Zwiastun Filmowy

Pojawiła się nowa zakładka z zwiastunem filmowym opowiadania. Zapraszam serdecznie do obejrzenia.
Wideo umieszczone nad rozdziałami jest tzn. Opening'iem.
W zakładce 'Bohaterowie' są dodanie nowe osoby które pojawiły się w opowiadaniu.
W Zakładce 'Fabuła' pojawił się filmik, zapraszam do obejrzenia.
Pojawiła się zakładka pt. "Sezon2" jest w niej zawarty zwiastun/opening do sezonu drugiego jaki nastąpi.
Do zakłądki "Sezon 2" doszedł opis opisujący nowy sezon!!

► New Opening for Feelings Of Despair |FOD|

poniedziałek, 10 listopada 2014

S2 | Rozdział 3 |25|

                                                               My Father

Nastał nowy dzień, powolnym ruchem obróciłam się w prawą stronę. Czułam się jakbym budziła się na ogromnym kacu, jednakże nic wczoraj nie wypiłam. Przed sobą miałam śpiącego Ivana. Po chwili do mojej głowy dotarły informacje co tak naprawdę wczoraj się stało.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, cieszył mnie fakt że oboje Somerhalder'ów jest pod moją kontrolą.
Powolnym ruchem wstałam z łóżka, udając się do własnego pokoju. Przebrałam się i zeszłam na dół, do miejsca naszych spotkań. Moja mimika twarzy była nieco zaszokowana, gdy na sofie zobaczyłam śpiącego Stefana. Jednak ani przez jedną sekundę nie 'bałam' się tego że mógł nas nakryć...

Wzięłam w ręce poduszkę i zaczęłam okładać nią brązowowłosego.
- Jak mogłeś mi to zrobić, gdzie ty byłeś przez całą noc. Nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałam - krzyczałam, oraz zaczęłam udawać. Stefan wstał i wyrwał mi poduszkę z rąk, przytulając.
- Gdzie byłeś? - zapytałam już nieco spokojniejszym głosem.
- Byłem z Cariną. Pomagałem jej z sytuacją jaką się zmaga. - odparł i spojrzał na mnie.
- Z sytuacją, nieradzenia sobie bez ciebie? Co ja sobie w takiej 'sytuacji' mogę pomyśleć. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. - W końcu mogłeś pójść z nią ..
- Nawet nie kończ- przerwał, na jego twarzy widniał teraz gniew.
- Stefan, psuje się między nami i to bardzo. Zapewne zdałeś sobie z tego sprawę. Potrzebujesz mnie, tak samo jak ja potrzebuję ciebie, nie opuszczaj mnie już nigdy - dodałam.
- Nie opuszczę, obiecuję. - szepną i przytulił mnie do siebie.
- Kochasz mnie choć trochę ? - zapytałam zakładając ręce na jego szyję.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział.
Staliśmy tak wtuleni dłuższy czas, niestety tą miłą chwilę przerwał dzwonek do drzwi.
- Otworzę- powiedziałam i udałam się w stronę wyjścia. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam furtkę, powitanie było niezbyt miłe, tylko jak uchyliłam drzwi poczułam wbijający się nóż w mój bok, oczy zaś zaszkliły się. Podniosłam głowę ku górze, w progu ukazała się ona, moja najlepsza 'przyjaciółka'.
- Rose - wykrztusiłam, po chwili obok mnie znalazł się Stefan.
- Co ty wyrabiasz ? - krzykną pytając, ja w tym czasie zsunęłam się na podłogę, trzymając za źródło bólu.
- To taki mały podarunek z mojej strony, skoro jesteśmy sobie tak blisko to czemu nie powinnyśmy mieć tej samej blizny. - odparła i podniosła lekko koszulę do góry, ukazując charyzmat. - A tak poza tym szukam Ivana - dodała bawiąc się zakrwawionym nożem. - Przespałaś się już z nim ?
- Pożałujesz tego - oznajmiłam spoglądając się na brązowowłosego, który przypatrywał się danej sytuacji. - Chce ci oznajmić tylko jedno, widać, że jesteś początkująca nie zraniłaś mnie aż na tyle bym wylądowała w szpitalu jak ty. Można powiedzieć, że CHYBIŁAŚ - odparłam, denerwując przy tym Betrev. Po mimo mojego stanu, miałam ochotę podroczyć się z latynoską. Jej mimika twarzy była nieco przerażająca, miało się przeczucie, że zaraz na ciebie ruszy ponownie z nożem i też tak było.
- Rose, uspokój się!- krzykną młodszy z Somerhalder'ów, łapiąc kobietę za nadgarstki. W tamtej chwili w posiadłości zaistniał jeden wielki chaos. Mnóstwo krzyków oraz hałasu. Chwyciłam za nóż, który wylądował na podłodze, oraz powolnym ruchem wstałam. Obydwoje w tym momencie spojrzeli na mnie z zaciekawioną miną.
- Chodzi Ci o to ? - zapytałam kobietę spoglądającą na nóż - Widzę przerażenie w twoich oczach, spokojnie jestem od ciebie lepsza pod każdym jednym względem. - odparłam i wymięłam ich. Udałam się do kuchni aby odłożyć 'zabawkę' i ruszyłam w stronę łazienki. Wyciągnęłam apteczkę i spojrzałam na rozcięcie. Przygryzłam wargę ze zdenerwowania, albo raczej ze złości. Nagle drzwi od łazienki uchyliły się do pomieszczenia wszedł Stefan.
- Co to miało być? Jesteś w coś wplątana ? Masz jakieś problemy ? - zaczął zadawać pytania, wymachując lekko przy tym rękami. Sama byłam ciekawa, czemu odpuściłam mojemu wrogowi, zazwyczaj się tak nie zachowuję. Odwróciłam się w jego stronę.
- Moimi problemami są ludzie, którzy mi wchodzą w drogę, a teraz pomóż mi to o.p.a.t.r.z.e.ć - powiedziałam przeliterowując ostatnie słowo. Chwyciłam za bluzkę i ściągnęłam ją z siebie, opierając się o umywalkę. Wzrok brązowowłosego błądził po moim ciele, jednak po chwili chwycił za apteczkę.
- Mam nadzieje, że zająłeś się nią, że opuściła ten dom. Nie każ mi się wracać i naprawiać błąd nie karania jej. 

xxx [Wieczór]
 Przebierałam zakrwawioną bluzkę z 3 razy, by następnym dać sobie spokoju, ruszyłam więc do salonu. Złapałam się za głowę, w miejscu odczucia bólu.
- Za dużo emocji jak na jeden dzień. - odparłam kładąc się na sofie.
- Well well well kogo my tu mamy - ujrzałam ciemnowłosego schodzącego ze schodów. Nie skomentowałam jego wypowiedzi, chciałam mieć święty spokój. Ivan usiadł na kanapie z zamiarem pocałowania mnie.
- Co ty wyprawiasz ? - zapytałam a jego mimika twarzy przybrała zdziwienie. - Jeżeli myślisz, że zrezygnowałam ze Stefana dla Ciebie to jesteś w błędzie. Nie darzę Cię żadnym uczuciem, to co się stało było natchnieniem dawno nie uprawianego sekxu -dodałam i wstałam z kanapy. - Teraz już nie musisz się tym martwić, moje stosunki z twoim bratem nieco się polepszyły, zgadnij przez kogo. Twoją best friend ROSE - odparłam. Nagle główne drzwi otworzyły się, w progu staną Steven i Alexie.
- Co wy tutaj robicie ? - padło następne pytanie z moich ust. Więcej ludzi w tym domu nie mogło przebywać, potrzebna była dodatkowa dwójka.
- Eleanor wiem, że masz dość ale dzisiaj będziesz musiała przenocować Stevena jak i Carine.
- Alexie złotko to mój dom, nie pytaj się jej o zdanie - wtrącił się ciemnowłosy.
- Carinę ? - dotarł trzeci z głosów, jak nie czwarty. - Co się stało ? - zapytał lekko spanikowany Stefan.
- Caroline miała wypadek - odpowiedziała i zawitała w głębię posiadłości. Zaraz za nią ujawniła się 'mile mi widziana osoba'. Podeszłam pod nią, z wyrazem zabicia.
- Długo czasu, złotko ile rok, jak długo się nie widziałyśmy ? - zapytałam wodząc wzrokiem po Petrov'ej.
 - Jeżeli nie uspokoicie tych dwóch lasek, będziecie mieć problem. Ja zajmę się Steven'em. - odparła długowłosy by zaraz niknąc z podopiecznym za rogiem.
- Easy lovely - wyraził się ciemnowłosy, zajmę się tobą - dodał i ruszył w naszą stronę.
- Nie musisz, sama sobie dam radę z Kuzynką ? Co nie ? - zapytałam z sarkazmem.
- Nie o ciebie mi chodzi - złapał dziewczynę za rękę i zaproponował by usiadła na kanapie. Zastanawiało mnie jedno czemu nic ona nie mówi. To że jej matka miała wypadek mówi się : trudno i żyje się dalej: a nie użala się na sobą.
- Eleanor, co byś zrobiła  gdybyś nosiła moja nazwisko ? - odparła po chwili, przerywając pustkę.
- Nie mam zielonego pojęcia, zmieniłabym je, ale zaraz zaraz czemu miałabym nosić twoje nazwisko. ?
- A co byś zrobiła gdyby jeden z twoich rodziców przeżył ?
- Nie zadawaj mi takich pytań, mów co jest na rzeczy- krzyknęłam i ruszyłam w jej stronę z chęcią przyspieszenia jej wypowiedzi, zatrzymał mnie jednak Stefan.
- Co byś zrobiła, gdyby twoja matka i mój ojciec mieli dziecko. Gdyby mój ojciec był również twoim. ? - zapytała po raz ostatni i spojrzała na mnie z lekkim smutkiem, oraz we łzami w oczach.
-  Nie, nie NIE - krzyknęłam i odepchnęłam młodszego ze Smoerhalder'ów, zsuwając się na podłogę oraz mając oczy we łzach. - Czemu to zawsze musi powracać do mnie? Czemu ? - zaczęłam krzyczeć. - Proszę zamknijcie ją, nie chce słuchać tych kłamstw. !!
Twarze braci były niezrozumiałe, jak gdybyśmy razem z Cariną miały wspólny sekret. Jednakże tak bardzo się nienawidziłyśmy, że za wszelką cenę nie chciałyśmy dopuścić do tego iż żeby jakaś cząstka wyszła na światło dzienne.
Ja miałam swoją ciemną przeszłość, w której popełniłam wielki błąd, nie dający do dzisiaj mi spokoju a Carina.. Carina ma swoje życie z jej własnymi problemami.
Mój żywot jest jednak bardziej pogmatwany, z każdym kolejnym dniem robię następne błędy. Zdobycie nowych wrogów skutkuje ranami, podwójna miłość zamienia się w samotność, kłamstwa które wmawiam sobie codziennie staną się dla mnie prawdą. A wtedy ja będę musiała ukazać prawdziwe swoje oblicze.

