pogłębiać z nimi znajomość, gdy mieli już opuszczać Neapol, zaproponowali mi ucieczkę razem z nimi. Sama wiesz, że mojej rodziny już dawno nie było, zgodziłem się więc. Upozorowaliśmy moją śmierć i uciekliśmy w świat Zwiedziliśmy takie kraje jak Bułgarię, Norwegię, Kanadę i Usa. W ciągu tych trzech lat ludzie, których darzyłem zaufaniem zaczęli się zmieniać. Konflikty z innymi, narkotyki i papierosy .. sama wiesz jak to jest. Zaczęły dochodzić problemy, aż w końcu wraz z Davidem podjęliśmy 'ucieczkę' od tej znajomości, jednak nie było lepiej tylko gorzej. Sam zmieniłem się nie do poznania. Zaczęliśmy okradać rodziny aż w końcu trafiliśmy tutaj. Do was.. - powiedział i zasłonił ręką twarz.
- Bill, sam wiesz że zawsze sprowadzałeś mnie na dobrą drogę, jednakże ja nie byłam lepsza w tamtych czasach. Z każdym dniem nienawidziłam bardziej, jednak postanowiłam zmienić swoją osobowość, pomaga mi teraz w tym Stefan - powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę brązowowłosego. Stefan zasiadł do stołu wraz z trzema kubkami ciepłej herbaty.
- Każdy miał, ma i będzie miał potyczki w swoim życiu to tylko kwestia czasu - dodał i uśmiechnął się w stronę chłopaka.
- Bill.. pomożemy Ci - odparłam i przytuliłam przyjaciela. - Możesz zostać z nami ile tylko zechcesz.
- Eleanor nie mogę tak, każdy jest już dorosły i powinien układać życie nie komplikując przy tym spraw swoich bliskich - odparł i upił łyk herbaty.
- Bill, gdy byłeś mały zawsze opowiadałeś mi że chciałbyś zwiedzić stan Gorgia, jesteś już w Hampton czas teraz na stolicę jaką jest Atlanta - odparłam i uśmiechnęłam się, nie zważając na jego wcześniejsze zdanie.

-[Następny dzień , 9:30]-                            

Powolnym ruchem spakowałam swoją walizkę do auta, chciałam jak najdłużej przedłużyć pobyt w tak pięknym miejscu. Niestety brązowowłosy, co chwile mówił mi bym się pośpieszyła, przez co, co chwilę miałam grymas na twarzy.
- Stefan, obiecuj mi że tutaj kiedyś jeszcze wrócimy - powiedziałam i uśmiechnęłam się niechętnie.
- Obiecuję - odpowiedział i przytulił mnie. Po chwili każdy już siedział w aucie i był gotowy do podróży.
- Zadzwonię do rodziny Petrovych, powinni użyczyć Ci domu na kilka tygodni, zanim sam nie znajdziesz mieszkania - oznajmiłam, kierując dane słowa do przyjaciela.
- Myślisz, że wuj Harold i ciotka Caroline pomogą nam, po tym wszystkim co się stało ? - zapytał zmartwiony Stefan.
- W końcu to rodzina powinna pomagać, spokojnie ja się tym wszystkim zajmę - odpowiedziałam i wybrałam dany numer, by po chwili połączyć się z ciotką Caroline.
Osobiście, byłam lekko przepełniona strachem, ponieważ ostatni kontakt z Cariną nie był najmilszy.  Oczywiście jak to kuzynka zapewne wypaplała wszystko wujkom.


- Cześć ciociu, pamiętasz mnie jeszcze ? - zapytałam z lekką pogardą. Jedynymi osobami do których zwracam się miło i z szacunkiem są Stefan i Bill. Jeżeli młodszy z braci chce mnie całkowicie nawrócić, będzie musiał starać się trochę bardziej. 
- Eleanor.. - westchnęła niechętnie
- Bingo 
- Czego chcesz ? - zapytała zaciekawiona. 
- Potrzebuję na kilka tygodni wolnego pokoju, a wiem że taki znajduje się u was - odpowiedziałam. 
- Chciałabyś powrócić do naszego domu ? - lekko zaśmiała się. 
- Nie ja, lecz Bill Raven, przyjaciel całej naszej rodziny. Zawsze pomagał Calder'om i Petrov'ym trzeba byłoby się teraz odwdzięczyć ?! - oznajmiłam. 
- Bill Raven? 
- Tak, z rodziny Raven'ów.. Blondyn o niebieskich oczach i zawsze roześmianej twarzy.. Odpowiem już na twoje następne pytanie .. Tak on żyje.. sama się przekonasz gdy wstąpi do waszego domu
- Niech przyjedzie do nas o 13:30 - odpowiedziała i rozłączyła się. Jej głos automatycznie zmienił się w  miły i spokojny..  