niedziela, 12 października 2014

S2 | Rozdział 2 |24|

                                                            No Rules

Minął równy tydzień, odkąd odzyskałam przytomność. Powrót do szkoły i 'normalna' rzeczywistość. Jedynie uczucie między mną a Stefanem uległo zmianie, nie zachowujemy się jakbyśmy byli razem. Prędzej można byłoby uznać nas za przyjaciół, od wyjścia ze szpitala ani razu się nie całowaliśmy tym bardziej nie uprawialiśmy sexu. Między nami powstała bariera, ze względu na nasze mieszane uczucia do siebie. Jedno drugiemu nie ufa..
- Cześć piękna. - te oto słowa wyrwały mnie z transu. Zamknęłam książkę i obróciłam się w stronę skąd dobiegał głos. Moim oczom ukazał się Xawier.
- Czego chcesz? -zapytałam z lekką pogardą.
- Czego ja chcę ? Wszystkiego ! Chcę..
- Tak jak przypuszczałam nie masz nic ciekawego do powiedzenia - przerwałam mu i chciałam wstać ze szkolnej ławki, jednak blondyn złapał mnie za rękę ściągając na to samo miejsce.
- Już dawno powinnam się Ciebie pozbyć - odparłam i wstałam szarpiąc ręką. Chłopak zaśmiał się i również wstaną.
- Wątpię żebyś dała radę - odparł i nachylił się nade mną. - A wiesz dlaczego tak myślę? Bo jesteś nikim, sierotą bez rodziny, suką która się puszcza. - dodał.
- Nie obchodzi mnie twoje zdanie na temat mojej osoby - odparłam i wyminęłam go, uśmiechając się przy tym.
- Ale mnie obchodzi - usłyszałam znany mi głos. Należał on do Ivana, ominął on moją osobę jakby mnie nie znał i zatrzymał odchodzącego Xawier'a..
- Przyjacielu nie chcę znowu obijać twojej pięknej buźki, ale nie pozostawiasz mi wyboru. - powiedział i złapał go za ramię mocno ściskając.. - Nie radze zadzierać z osobami, które są starsze od ciebie o 11 lat. - dodał i przybił chłopaka do szkolnych szafek. Na korytarzu zebrał się tłum. Cieszyłam się, że Ivan staną w mojej obronie, ale niepotrzebnie, ludzie mówią różne rzeczy, ale tak naprawdę ty sam wiesz jaki jesteś.
Blondyn skierował swój wzrok w moją stronę i wykrzyczał z całych sił dane słowa:
- Wiesz czego chcę Eleanor, chcę twojej klęski! - po tych słowach ciemnowłosy nie wytrzymał i uderzył chłopaka, który upadł na podłogę.
Podsumowując sytuacje która zaistniała rano mój komentarz był następujący"
- Ależ to było romantyczne.

Xxx
Siedziałam sama w posiadłości Somerhalder'ów, czytając książkę. Nie zastanawiałam się gdzie jest Stefan, a tym bardziej Ivan. Cieszyłam się samotnością jaka mi towarzyszyła, jednakże nie długo.
Do salonu zawitał zielonooki, myślałam że pójdzie po szklankę whisky czy coś, ale on tylko stanął nade mną.
- Może takie słowo jak 'Dziękuję' ? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Niby za co ? - spytałam zamykając książkę.
-oł.. no wiesz, za dzisiejszy incydent, a jak nie za dzisiejszy to za to że cię uratowałem. - odparł i posłał uśmiech w moją stronę, zasiadając na sofie.
- Jak tak bardzo prosisz.. - wstałam i podeszłam do stolika z alkoholem. - Nie wiesz gdzie jest Stefan ? - zapytałam chwytając za szklankę.
- Nie mam zielonego pojęcia, ale przypuszczam, że z Alexie. - odparł i spojrzał na mnie. Podeszłam w jego stronę, głośno wypuszczając powietrze z ust.
- A więc w takim razie zostaliśmy sami - odparłam i usiadłam na skraju. - Co będziemy robić w tak ogromnym domu całkiem sami ? - zapytałam bawiąc się jego włosami oraz wręczając mu szklankę.
- Eleanor, nigdy więcej mnie nie opuszczaj - wyszeptał i odsłonił mój lewy policzek, zakładając włosy za ucho.
- Przecież ani razu Cię nie opuściłam, a nawet jeśli to zjawiłeś się aby mnie uratować, za co Ci Dziękuję - odparłam i posłałam uśmiech.
- Pytanie za sto punktów. Czy twój związek ze Stefanem przetrwa? - spojrzał na mnie z wielkim zaciekawieniem.
- Boisz się mieć wyrzuty sumienia, po twojej głowie krążą myśli by mnie pocałować, Ivan nie musisz się obawiać, nie pocałowałeś mnie więc nie wiń się. - odpowiedziałam. - Wezmę to na siebie - nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.- Miłej nocy - dodałam i wstałam udając się na górę. Gdy już miałam stawiąc pierwszy krok na schodach, usłyszałam głos Ivana.
- Eleanor!
Odwróciłam się i spojrzałam na niego. On zaś wstaną z kanapy i ruszył w moją stronę. Po chwili nasze usta się zetknęły. Zaczęliśmy się całować coraz to namiętniej. Rozpięłam mu koszulę, a on zdjął ze mnie moją górę pozostawiając mnie tylko w bieliźnie.
Tak ten dzień dobiegł końca, a zaczęła się długa noc.




sobota, 11 października 2014

S2 | Rozdział 1 |23|

                                                          Bitch is Back !

* Obudziła się ? - Jeszcze nie - Przepraszam Panów, ale to już równe trzy miesiące, odkąd Panna Calder nie odzyskuje przytomności. Chcemy z wielkim żalem oznajmić, że za godzinę odłączymy maszynę, podtrzymującą jej bicie serca. - Co zrobicie ? - Ivan uspokój się - Jak mam się uspokoić? Nie zależy Ci na niej? Jak możesz pozwolić na odłączenie jej od tej pieprzonej maszyny? Chcesz by jej serce przestało bić? - Ivan, nigdy bym tego nie chciał - A więc odsuń się, zanim tobie zrobię krzywdę. Eleanor skarbie nie opuszczaj nas, mnie .. *

Cisza, spokój, wszystko co dzieje się na zewnątrz mogę usłyszeć i zrozumieć, jednakże gdy chcę coś powiedzieć, gdy chcę dać znak, że żyję nie potrafię. Niemoc która tkwi we mnie jest większa od chęci które mnie otaczają.
Gdy człowiek, który przynajmniej raz zemdlał, może wiedzieć co w tej chwili czuje. Słyszysz głosy oraz wszystko co się dzieje w danym pomieszczeniu, jednakże nie możesz odpowiedzieć. Masz wrażenie, że uniosłaś powieki, jednak przed oczami nadal znajduje się ciemność. Dopiero wstrząs może przywrócić cię do świata 'żywych'.
Jedynie co mogłam zrobić to powspominać kilka chwil z mojego życia, zanim może nadejść mój koniec. Jedna sekunda jest w stanie odmienić życie człowieka, jeden przebłysk świata. I znowu czas leci wolniej, aż w końcu czujesz ciepło światła zbliżającego się ku tobie.
 - Czy ja jestem w piekle ? - zapytałam lekko wypowiadając dane słowa z moich ust. Zauważyłam Ivana, który automatycznie po moich słowach odwrócił się w moją stronę.
- Eleanor ! - odparł, uśmiechając się z sekundy na sekundę coraz to szerzej.
- Gdzie ja jestem ? - padło następne pytanie z moich ust. Powieki zdawały się tak ciężkie, że zdarzało mi się zamykać je na 'niepokojący długi czas'
- Jesteś w szpitalu - odparł dobrze znany mi głos. Skręciłam głowę w lewą stronę, na krześle siedział Stefan. W tamtym momencie zorientowałam się, że trzyma on moją dłoń w swoim uścisku.
- Co się stało ? - jedynym moim celem w tamtej chwili było wyjaśnienie mojej osoby w obskurnym miejscu jakim jest szpital.
- Nie wiem, czy pamiętasz, ale pokłóciłaś się z nami wszystkimi od rodziny, aż po wrogów. Wybiegłaś z naszego domu i wsiadłaś do auta...
- Dziękuje, że mnie uratowałeś - przerwałam mu, próbując się uśmiechnąć.
- To nie ja Cię uratowałem, to Ivan- w pokoju nastała cisza. Próbowałam przypomnieć sobie jakieś fakty, ale niestety za 'sobą' miałam tylko ciemność.
- Ivan? - spojrzałam na niego, by  zaraz ponownie skręcić głowę w stronę młodszego Somerhalder'a. - A Ty co w tym czasie robiłeś ?
- Dzwoniłem po karetkę, by ratować życie Davida.. - ponownie głucha pustka zawitała między nami.
- Dajmy jej odpocząć - oznajmił Ivan, wyganiając przy tym Stefana, by zaraz oboje wyszli z danego pomieszczenia.
 Uniosłam się i spojrzałam na zamykające się drzwi.
- Będziemy się świetnie razem bawić..Ponownie.. Ty + Ja + Ivan  - powiedziałam i położyłam się na łóżko, uśmiechając się radośnie.
- Życie jednak nie musi być takie nudne...

XxX

Nastał wieczór, w pokoju znajdował się tylko zielonooki. Spojrzałam na niego z zaniepokojeniem.
- Gdzie Stefan ? - zapytałam rozglądając się po czterech ścianach.
- Petrova zadzwoniła do niego, pojechał do Atlanty - odparł bawiąc się jakąś rzeczą, która znajdowała się na półce koło drzwi.
Zaczęłam kaszleć oraz ledwo oddychać. - Ivan - krzyknęłam, a ciemnowłosy mężczyzna automatycznie zjawił się obok mnie.
- Eleanor co jest. ?
- Zabierz mnie stąd! - spojrzałam na niego z nadzieją.
- Nie mogę. - na te słowa coraz bardziej zaczęłam udawać. Ivan szybko odpiął kroplówkę i inne rurki, które znajdowały ujście w moim ciele. 
- Zabierz mnie do domu - szepnęłam mu do ucha, reszta już poszła z górki. Czas powrócić i dokończyć sprawy które nie mają zakończenia. Naprawić niektóre błędy, oraz zacząć wszystko od nowa. Pozbyć się osób które zawadzały i spędzić miło czas ze starą przyjaciółką Rose.
Bitch is Back.! 




                                                                xxx

 Nastał nowy dzień, wrzesień już dawno się skończył, a na jego miejsce zawitał zimny grudzień. Otworzyłam powieki spoglądając w stronę okna. Na zewnątrz można było ujrzeć tylko biel. Wstałam z łóżka i udałam się na dół, do salonu. Idąc korytarzem, przypominałam sobie każdą rzecz którą uczyniłam. Byłam zawiedziona, tym że zauroczenie braćmi mogło mnie tak szybko zmienić...
Zajrzałam do salonu, na jednym z foteli siedział brązowowłosy, nie chciałam wyrywać go z 'transu myślenia' ale nie po to schodziłam na dół.
- Stefan - powiedziałam cichym głosem, siadając obok chłopaka.
- Nie powinnaś wychodzić z..
- Tak, tak wiem... Chciałam dowiedzieć się czy David.. no wiesz 'przeżył' - jakimś cudem to słowo przeszło przez moje gardło. Oczywiście dobrą wiadomością było by, gdyby ten synek burmistrzów zniknął mi z przed oczu. Taki bonus na początek. Niestety, zbyt dużo żądam
- Tak, jest w szpitalu, podłączony masą kroplówek i innych urządzeń. Jedno odłączenie, mogłoby spowodować natychmiastową śmierć, codziennie przez te wenflony dostaje to co dla niego najważniejsze. Musi upłynąć 6 miesięcy by można go było wypisać ze szpitala - odpowiedział spoglądając na mnie szorstko.
- Zmień mnie - odparłam kładąc rękę na jego kolano. - Proszę zmień mnie, nie chce już więcej tego robić - dodałam, albo raczej skłamałam lekko podnosząc głos 'rozpaczy'.
- Pamiętasz co mówiłaś przed wypadkiem ? - zapytał, a ja tylko sprzecznie pokręciłam głową. - "Kochanie za wszelką cenę chcesz zmienić mój charakter na milszy, a ja ci na to nie pozwalam. Z Ivanem jest odwrotnie, chce mnie 'tą złą' ale gdy jestem obok niego, staję się 'lepsza'. Przemyśl to." - odparł i chwycił moją dłoń, odkładając ją na mój fotel.
- Wiem, że Cię zraniłam, przepraszam.. Ale nadal chcesz zmienić mnie na lepszą, prawda ?!
- Zapytam raz. Czy doszło do czegoś większego między wami ? Między Tobą a Ivanem ? - spytał, jego wzrok był teraz inny milszy.?!
- Nie nigdy, ale jeśli chcesz bym się zmieniła, musisz pozwolić mi być z Ivanem. Jednakże ja nie chce z nim przebywać, chcę żebyś to ty mnie zmieniał!. Więc dlatego musisz zrobić dla mnie jeden wyjątek. - ponownie moja ręka powędrowała ku niemu.
- Jaki ?- zapytał spoglądając na mnie. W oczach pojawiły się łzy, za dużo wycierpiał ten dobry chłopak, jednakże to nie koniec.
- Zmień się! Chcę by twój charakter uległ zmianie. Musisz mieć mnie tylko dla siebie.. - oznajmiłam (albo w innym przypadku przegrasz). Nie mogę powiedzieć, że chcę go zniszczyć. Przecież taki dobry chłopak nie wytrzymał by takiej zmiany. Ja chcę go tylko wypróbować, oraz pobawić się. Jestem ciekawa ile dni lub tygodni wytrzyma w charakterze Ivana. Czy da radę być samolubny, bezczelny, spontaniczny i podstępny.? Życie staje się nudne, trzeba szukać sobie atrakcji. 

________________________________________________________________


piątek, 19 września 2014

Rozdział 22 Finale

                                                          Umarłeś z miłości ..

Nastał nowy dzień, promienie słoneczne oświeciły pokój. Cisza, spokój, żadnego hałasu jednak zbyt pięknie aby było prawdziwe.
- Hej Eleanor, skarbie pora wstawać - usłyszałam dany głos. Pomyślałam, że mógłby być to Stefan. Otworzyłam oczy, podnosząc głowę do góry. To co zobaczyłam potem, przeraziło mnie. Uśmiechnięta mimika Ivana dała mi do zrozumienia, że coś tu jest nie tak. Szybkim ruchem oddaliłam się od niego, na drugi bok łóżka.
- Co ty tu robisz?!- krzyknęłam zdenerwowana.
- Gdy śpisz, jesteś taka słodka, kto by pomyślał, że taki aniołek jak TY, z uśmiechem na twarzy wbił by ci nóż w plecy, jak tylko byś się odwrócił.. Poza tym .. cieszę się, że mogłem Ci służyć jako poduszka.
- Byłeś tu przez CAŁĄ noc ? - padło następne pytanie z moich ust. Ciemnowłosy tylko głęboko odetchną.
- Powiem tak: Rozmyślałem o tym co mi powiedziałaś, każde jedno słowo kalkulowałem, zajęło mi to dosyć długo.Gdy jednak miałem już wstać i udać się do 'mojego' pokoju, Ty chcąc czy nie chcąc, w tamtym czasie odwróciłaś się w moją stronę zasypiając obok mnie. Nie chciałem Cię budzić, więc zasnąłem wraz z tobą - odpowiedział i uśmiechnął się szeroko. Moja reakcja była jednoznaczna, głęboko odetchnęłam, chwytając się za czoło oraz nie dowierzając że mogłam to zrobić.
- Zapewne śniłaś o mnie, ponieważ uśmiechałaś się i śliniłaś.
- Ty się już nie odzywaj - przerwałam mu i wstałam z łóżka - Gadasz same bzdury - dodałam i udałam się do łazienki.
Po 20 minutach, oboje byliśmy gotowi i spakowani do powrotu. Ivan zasiadł na sofie w salonie, przeglądając książkę.
- Wyjedziemy o 17:30. Chciałabym połowę tego dnia spędzić jeszcze tutaj. - odparłam siadając na przeciw niego.
- Masz zamiar robić tu remont ? - zapytał nie odrywając wzroku od danej rzeczy.
- Nie mam pojęcia, a co nie podoba Ci się tutaj ? - zapytałam, jednakże nie dostałam od niego odpowiedzi. Nagle zauważyłam, że w ręku trzyma pamiętnik Ciotki Calder.
- Ej skąd to masz? - krzyknęłam wyrywając mu z ręki księgę.
- Zostawiłaś pod poduszką - odpowiedział uśmiechając się.
- Ile przeczytałeś ??
- Wystarczająco dużo - dodał śmiejąc się. Jego zielone oczy przeszywały mnie w tym czasie na wylot.
- Nic w tym śmiesznego - powiedziałam przeglądając pamiętnik. Bałam się, że mógł by przeczytać nie ten wpis co trzeba.
- Zbieraj się, wyjedziemy za półtorej godziny - wstał i udał się do kuchni.
- Czemu tak szybko ? - zapytałam z ciekawością odwracając się w jego stronę.
- Niespodzianka - odparł ciemnowłosy
- Ivan wiesz, że nie lubię zgadywanek..
Za żadne skarby nie chciał uchylić mi rąbka tajemnicy, co to ma być za niespodzianka. Po równej godzinie wyjechaliśmy z  Covington do Atlanty. Nie poszczęściło nam się, równe dwie godziny staliśmy w korku, ciągnącego się wzdłuż autostrady jaka prowadzi z tego małego miasteczka do naszych domów. Po kolejnych 20 minutach korek rozpłynął się, co umożliwiało nam dojazd do posiadłości Somerhalder'ów o godzinie 16:30. Gdybym jednak wiedziała co za plan mają bracia, nie zgodziłabym się wrócić.