- Całkiem łatwo poszło - odparłam, wkładając komórkę do kieszeni.   
- Zgodzili się ?- zapytał blondyn.
- Tak - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.

Podróż mijała bardzo spokojnie i szybko. Zazwyczaj jest tak że szybciej się wraca niż jedzie do wyznaczonego celu. Po 30 minutach dojechaliśmy już do przedmieścia Atlanty.
- Stefan jedź na ulicę Cherokee Place Southeast, jak zjawimy się 15 minut szybciej nie powinno nic im się stać.- odparłam, nagle w aucie rozległ się dźwięk dzwonka. Wyciągnęłam pośpiesznie komórkę i odebrałam połączenie wychodzące.
- Co jest Caroline ?! Właśnie jesteśmy na przedmieściach Atlanty - odpowiedziałam z lekkim zdenerwowaniem.
- Przyjeżdżaj do nas jak najszybciej, będziesz czymś bardzo zaskoczona - odpowiedziała a jej głos zaczął drżeć.
- O co chodzi ? - krzyknęłam ale połączenie zostało urwane.
- Coś się stało ? - zapytał zmartwiony Somerhalder.
- Nie mam pojęcia.. - odparłam dziwiąc się.

                                                            xxx
Po piętnastu minutach zjawiliśmy się na danej ulicy. Pośpiesznie wyszłam z auta, zostawiając z tyłu Stefana i Bill'a. Nie zaważając na to iż nie jest to mój dom, weszłam bez zastanowienia.
- Co jest ?- krzyknęłam z korytarza wbiegając do małego salonu.W pomieszczeniu ujrzałam cztery osoby, Carinę która stała pod oknem oraz wujków którzy zasiadali na dwóch przeciwnych fotelach. Na kanapie znajdował się chłopak, dosyć młody. Była to nieznana dla mnie osoba. Zmarszczyłam czoło zdziwiona daną sytuacją. Po chwili do domu zawitali Stefan oraz Bill.
- Myślałam, że coś się stało poważnego a tutaj wszystko 'prawie' normalnie - powiedziałam i spojrzałam na wujka Harolda. Po chwili ciotka Caroline wstała ze swojego miejsca i podeszła pode mnie, ściskając moje ręce. Do oczu napłynęły jej łzy.
- Co jest ? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Poznaj swojego brata - odpowiedziała i wskazała na chłopaka, który znajdował się na kanapie.
 - Hej jestem Steven - odparł i wstał z miejsca, podając mi przy tym rękę. Ja jednak odeszłam od niego kilka kroków dalej.
- Co? To jakiś żart? To nie jest śmieszne - odparłam, ledwo oddychając ze złości.
- Wiem, że moja rodzina.. że jej nie ma.. ale to już przesada przypisywać mi jakiegoś 'niby brata' - odparłam coraz to bardziej się złoszcząc.
- Eleanor - chwycił mnie z rękę Stefan chcąc mnie przytulić.
- Co?! Nie widzisz jak bardzo chcą dać mi nową rodzinę? Powinni zająć się mną zanim wyjechali do Atlanty.!! Teraz ..nie potrzebuję nikogo, nie miałam brata i nigdy nie będę go mieć, tak samo już rodziców. - powiedziałam lekko krzycząc. Nie wiedziałam czy mam płakać, czy zacząć się mścić. - Mogę się zgodzić, że to kuzyn, ale nie brat - zaczęłam chodzić po pokoju, nie wiedząc co z sobą począć.
- Eleanor uspokój się, wszystko będzie
- Nic nie będzie w porządku - przerwałam Bill'owi. - Ja stąd wychodzę - powiedziałam i udałam się do wyjścia.
- Nie możesz - przejście zagrodził mi Stefan.
- Stefan przepuść mnie
- Nie Eleanor, pomyśl racjonalnie, zanim..
 - Nie będę myśleć racjonalnie, a ty mi się usuniesz czy będziesz tego chciał czy też nie - odparłam i chwyciłam podłużną zakończoną lekkim szpicem figurkę, która znajdowała się na półce. Uderzyłam nią Stefana i wyszłam z domu. Ruszyłam do posiadłości Somerhalder'ów łapiąc przy tym taxówke. Po 10 minutach znalazłam się w danym mieszkaniu. Trzasnęłam za sobą drzwiami i miałam udać się na górę, jednakże przeszkodził mi w tym Ivan.