xxx

Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam ku głównego wejścia.
- Ej co tak mocno ? Uważaj na moje auto - odparł i sprawdził jego bok - Nowe i niezniszczone, jakby coś mu się stało nie wybaczyłbym..
Nie obchodził mnie samochód, chciałam zobaczyć jaką niespodziankę dla mnie przygotowali. Otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się salon a w nim byli dosłownie wszyscy. Młodszy z Somerhalderów, Carina Petrova, Janet Moliere, Ophelie Cartier, Mason McQueen, David Shwestter, Bill Raven, Steven Calder i Alexie Starfire.
Przez głowę przeszły mi dosyć marne wizje. Ostatnio taką schadzkę miałam 4 lata temu, jak zrezygnowałam z udziału w Akcjach. Cała rzesza partii chciała mnie 'dobi'ć - w każdym tego słowa znaczeniu, ale się przeliczyli.
Za sobą usłyszałam zamykające się drzwi, odwróciłam się w stronę Ivana pytając go:
- Co tu jest grane ?
- Mamy do Ciebie sprawę, wszyscy. - odparł i przybrał poważną minę. Ruszyłam w stronę pomieszczenia, gdzie znajdowali się zebrani.
 - Słucham, jaki problem was dręczy, że muszę wam pomóc ? -zapytałam patrząc na nich z lekką pogardą.- Czego wy wszyscy potrzebujecie? Ściągnęliście mnie z daleka, by odbyć ze mną jakąś głupią pogawędkę ?? - padło następne pytanie z moich ust.
- A więc słucham Janet, co masz mi dopowiedzenia ? Albo ty Mason? - nikt jednak się nie odezwał. - A może mój drogi niby braciszek chce coś od siebie dodać? - spojrzałam na niego z nienawiścią.
- Eleanor, wiemy jaka jesteś, ale wybaczamy Ci - usłyszałam nagle kobiecy głos.
- Droga kuzyneczka, dawno się nie widziałyśmy. Zniknęłaś zaraz po tym jak odbiłam ci Stefana. Co chcesz mi wybaczyć? Za to że miałam ochotę zabić cię w szkole? Za naszą bójkę? Może za wszystkie moje przekręty w stosunku do ciebie ? Dużo tego jest mam wymieniać ? Nie potrzebuję przebaczenia od  was. Nie czuję się winna i nie mam wyrzutów sumienia - powiedziałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Wiemy, przez co przeszłaś, chcemy ci tylko pomóc - dodała jedna z blondynek.
- Alexie, przyjaciółko Stefana. Jak mam Ci ufać, skoro mój chłopak wolał zostać z tobą niż pojechać ze mną do Covington ? Jaką  mam pewność że w tym czasie nie poszliście ze sobą do łóżka.?
- My po prostu chcemy byś nam zaufała i została jedną z nas. - uniósł się ciemnowłosy.
- David, przypomnij mi, kiedy ostatnio rozmawialiśmy ze sobą ? Równy miesiąc temu, nie sądzę
abyś miał tu coś do powiedzenia. - spojrzałam na niego i posłałam uśmiech.
- Mam pomysł - oznajmiłam - Niech każdy z was zajmie się sobą oraz swoją kochającą rodzinką. Nie potrzebuję przyjaciół, wszystkich tych których uważałam za nich wystawili mnie. Potrzebuję tylko jednej osoby z tego grona - ruszyłam w stronę głównych drzwi. - Tą osoba jest Stefan Somerhalder. Na nikim innym mi nie zależy - dodałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Nie możesz - usłyszałam nagle krzyk. Do drzwi podbiegł David blokując przejście.
- Nie mogę ? - zapytałam i spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Odwróciłam się w stronę grupy.
- Ktoś jeszcze mi zabroni wyjść z tego domu ? - spytałam zaciekawiona.
- Ja Eleanor Ci zabronię - odparł brązowowłosy. Moja mimika twarzy przybrała zaskoczenie.
- Ty Stefanie ? Wątpię w to. Umarłeś z miłości, z miłości do mnie. Zrobiłbyś wszystko dla mnie, tylko bym zmieniła się w tą dobrą. Za każdym razem gdy jestem obok Ciebie, robię ci na złość. Kochanie za wszelką cenę chcesz zmienić mój charakter na milszy, a ja ci na to nie pozwalam. Z Ivanem jest odwrotnie, chce mnie 'tą złą' ale gdy jestem obok niego, staję się 'lepsza'. Przemyśl to.
Podeszłam do szafki, która stała w korytarzu. Położyłam dłoń na uchwycie i spojrzałam na chłopaka.
- Ustapisz? Jeżeli nie zabije Cię.. wspomniałam że zawszę dostaję tego czego chcę ?
Mimika twarzy Schwesttera przybrała strach.
- Nie zrobisz tego ! - wtrącił się Ivan
- Policzę do pięciu - powiedziałam nie zważając na słowa zielonookiego.
- 3..2..1.. - dodałam i wyciągnęłam kuchenny nóż, wbijając go chłopakowi, który zaraz po tym zdarzeniu upadł na podłogę. - Ivan twoja Rose też tak powinna skończyć, niestety zabrakło kilka centymetrów - krzyknęłam i wybiegłam z domu, wsiadając do auta Starszego z Somerhalderów.
 Włączyłam radio i ponownie chciałam udać się w nową trasę. Opuścić wszystko i wszystkich. Jednakże najpierw chciałam udać się do Rose z małym upominkiem.
Niestety los chciał inaczej, moje plany i zemsta musiała poczekać długie trzy miesiące, by można było ją spełnić.
Zanim zdążyłam zauważyć, na drodze pojawiła się postura, nie próbowałam nawet hamować skoro wiadome było to iż nawet jeślibym próbowała skręcić, most znajdujący się zaraz mógłby spowodować gorsze urazy. Także jedyną dobrą myślą było "Nieważne co się stanie PRZETRWASZ, jesteś w końcu Eleanor Katherine Calder"
Po tych słowach nastała tylko ciemność i ból. Nic więcej co można by było zapamiętać.



 

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 21

                                                            Covington

- To zmień mnie. - lekko uniósł głos.
- Nie chcę !..

- Nie chcesz? Dlaczego? Bo wiesz, że byłabyś jedyną dobrą rzeczą, które przytrafiłaby mi się w życiu ? Która mogła by mnie zmienić?! - krzyknął a miedzy nami nastała cisza. 

Dalsza podróż, minęła w dosyć niezręcznej ciszy. Można było wyczuć między nami 'lekkie' napięcie. W pewnym momencie Ivan zatrzymał auto.
- Wysiadaj, jesteśmy. - odparł i wyszedł trzaskając drzwiami. Gdy opuściłam pojazd moim oczom ukzało się pustkowie, może nie do końca, ale w porównaniu z Atlantą, wokół ciebie były tylko małe domki.
- Masz swoją wioskę. - oznajmił ciemnowłosy opierając się o bok auta. Spojrzałam na niego z lekką złością, nie zastanawiając się dłużej, udałam się w przeciwną stronę.
- Ej, gdzie idziesz ?!
- Dom moich dziadków jest na samym początku tej ulicy. - krzyknęłam. Nagle usłyszałam głośny trzask drzwi, nie odwracałam się do tyłu, nie chciałam marnować czasu na Ivana. Zapewne wsiadł do auta z zamiarem czekania na cud. Po chwili obok mnie pojawiło się czarne auto, a zza szyby wystawała głowa zielonookiego.
- Hej Eleanor.. może podwieźć ?..

xxx

Po piętnastu minutach oczekiwania, zjawił się właściciel od aktu sprzedaży domu. Po następnych dziesięciu minutach, posiadłość należała już do mnie.
- I jak Ci się podoba ? - zapytałam zaciekawiona.
- Mam nadzieję, że w tym domu jest umeblowany tylko jeden pokój, i jest nim sypialnia z łóżkiem dla dwojga - odpowiedział i podniósł brwi, uśmiechając się przy tym. Nie zważając na jego słowa, udałam się do środka.
Gdy otworzyłam drzwi, usłyszałam głos Ivana.
- Trzeba będzie zmienić tabliczkę z Fox, na Calder. - odparł i postukał palcem o daną rzecz.
- Zmienimy to później - oznajmiłam, chcąc by na chwile ucichł.
- Razem ?
- Nie ja sama..
-Ale powiedziałaś 'zmienimy' liczba mnoga. - dodał i uśmiechnął się, pokazując przy tym zęby. Spojrzałam na niego, cała w nerwach. Podniosłam głos i krzyknęłam jednym tchem
- Oo Ivan, działasz mi na nerwach, gadasz i gadasz. Zamkniesz się chodź na chwile? Wnerwiasz mnie, z każdym jednym zrobionym krokiem, odbierasz mi radość z cieszenia się kupnem domu. Jesteś wszędzie i wszytko chcesz wiedzieć. Zamiast ciebie powinien być tu Stefan! Miało być miło, a ty wszystko rujnujesz! Po prostu zamknij się i zniknij .. - spojrzałam na niego, mając nadzieje że moje słowa poskutkowały.
- Nie ma za co - uśmiechnął się i otworzył szerzej drzwi. - Wchodzisz ?
Skarciłam go wzrokiem zabójcy, by po  chwili wejść w głąb posiadłości..
Dom był cały umeblowany, od dołu po samą górę. Wraz z Ivanem oglądaliśmy każdy zakamarek posiadłości. W pewnym momencie weszliśmy do małego skromnego pokoju, nie był on duży w porównaniu do innych. Miał białą szafę a obok niej łóżko, dosyć szerokie. Były w nim dwa lustra jedno powieszone obok drzwi a drugie wraz z komodą i szafkami stało na przeciw łóżka.
- To będzie mój pokój- odparłam i uśmiechnęłam się. - Prawie zawsze mieszkałam w dużych domach, teraz czas na zmianę - dodałam i usiadłam na krześle, które stało obok okna.
- Eehh kobiety..- sykną zielonooki, kładąc się na łóżko. - O patrz, masz misia, teraz już nie musisz się bać ciemności - pokazał daną rzecz i ją przytulił.  - Jednakże nie potrzebnie, masz już swojego wspaniałego wybawiciela - dodał i posłał uśmiech
- Jesteś dziwny! - stwierdziłam
- Wiem - odpowiedział szeptem.
- Jesteś dziwny a zarazem straszny - wstałam z krzesła podchodząc do niego. - A to! To mi się nie przyda, nie lubię takich rzeczy.  - dodałam i wyrwałam mu z ręki zabawkę, rzucając ją w kąt.
- To jak w takim razie będziesz spać? 
- BEZ Ciebie - lekko poniosłam głos.
- To może imprezka ? Ty + Ja = szalona noc
- Nie.
- Czy ty na każdą moją propozycję (nie ważne jaką) musisz odpowiadać "NIE" ? - zapytał lekko podnosząc się z łóżka
- Ymm.. Tak