- Złość piękności szkodzi .. sorry już za późno - powiedział i upił łyk alkoholu. Zdenerwowana usiadłam na sofie, jedyną rzeczą o której myślałam w tej chwili, to by całe te nieporozumienie jak najszybciej się wyjaśniło.
- Co ty taka .. nie w sosie ? - zapytał, wodząc wzrokiem po mojej osobie.
- Zaraz sam zobaczysz - odpowiedziałam a do pomieszczenia zawitał Stefan oraz nowy braciszek nie jaki Steven.
- Cze Brat, kto to?Wiesz .. ja wiem że posiadamy duży dom ale już mamy jedną natrętną.. po co kolejny ? - padło następne pytanie z ust ciemnowłosego.
- To Steven - odpowiedział Stefan, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Jaśniej , p-r-o-s-z-ę -  odparł.
- Steven Calder, brat Eleanor - dodał i ruszył na górę.
- Ołł.. nowy braciszek, trzeba to uczcić, chodź napijemy się - podszedł pod chłopaka i chciał mu wręczyć szklankę alkoholu.
- Nie, jest niepełnoletni nie może. - przerwałam i spojrzałam na nich.
- Eleanor złotko, nie czaje to w końcu będziesz bawić się w niańkę, czy pozostawisz opiekę nad Steven'em mi ? - odparła jego mimika twarzy przybrała, specyficzny uśmieszek.
- Rób co chcesz.... 
- Dziękuję.. do dna chłopie. - oznajmił i wszedł ponownie do salonu, włączając przy tym piosenkę. - Lepszy dodatkowy chłopak, niż panna która ciągle działa mi na nerwy - odparł i zaczął tańczyć.
- Gdzieś wychodzisz? Bo widzę, że masz kurtkę, jeżeli tak to, wyłaź z tego domu - oznajmiłam ze złością.
Ciemnowłosy skierował się w stronę wyjścia, jednakże zaraz wrócił.
- Stev, nie przejmuj się nią, ona ma mało do gadania -  odparł, a chłopak nie zważając na moje wcześniejsze zachowanie w stosunku do niego, położył mi się na kolana. Ivan widząc tę sytuacje dodał :
- Ohh, mam rację - oboje zaczęli się śmiać, postanowiłam uciszyć ich. Chwyciłam poduszkę która leżał tuż obok i rzuciłam w stronę starszego Somerhalder'a, drugiego z idiotów zepchnęłam z moich kolan.
- Oto moje trzy rady. 1. Nie zbliżaj się oraz nie mów do mnie 'siostro'. 2. Udawaj że mnie nie znasz. 3. Nie wiesz jaki mam charakter więc nie masz zielonego pojęcia do czego jestem zdolna. Wiem, że nie jesteś moim bratem, pamiętam ostatnie chwile z moimi rodzicami, nie było cię tam. Więc nie wiem jakim trafem się tutaj znalazłeś i dlaczego kłamiesz wszystkich dookoła, ale nie jesteśmy spokrewnieni. - powiedziałam i wstałam z sofy, chciałam ruszyć na górę do Stefana, jednakże przeszkodził mi w tym Steven.
- A może byłem, oddany ? Tego nie wzięłaś pod uwagę - oznajmił i wstał z podłogi, następnie wyminął mnie i znikną za ścianą.

                                                             xxx
Zapukałam do drzwi, nie czekając na odpowiedź lekko je uchyliłam. Przy biurku siedział Stefan, pisał coś ponieważ nie oderwał wzroku od danej rzeczy.
- Mam Ci coś ważnego do powiedzenia - odparłam zamykając drewniane drzwi.
- Może takie słowo jak przepraszam ? - zapytał i odłożył długopis. Spojrzał na mnie z lekkim gniewem, wstał by zaraz usiąść na łóżku.
- To też.. ale myślę, że jest coś ważniejszego - odparłam i usiadłam obok niego. - Chcę opowiedzieć Ci całą prawdę o mnie. Nie jestem tym za kogo mnie uważasz - dodałam, a jego mimika twarzy przybrała niedowierzanie.
- A więc posłuchaj w kim tak naprawdę się zakochałeś...