xxx

Całe popołudnie minęło w dosyć normalnej atmosferze. Ivan próbował mnie rozweselić, ja jednakże widząc jego twarz, coraz częściej zdawałam sobie sprawę z tego, że wcale nie musiało tak być. Gdyby tylko był tu Stefan, dzień wyglądałby zupełnie inaczej.
Zegar wskazywał 11:30. Postanowiłam się przebrać i trochę odpocząć. Szczerze spieszyło mi się do posiadłości Somerhalder'ów. Dlatego chciała aby noc szybko minęła. Wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju, na łóżku jednak zastałam niezbyt miłą 'niespodziankę'
- Ivan.. proszę. Co ty tu jeszcze robisz? Zaścieliłam ci łóżko, w pokoju obok - odparłam poprawiając poduszkę. - Złaaaź - dodałam ciągnąc z pościel.
- Wiesz zastanawiałem się nad sensem życia, a mianowicie nad miłością - powiedział i spojrzał na mnie.
- Jak znowu, wybrałeś głupi temat do rozmowy - odpowiedziałam i odkryłam kołdrę na jego połówkę tym samym zakrywając go. Położyłam się i zgasiłam lampkę.
- Jestem ciekaw czy mnie i moje uczucia też tak odrzucisz jak pluszaka.. w kąt?- zapytał z poważnym głosem. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Na początku myślałam że to żart, jednak szybko zdałam sobie sprawę że będzie to poważna wymiana zdań.
 - Ivan, nigdy nie myślałam o polubieniu Cię. Boję się, że mogłabym Cię polubić aż za bardzo. A takich chłopaków jak ty miałam masę i za każdym razem moje związki kończyły się fatalnie. Stefan jest inny..łagodniejszy. Ale nie bój się, obiecuję Ci że nigdy nie odrzucę twoich uczuć ani Ciebie samego. Jesteś dla mnie za bardzo ważną osobą.- odpowiedziałam, nie zbyt panując nad tym co mówię.
Gdy zdałam sobie sprawę z tego co mu wyznałam, zrozumiałam że zrobiłam krok w przeszłość.
Gdy byłam młodsza obiecałam sobie że nigdy nie 'otworze' się na drugą osobę, jednakże teraz to zrobiłam.
' Otworzyłam' się na Ivana, nigdy bym nie wyznała takiego czegoś Stefanowi, a co dopiero jemu starszemu bratu.
 Spojrzałam na niego, chcąc zobaczyć jego mimikę twarzy. Byłam sfrustrowana całą tą sytuacją, na mojej twarzy pojawiły się rumieńce Pierwszy raz odkąd pamiętam. Nigdy nie byłam niczym sfrustrowana, a teraz przytrafiło mi się to w otoczeniu Ivana. Miałam wrażenie że w pomieszczeniu jest jakieś 40 stopni. Nie umiałam opisać co się ze mną dzieje.. to wszystko było pogmatwane. Moja znajomość z Ivanem i to co o nim myślę.
Za każdym razem gdy jestem obok Stefana, robię mu na złość. On za wszelką cenę chcę zmienić mój charakter na milszy, a ja mu na to nie pozwalam. Z Ivanem jest odwrotnie, chce mnie 'tą złą' ale gdy jestem obok niego, staję się 'lepsza'.
Nawet nie wiem czy to było wyznanie 'przyjaźni' 'miłości' 'lubienia go'?
Odwróciłam się na drugi bok, chcąc jak najszybciej zapomnieć to co powiedziałam starszemu Somerhalder'owi. 
- Dobranoc Ivan - pożyczyłam i zamknęłam oczy.

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 20

                                                           Posiadłość

- Ten wpis.. nie jest o mnie.. jest o nas - oznajmił podnosząc głos bym usłyszała.
- Być może.. - odpowiedziałam, nie zastanawiając co może z tego wyniknąć ... 

Nastał nowy dzień, wstałam gasząc budzik znajdujący się na mojej nocnej półce. Ubrałam się w czarne leginsy, oraz czerwoną bluzkę. Spakowałam książki do torby i wyszłam z pokoju. Zeszłam do salonu, pewna że zastanę tam Stefana, jednakże dzisiaj było inaczej. Zawsze czekał na mnie, co bardzie zdziwiło mnie dlaczego go dzisiaj tam nie ma. Postanowiłam nie czekać na niego, ruszyłam ku głównych drzwi, jednak zanim chwyciłam klamkę usłyszałam huk.
- Stefan ?! - zapytałam z nadzieją, że jest to on.
- Znacznie, lepiej - usłyszałam odpowiedź, nagle drzwi od łazienki otworzyły się, za nich wyszedł nagi Ivan.
- To ja. - odparł i uśmiechnął się cwaniacko, podnosząc przy tym brwi.
Szybkim ruchem odwróciłam się w przeciwną stronę. Najgorsze co mogło mnie spotkać, chyba już właśnie się stało.
- Ubierz się - oznajmiłam - Albo nie, rób co chcesz ja wychodzę - dodałam i ruszyłam.
- Nie chcesz wiedzieć gdzie Stefan ? - odparł ciemnowłosy.
- Widziałeś go ? - zapytałam zaciekawiona.
- Moment, muszę się ubrać.. wiesz nie lubię rozmawiać z laską która jest odwrócona do mnie tyłem ... chociaż tyłek masz fajny - powiedział i podszedł do mnie, nachylając się - możesz się odwrócić. Zrobiłam tak jak oznajmił.

- To gdzie Stefan ? - zapytałam lekko drżąc oraz wodząc wzrokiem po Ivanie.
- Wyszedł z Lexi - odpowiedział i posłał uśmiech.
- Teraz mi to mówisz? Można było uniknąć całej tej sytuacji - powolnym ruchem odwróciłam się od niego, chcąc opuścić posiadłość.
-Eleanor, zaczekaj - złapał mnie z rękę i chwycił za gumkę do włosów ściągając ją. - W rozpuszczonych włosach wyglądasz ładniej - dodał i puścił mój nadgarstek. Wyszłam z domu i udałam się do szkoły. Przed oczami ciągle miałam, obraz którego nie powinnam nigdy zobaczyć, otrząsnęłam się czym prędzej i weszłam do budynku. Weszłam do klasy i zasiadłam na swoim miejscu. Do głowy napływały mi myśli typu "Gdzie podziewa się Stefan" " Czy jest z Alexie?" W końcu od wczorajszej gry w bilarda, nie widziałam owej dwójki. Prawdopodobnie Stefan również nie wrócił na noc do domu. Zaczęłam się coraz to bardziej zastanawiać, gdzie mogło go wywiać. Nagle obok mnie przysiadł się jakiś z uczniów. Obróciłam się i ujrzałam Xawier'a.
- Cześć złotko, jak mija dzień? Nie widzieliśmy się od dnia w którym  organizowany był 'Wielki Bal' - oznajmił i uśmiechnął się.
- Tak, pamiętam.. to wtedy Ivan przywalił pięścią w twoją śliczną buźkę - odparłam i skręciłam głowę w przeciwną stronę.
- Taak, twój wybawiciel nie oszczędził mnie. To jak jesteś już z nim? Skończyłaś zabawiać się ze Stefanem Somerhalderem i przeszłaś na Ivana tak jak opisuje to pamiętnik ? - zapytał lekko kpiąc.
- Zmieńmy temat, dlaczego nasłałeś na mnie i Stefana w domu letniskowym mężczyznę, który miał mnie ZABIĆ ?!- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, podnosząc głos przy drugiej części zdania, nie zdając sobie żadnej sprawy z tego iż znajduję się w klasie. Mimo spojrzeń skierowanych w naszą stronę nie przerwaliśmy owej rozmowy.
- To był taki upominek, chciałem tym przypomnieć, że nie dam Ci zapomnieć o sobie. Będę twoim cieniem, każdego dnia od dzisiaj nie będziesz mogła przestać o mnie myśleć ze strachu. - powiedział i posłał mi uśmiech.
- Nigdy w życiu - odpowiedziałam i wstałam z miejsca, udając się do wyjścia. Mimo że był środek lekcji nie obchodziło mnie to. Zapisałam się do szkoły żeby zrobić nazłość Carinie, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Po dłuższym czekaniu na przerwę, wyczekiwana nastała. Postanowiłam znaleźć Stefana, mimo zostawionych wiadomości na jego komórce, ciągle nie odpowiadał. Po 5 minutach szukania, znalazłam go, stojącego obok mojej szafki.
- Wreszcie Cię znalazłam - odparłam składając na jego ustach pocałunek.
- Wiem, przepraszam - oznajmił i przytulił mnie.
- Całą noc spędziłeś z Alexie ?! - zapytałam nie chcąc usłyszeć odpowiedzi na te pytanie.
- Tak, wspominaliśmy i opowiadaliśmy co ciekawego dzieje się u nas w życiu - odpowiedział i posłał uśmiech
- Do kiedy .. ona zostaje w Atlancie ?- padło następne pytanie z moich ust.
- Tydzień, ponieważ potem musi wrócić do swojego młodszego brata.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojej komórki. Spojrzałam na połończenie wychodzące, moja mimika twarzy przybrała dziwienie, powolnym ruchem odebrałam.
- Tak .. co jest - powiedziałam z lekkim znudzeniem. Nie lubiałam jak moja 'kochajaca' rodzinka wydzwania do mnie. Jednakże informacje jaką dzisiaj od nich uzyskałam, bardzo mnie zaciekawiła. Gdy rozmowa dobiegła końca, wożyłam komórkę do kieszeni i usmichnełam się szeroko.
- Stefaan - odparłam przeciągajac jego imię - Co ty powiesz na to.. dwa dni razem w Covington, pod jednym dachem ? - dodałam i posłałam uśmiech w jego stronę, kładąc rece na jego klatce piersiowej.
- Eleanor, skarbie a kiedy miałby ten wyjazd się odbyć ? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Dzisiaj o 19. Właśnie dzwoniła do mnie ciotka Caroline, informując mnie o tym, że są oni w posiadaniu aktu sprzedaży domu rodziców mojej mamy - odparłam i przytuliłam brazowowłosego.
- Stefan, dom moich dziadków, nie wiesz jak się cieszę - oznajmiłam.  - Własna posiadłość !!
- Eleanor - zaczął z lekkim drżeniem w głosie. - Jestem umówiony dzisiaj z Lexi - dodał i zdjął moje ręce z jego szyi.
Chwila szczęścia, zamieniła się w dosyć niemiłą.
- Myślałam, że będziesz chciał ze mną pojechać i pomożesz mi w szukani informacji odnośnie mojej rodziny - powiedziałam przyciszając głos
Nastała między nami dosyć niezręczna cisza, szybko jednak ją przerwałam - Ale to nic - lekko krzyknęłam, baw się dobrze z Alexie - dodałam i odeszłam od niego uśmiechając się.
Udałam się na pozostałe lekcji, myśląc z kim mogłabym pojechać do Covington, jedyną osobą, która przychodziła mi na myśl był ON.

xxx
- Czyli prosisz mnie abym pojechał z tobą do nie jakiego miasteczka o nazwie Covington, ponieważ ty nie masz własnego samochodu, a nikt kogo znasz nie chce ci pożyczyć ? -zapytał popijając wishky.
- Tak Ivan, tłumacze ci to już czwarty raz. - odparłam siadając na przeciw niego.
- Nope ! - oznajmił i wstał.
- Ale dlaczego nie ?! - krzyknęłam i udałam się za jego osobą.
- Co będę z tego mieć ? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Nie wystarczy Ci, fakt że bedziesz ze mną przez dwa dni sam na sam ? - spytałam, podnosząc przy tym brwi. On jednak spojrzał na mnie z pod byka.
- Co ?! - on jednak tylko odchrząknął głośno.
- Ten fakt, pominęłaś
- Pominęłam ?! - zapytałam zaciekawiona, nie chciałam wyjawiać mu całej prawdy, potrzebowałam tylko podwózki.
-To jak zgadzasz się ?
- Bądź gotowa już o 18. - odparł i wyszedł z domu.
- Zawszę, dostaję tego czego chcę.. zawsze.

xxx
 Nastał wieczór, o dziwo godziny jaką wskazywał zegar na zewnątrz było dosyć jasno. Czekałam teraz tylko na Stefana, który obiecywał mi pożegnać się ze mną przed wyjazdem. Siedziałam w salonie, patrząc się na główne drzwi.
- Czas, leci - odparł znienawidzony mi głos.
- Nie musisz przypominać mi o tym co chwile. - oznajmiłam spoglądając na ciemnowłosego.
- Miał przyjść o równej 18, upewniam cię że mój brat jest punktualny, ale jakby nie patrzeć złotko jest już 18:30. - dodał i uśmiechnął się swoim specyficznym uśmieszkiem.
- A więc ? .. - zapytałam. - Każdemu może coś.. - nie dokończyłam ponieważ Ivan chwycił moją rękę za nadgarstek i pociągnął mnie ku wyjścia.
Wsiadłam do auta i zapięłam pasy. Gdy do samochodu również zawitał Ivan, wiedziałam już że nie pożegnam się ze Stefanem. Zastanawiało mnie tylko jedno, dlaczego nie przyszedł.
- No to ruszamy - głuchą pustkę przerwał zielonooki. Uśmiechnęłam się niechętnie, i zwróciłam głowę ku szybie.
- Czemu musisz mnie tak nienawidzieć ?! - zapytał.
- Mam swoje powody - odpowiedziałam, nagle rozległ się dzwięk komórki Ivan'a.
- Nie odbierzesz ? - zapytałam zdziwiona tym że nie odbiera. Ciemnowłosy zerwał się i chwycił za telefon.

[Rozmowa]
- Hej, i co zjawiłeś się na umówionym miejscu ? 
-..
- Dzięki Stef, jesteś najlepszym bratem, ale niestety my już jedziemy, sorry . 

- To był Stefan, co chciał ? - zapytałam zainteresowana. Ivan rzucił komórkę na tył auta i uśmiechnął się szyderczo.
- Eleanor, złotko pamiętasz jak przyjechałaś do Atlanty, powiedz mi jaki miałaś charakter ? Słyszałem twoją rozmowę ze Stefanem. Podła, manipulantka, przebiegła, pozostawiająca  po sobie złe ślady. Chcę by taka Eleanor wróciła - odparł i spojrzał na mnie.
- Dalej taka jestem - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Ale jak będziesz z moim bratem to się zmienisz, ty i ja mamy takie same charaktery, obiecuję ci że pozostaniesz taka jaka byłaś przed przyjazdem do Usa. - dodał.
- Ivan, ty mi nic nie obiecuj, nie wierzę w żadne twoje słowo. Czego chciał Stefan ? - zapytałam.
- Kazałem czekać mu na głównym placu, wmówiłem mu, że tam się pożegnacie.
- Co zrobiłeś ?! - krzyknęłam zdenerwowana.
- Oj przestań histeryzować, spotkacie się za dwa dni. Poza tym nie bój się o Stefana, Lexi się nim zajmie - odparł i spojrzał na mnie. - Nie chcę byś cierpiała.
- Ale właśnie tak robisz Ivan, sprawiasz że ludziom jest smutno.
- To zmień mnie. - lekko uniósł głos.
- Nie chcę !..

- Nie chcesz? Dlaczego? Bo wiesz, że byłabyś jedyną dobrą rzeczą, które przytrafiłaby mi się w życiu ? Która mogła by mnie zmienić?! - krzyknął a miedzy nami nastała cisza.  



piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 19

                                                         Dawna Znajoma

Minął już równy tydzień, jak Stefan dowiedział się prawdy o mnie. Xawier od ostatniego chęcia zabicia mnie nie dawał znać o sobie, Carina również nie daje znaku życia, Ivan przesiaduje w posiadłości Rose, a Steven odwiedza Petrov'ych. Tak więc cały dom pozostawiony jest dla mnie i brązowowłosego. Mi to oczywiście pasuje...
Jednakże, od samego rana Stefan, dziwnym trafem starał się uciec z domu. Ciągle mówił, że ma do załatwienia bardzo ważną sprawę i zajmie mu to tylko dwie godziny, jednak poza domem jest już cztery. Za wszelką cenę nie chciał uchylić mi rąbka tajemnicy, co to za ważna sprawa...
Postanowiłam nie marnować czasu i wzięłam się za czytanie pamiętnika, który dawno nie witał w moich rękach. Otworzyłam na następnym wpisie i zaczęłam czytać.

" Wszystkie czyny z przeszłości, zaczynają odbijać się na mojej osobie. Z dnia na dzień coraz bardziej mszczą  się na mnie. Osoby z przeszłości krok po kroku zaczynają mieszać w moim życiu. Wszystko wraca.. każde wspomnienie..'' 

Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, w progu stanął Stefan, wraz z długowłosą blondynką. Zaprosił ją do salonu, postanowiłam zamknąć książkę, przypatrując się danej sytuacji.
- Oto Alexie, jest moją przyjaciółką od 7 lat. Poznałem ją w Chicago. Jest naprawdę dobrą osobą, pomimo trudności jakie napotkała w swoim życiu - oznajmił. Wstałam z kanapy przyglądając się dziewczynie, była wyższa, włosy miała dłuższe, jedynie co mogło nas łączyć to kolor oczu.
- Hej jestem Lexi, miło mi cię poznać. Stefan opowiedział mi twoją historię, ciągle podróżujesz, nikt nie zwraca na ciebie uwagi.. Miałam tak samo - oznajmiła i podała mi rękę w geście powitalnym ja jednakże jej nie uścisnęłam.
- Hej, jestem Eleanor Katherine Calder i nie potrzebuję litości ani pomocy od ciebie, wybacz ale mam inne sprawy na głowie - odpowiedziałam i chciałam udać się na górę, jednakże Stefan złapał mnie za rękę, hamując przy tym mój następny ruch.
- Eleanor, przerabialiśmy to, proszę daj sobie pomóc, zrób to dla mnie - powiedział z lekkim drżeniem w głosie.
-.. Ok, zgoda ale niech ta cała Alexie, pokaże mi że również jest dobra w przekrętach, nie chce tutaj żadnej ściemy - odparłam po chwili zastanowienia, obróciłam się w jej stronę. - Chcę, byś pokazała mi swój 'zły' charakter, jak w ogóle go masz. Wtedy zdobędziesz u mnie zaufanie - dodałam i uśmiechnęłam się swoim specyficznym uśmieszkiem
- Ok Stefan, Elka chodźcie - oznajmiła i wyszła z domu.
- Eleanor - poprawiłam ją, lekko denerwując się przy tym. Wyszliśmy z posiadłości Somerhalder'ów i udaliśmy się do centrum Atlanty. Krążyliśmy tak z 3 godziny, dopiero gdy się ściemniło zabrała nas na jedną z mniej znanych ulic. Blondynka po chwili przystanęła i obróciła się w naszą stronę.
- Zaczekajcie chwile, muszę coś sprawdzić - oznajmiła i zniknęła zza zakrętem.
- Stefan, co jest grana czemu tak krążymy? Gdzie ona nas chce zabrać ?..- zaczęłam dopytywać lekko poddenerwowana.
- Eleanor, sam nie wiem. Dzisiaj z rana pojechałem odebrać ją z dworca, potem poszliśmy na kawę, opowiedziałem jej twoją historię i tyle - odpowiedział patrząc się na mnie, również lekko zdenerwowany.
- Jak to jakiś przekręt, to .. - nagle moją wypowiedź przerwał kobiecy głos.
- Żaden przekręt - oznajmiła postać opierająca się o mur jednego z budynków. - Nie było mnie w Atlancie 5 lat, musiałam sobie przypomnieć gdzie znajduje się miejsce spotkań moje i Stefana. - dodała i ruszyła w naszą stronę. - Wraz ze Stefanem, gdy mieszkałam jeszcze w Atlancie, spotykaliśmy się w Billardo's i graliśmy w bilarda, pijąc przy tym piwa. W takiej oto atmosferze chcę zapoznać się z tobą Eleanor. - odpowiedziała i uśmiechnęła się - Chodźmy.!
Cała nasza trójka ruszyła w zaułek, na jego końcu widniał duży oświetlony napis Billardo's, weszliśmy do danego pomieszczenia. O dziwo nikogo prócz obsługi nie było, tylko my i kilka pracowników. Udaliśmy się więc do jednego ze stołów, Alexie od razu wzięła dwa kije z uchwytu i odparła. 
- Stefan, zaczynasz w końcu jesteś jedynym mężczyzną w tym pomieszczeniu - podała mu kij i uśmiechnęła się. 
Już po pierwszej partii odstawałam od danej dwójki. Nigdy wcześniej nie grałam w bilard, więc nie miałam się co łudzić na wygraną. Po pierwszej partii odpuściłam i usiadłam na przeciw podziwiając zaciętą walkę między przyjaciółmi. 
- Patrz i się ucz - odparła brązowooka. Ja jednak nie patrzyłam na ich grę, lecz na ich znajomość. Widać było że znają się od dawien dawna i bardzo dobrze się ze sobą dogadują... 


 
 xxx

Minęły dodatkowe dwie godziny, a ja zaczęłam czuć się jak jakiś nadbagaż. Stefan ani Alexie nie zwracali na mnie uwagi, bawili się, pili, tak jak za dawnych dobrych lat. Nie chciałam również psuć miłych chwili Stefanowi. Obserwowanie go jak gra z Alexie to czysta zabawa. Jednakże wolałabym, żeby to ze mną tak się świetnie bawił.
Nagle dostałam sms, wyciągnęłam komórkę z kieszeni, gdy zobaczyłam nadawcę, mój humor jeszcze bardziej się pogorszył. Postanowiłam nie odczytywać wiadomości. Mój spokój długo jednak nie trwał..
- Czego się nie przyłączysz ? - usłyszałam dane słowa. automatycznie odwróciłam się w stronę skąd dobiegały. Ujrzałam za mną dobrze znienawidzoną osobę.
- Ivan ..
- Eleanor..  - powiedział, a ja spojrzałam na niego lekko zdziwiona.
- Nie powinieneś być u Rose, na drugim końcu Atlanty ? - zapytałam zaciekawiona, obecnością jego osoby tutaj.
- Nie, pokłóciliśmy się, wiec wróciłem - odparł uśmiechając się.
- Ivan, piłeś? - padło następn pytanie z moich ust, jego zachowanie było trochę dziwne.
- Tylko dwa piwa - odparł. Ja jednakże wiedziałam że to kłamstwo.  Postanowiłam zabrać go do domu i tak nie byłam już widoczna dla Stefanowi ani Lexi więc co mi szkodziło.

xxx
Po 20 minutach wraz z starszym bratem Somerhalder'em wróciliśmy do domu. Automatycznie ciemnowłosy po przekroczeniu progu, usiadł na jednym z foteli ciężko oddychając.
- Co jest ? - spytałam patrząc na niego krzywo.
- Jest źle Eleanor - odpowiedział dosyć nieprecyzyjnie.
- Co masz na myśli ? - podeszłam i spojrzałam na niego, on zaś wstał.
- Ciągle tu jesteśmy ..stoimy.. - przerwał podnosząc brwi.
- Stoimy .. ? .
- Stoimy U-B-R-A-N-I - uśmiechnął się i przybliżył. - Co byś zrobiła, gdybyś dowiedziała się, że do Ciebie..
-.. Nie kończ - teraz to ja mu przerwałam.- Nie chcę tego słyszeć - dodałam.
- Dlaczego ? - zapytał spoglądając na moją zezłoszczoną osobę.
- Pamiętasz pamiętnik ? Jest jedne wpis o tobie, ale nie może on zostać ... - przyciszyłam końcówkę zdania, rozumiejąc co właśnie chciałam wyznać Ivan'owi. Dobrze jednak, że nie przyłączyłam się do dalszego pica razem ze Stefanem i Alexie, ponieważ mogłabym wyjawić to czego bym nie chciała.
- Jaki wpis ? - padło następne pytanie z jego ust, tym razem jednak brzmiało ono poważniej.
- Nie musisz wiedzieć! - odpowiedziałam i ruszyłam na górę, przed schodami jednak przystanęłam slysząc słowa Somerhalder'a
- Ten wpis.. nie jest o mnie.. jest o nas - oznajmił podnosząc głos bym usłyszała.
- Być może.. - odpowiedziałam, nie zastanawiając co może z tego wyniknąć ... 





niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 18

                                                                Prawda


. - Chcę opowiedzieć Ci całą prawdę o mnie. Nie jestem tym za kogo mnie uważasz - dodałam, a jego mimika twarzy przybrała niedowierzanie.
- A więc posłuchaj w kim tak naprawdę się zakochałeś...   

Nastała między nami głucha cisza. Po mimice Stefana można było wywnioskować, że nie jest pewien czy chce usłyszeć o mnie całą prawdę. Ja jednakże postanowiłam nie cofać się, pragnęłam by zaczął mnie akceptować taką jaka naprawdę jestem, a nie żeby ciągle widział moje oblicze pod 'maską dobra'.

- Zacznijmy może od roku 2005, a mianowicie od lipca 14. To w ten dzień, moi rodzice zostawili mnie samą - westchnęłam ciężko - Zginęli oni w tragicznym wypadku samochodowym, pozostawiając 9-letnią dziewczynkę na pastwę losu. Opiekę nade mną w tym czasie sprawowała nie jaka rodzina Petrov'ych. Nagle na ich przyjazne dusze spadł grom z jasnego nieba i przytłoczył im całą rodzinną harmonie, jednakże nie na długo. Opiekowali się mną .. równy tydzień.  Bowiem od miesiąca mieli już wykupione bilety do Atlanty. Starali się, ale nie podjęli walkę o moją osobę. Nie zapewnili mi dobrego domu ani biletu bym mogła z nimi wylecieć. Pozbyli się mnie więc w inny sposób..
OPIEKUNKA  pani o średnim wzroście, ruda z niebieskimi oczami, oraz dosyć pulchna. Nie opiekowała się mną tak jak powinna, tak jak robiliby to prawdziwi rodzice. Prawdopodobnie miała jeszcze inne pociechy do których musiała pójść i zrobić obiad, poświęcała mi godzinę. Na cały cholerny dzień, tylko jedną godzinę.. W te 60 minut, robiła obiad, prasował sprzątała oraz opłacała wszystkie rachunki. Pamiętam jak tylko raz przez 3 lata, poświęciła mi czas na zabawę..
Moim częstym miejscem pobytu była ławeczka na przeciw  grobowca rodziny CALDER. Tylko tam mogłam się wygadać, porozmawiać z rodzicami oraz pośmiać.
 Jedyną bliską mi osobą, która została przy mnie i nie odwróciła się mimo tylu przeciwieństw był Bill. Jego rodzice jako zamożni ludzie, nie chcieli by ich syn zadawał się ze mną, jednakże nie pominę faktu gdy moi rodzice żyli, byli oni wtedy najlepszymi przyjaciółmi naszej rodziny.
Prowadziłam bardzo ciche życie, miałam problemy i nie umiałam sobie z nimi poradzić. Nikt nie próbował mi pomóc, prócz Billa.
Pewnego dnia, rodzina Raven'ów, zaczęła uchodzić na dno. Było to 3 lata później od pogrzebania moich rodziców. Miałam wtedy 12 lat.Państwo Raven'owie, widząc że każdy się od nich odwraca postanowili być nagle mili dla wszystkich, w tym też dla mnie. Moja opiekunka, widząc to postanowiła nie przychodzić już do mnie. Opiekę nade mną zyskali rodzice Bill'a. Wszystko było niby dobrze, jednak radzić ciągle musiałam sobie sama. Pani Nadia i Pan Aron (państwo Raven) upadli na same dno, gdy po następnych 3 latach ich syn umarł. Tak jak każdy w miasteczku, słyszał o zabójstwie Billa. Odbył się pogrzeb, wtedy wiedziałam już, że nikogo nie będę obchodzić. Pani Nadia dniami i nocami nie przestawała pić, w końcu Aron wziął z nią rozwód i wyjechał. Postanowiłam również wziąć sprawy w swoje ręce. Wybrałam wszystkie pieniądze z kont mich rodziców i zaczęłam podróżować...
Od tego momentu także zaczynałam się zmieniać. Osierocona i pozbawiona przyjaciół, nie pozostawało mi nic innego jak kierować się zemstą. Wyjechałam do małej wsi Tarakia w Bułgarii, zamieszkałam w domku i zaczęłam żyć nowym życiem. Szkoła, nowi znajomi, którzy zamiast zaprzyjaźnić się ze mną zaczęli wyśmiewać. Postanowiłam ich nie oszczędzać. Nie byłam im dłużna, po roku musiałam się jednak wyprowadzić, ponieważ zrezygnowałam ze szkoły, nie opłacałam rachunków, nie byłam pełnoletnia, grodził mi dom dziecka. Od pory wyjazdu do Tarakia moje życie zaczęło być podrożą.
Postanowiłam uciec do Alexandroupolis, o wiele ładniejsze i większe miasto niż Tarakia, również w Bułgarii. Mieszkałam tam przez dwa lata. Moje życie uległo całkowitej zmianie w ciągu tych 730 dni. Zaczęłam chodzić do szkoły, zdawałam egzaminy, miałam przyjaciół oraz wszystko co było mi potrzebne do szczęścia. Byłam z siebie dumna. Miałam chłopaka... chłopaków i z którymś z nich zaszłam w ciążę. W wieku 17 lat, co nie było zbytnio miłe po wyrazie twarzy moich sąsiadów, którzy wytykali mnie palcami.
Nazywali dziwką z wielkim brzuchem.
Po 2 miesiącach użeraniu się z ludźmi których nigdy nie lubiałam, zainwestowałam w składkę co przyniosło zysk pieniędzy. Po roku gdy na karku miałam już 18 lat, należałam do jakieś bogatej fundacji.. " Nieśmy pomoc ludziom" tak się nazywała.. stowarzyszenie osobowości, dużo ludzi, bankiety, drogie suknie.. masę bogatych przedstawicieli..niestety połowę z nich ucierpiała. Zabawiałam się mężczyznami potem ich. hmm sztyletowałam.
- Co zrobiłaś ? - Stefan oburzony, lub ledwo na skraju wytrzymałości uniósł głos.
- Nie skończyłam, proszę nie przerywaj mi. - odparłam patrząc na niego.
- Zabiłaś człowieka ?
- Kilku - przyciszyłam głos. - Stefan usiać!! - krzyknęłam.- Gdy sprawa się nagłośniła opuściłam Bułgarię i powróciłam do Italii, do Milano. Byłam na kilku uroczystościach, wiodłam wspaniałe życie. Kilka przekrętów, powrót do Neapolu rodzinnego miasta oraz odwiedzenie grobowca rodziców.. wszystkie wspomnienia wróciły, aż w końcu dowiedziałam się o księdze rodziny Calder. Nowy plan na życie, zemsta, jednakże zanim postanowiłam wcielić swój plan odbywałam podróże między Bułgarią a Italią. Na tydzień odwiedziłam Berlin, a potem wyleciałam do Atlanty. I tak oto tutaj się znalazłam.
Stefan mój prawdziwy charakter jest nieobliczalny...- uśmiechnęłam się szyderczo.
 A tak mówli o mnie zamożni ludzie : Panna Eleanor Katherine Calder uwielbia przede wszystkim podróżować. Kocha także kolekcjonować srebrną biżuterię najróżniejszego rodzaju. Chętnie bywa na wielu przyjęciach, a można także nadmienić, że zna kilka języków obcych. Ma sporo pieniędzy na kontach, więc nie musi się jak na razie trudzić jakąś pracą...
- Odpowiem Ci na twoje następne pytanie Stefan - odparłam widząc zdenerwowanego mężczyznę, który zaczął chodzić po całym pokoju.
- Nigdy nie żałowałam tego co zrobiłam. Nie żałowałam tego że porzuciłam własne dziecko, nie obchodziło mnie to że zabijałam ludzi którzy weszli mi w drogę, szczerzę cieszyłam się, że cierpieli. Nie obchodził mnie smutek rodzin, którzy stracili członka rodziny, którego zabiłam JA. Niczego nie żałowałam, bo sama przez to przeszłam.
Oto moje prawdziwe oblicze, albo je zaakceptujesz, albo z nami koniec. Powrócisz teraz do Cariny ? Wątpię w to by cię przyjęła, zapewne widziałeś z jakim gniewem patrzyła na Ciebie w domu Petrov'ych.
- Więc podejmij decyzje Stefanie.
- Pocałuj mnie albo zabij ..Tak jak ja zabijałam innych.
- Eleanor, po tym wszystkim co od ciebie usłyszałem, obiecuje Ci, że nasza znajomość nigdy się nie skończy. Kocham cię i będę walczyć o to byś znowu zaczęła cieszyć się  życiem. Zmienię cię na lepszego człowieka - odparł i pocałował mnie, by po chwili przytulić. - Wiem, że już prawie się udało, w domku letniskowym nie byłaś tym kogo przedstawiłaś mi w tej historii. Wieżę w ciebie.. wieżę w nas.
- Poza tym, znam kogoś kto był zupełnie taki jak Ty, ona Ci pomoże...

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 17

                                                        Brat a Kuzyn

Nie mogłam uwierzyć, że osoba tak bliska memu sercu  odnalazła się po tylu laty. Bill był moim przyjacielem od dziecka (jako jedynym) był dobrym człowiekiem, który już od najmłodszych lat troszczył się i pomagał ludziom. Nigdy nie zostawił mnie, był zawsze wtedy kiedy tego potrzebowałam. nawet jak rodzice zginęli, był przy mnie i wspierał mnie. Niestety w wieku 15 lat pojawił się artykuł o jego śmierci... i po raz kolejny straciłam ważną mi osobę. Wtedy zaczęłam się zmieniać, przybrałam swój charakter i pragnęłam się mścić.   
- Myślałam, że nie żyjesz.. znaczy się tak pisali w każdej jednej gazecie, był nawet pogrzeb..- oznajmiłam i ponownie się do niego przytuliłam.- Co się działo z tobą przez ten czas ? - zapytałam.
- To długa historia i raczej Ci się nie spodoba - powiedział i spojrzał na mnie z lekkim zmartwieniem... 

Udaliśmy się wszyscy do domku letniskowego i zasiedliśmy przy stole, na samym początku między nami znajdowała się głucha pustka, lecz po dłuższej chwili przerwał ją Bill.
- Eleanor nie wiem od czego zacząć.. - powiedział załamanym głosem.
- Opowiedz mi wszystko od początku, co działo się z tobą w wieku 16 lat jak 'niby umarłeś' i dalsze losy - odpowiedziałam i złapałam go za ręce.
- Zaparzę nam herbaty, a ty stary zacznij opowiadać - odparł Stefan klepiąc niebieskookiego po ramieniu. Posłałam mu uśmiech i zaczęłam słuchać co ma mi do powiedzenia.
- Pamiętasz nasze ostatnie spotkanie, było to miesiąc po pogrzebie twoich rodziców. Odprowadziłem Cię do domu a sam potem zaś ruszyłem do własnego. Ulicę przed moim domem zamieszkania natrafiłem na dwóch dawnych znajomych. Chcąc odnowić kontakt, poszedłem z nimi na piwo. Zacząłem pogłębiać z nimi znajomość, gdy mieli już opuszczać Neapol, zaproponowali mi ucieczkę razem z nimi. Sama wiesz, że mojej rodziny już dawno nie było, zgodziłem się więc. Upozorowaliśmy moją śmierć i uciekliśmy w świat Zwiedziliśmy takie kraje jak Bułgarię, Norwegię, Kanadę i Usa. W ciągu tych trzech lat ludzie, których darzyłem zaufaniem zaczęli się zmieniać. Konflikty z innymi, narkotyki i papierosy .. sama wiesz jak to jest. Zaczęły dochodzić problemy, aż w końcu wraz z Davidem podjęliśmy 'ucieczkę' od tej znajomości, jednak nie było lepiej tylko gorzej. Sam zmieniłem się nie do poznania. Zaczęliśmy okradać rodziny aż w końcu trafiliśmy tutaj. Do was.. - powiedział i zasłonił ręką twarz.
- Bill, sam wiesz że zawsze sprowadzałeś mnie na dobrą drogę, jednakże ja nie byłam lepsza w tamtych czasach. Z każdym dniem nienawidziłam bardziej, jednak postanowiłam zmienić swoją osobowość, pomaga mi teraz w tym Stefan - powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę brązowowłosego. Stefan zasiadł do stołu wraz z trzema kubkami ciepłej herbaty.
- Każdy miał, ma i będzie miał potyczki w swoim życiu to tylko kwestia czasu - dodał i uśmiechnął się w stronę chłopaka.
- Bill.. pomożemy Ci - odparłam i przytuliłam przyjaciela. - Możesz zostać z nami ile tylko zechcesz.
- Eleanor nie mogę tak, każdy jest już dorosły i powinien układać życie nie komplikując przy tym spraw swoich bliskich - odparł i upił łyk herbaty.
- Bill, gdy byłeś mały zawsze opowiadałeś mi że chciałbyś zwiedzić stan Gorgia, jesteś już w Hampton czas teraz na stolicę jaką jest Atlanta - odparłam i uśmiechnęłam się, nie zważając na jego wcześniejsze zdanie.

-[Następny dzień , 9:30]-                            

Powolnym ruchem spakowałam swoją walizkę do auta, chciałam jak najdłużej przedłużyć pobyt w tak pięknym miejscu. Niestety brązowowłosy, co chwile mówił mi bym się pośpieszyła, przez co, co chwilę miałam grymas na twarzy.
- Stefan, obiecuj mi że tutaj kiedyś jeszcze wrócimy - powiedziałam i uśmiechnęłam się niechętnie.
- Obiecuję - odpowiedział i przytulił mnie. Po chwili każdy już siedział w aucie i był gotowy do podróży.
- Zadzwonię do rodziny Petrovych, powinni użyczyć Ci domu na kilka tygodni, zanim sam nie znajdziesz mieszkania - oznajmiłam, kierując dane słowa do przyjaciela.
- Myślisz, że wuj Harold i ciotka Caroline pomogą nam, po tym wszystkim co się stało ? - zapytał zmartwiony Stefan.
- W końcu to rodzina powinna pomagać, spokojnie ja się tym wszystkim zajmę - odpowiedziałam i wybrałam dany numer, by po chwili połączyć się z ciotką Caroline.
Osobiście, byłam lekko przepełniona strachem, ponieważ ostatni kontakt z Cariną nie był najmilszy.  Oczywiście jak to kuzynka zapewne wypaplała wszystko wujkom.


- Cześć ciociu, pamiętasz mnie jeszcze ? - zapytałam z lekką pogardą. Jedynymi osobami do których zwracam się miło i z szacunkiem są Stefan i Bill. Jeżeli młodszy z braci chce mnie całkowicie nawrócić, będzie musiał starać się trochę bardziej. 
- Eleanor.. - westchnęła niechętnie
- Bingo 
- Czego chcesz ? - zapytała zaciekawiona. 
- Potrzebuję na kilka tygodni wolnego pokoju, a wiem że taki znajduje się u was - odpowiedziałam. 
- Chciałabyś powrócić do naszego domu ? - lekko zaśmiała się. 
- Nie ja, lecz Bill Raven, przyjaciel całej naszej rodziny. Zawsze pomagał Calder'om i Petrov'ym trzeba byłoby się teraz odwdzięczyć ?! - oznajmiłam. 
- Bill Raven? 
- Tak, z rodziny Raven'ów.. Blondyn o niebieskich oczach i zawsze roześmianej twarzy.. Odpowiem już na twoje następne pytanie .. Tak on żyje.. sama się przekonasz gdy wstąpi do waszego domu
- Niech przyjedzie do nas o 13:30 - odpowiedziała i rozłączyła się. Jej głos automatycznie zmienił się w  miły i spokojny..  

- Całkiem łatwo poszło - odparłam, wkładając komórkę do kieszeni.   
- Zgodzili się ?- zapytał blondyn.
- Tak - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.

Podróż mijała bardzo spokojnie i szybko. Zazwyczaj jest tak że szybciej się wraca niż jedzie do wyznaczonego celu. Po 30 minutach dojechaliśmy już do przedmieścia Atlanty.
- Stefan jedź na ulicę Cherokee Place Southeast, jak zjawimy się 15 minut szybciej nie powinno nic im się stać.- odparłam, nagle w aucie rozległ się dźwięk dzwonka. Wyciągnęłam pośpiesznie komórkę i odebrałam połączenie wychodzące.
- Co jest Caroline ?! Właśnie jesteśmy na przedmieściach Atlanty - odpowiedziałam z lekkim zdenerwowaniem.
- Przyjeżdżaj do nas jak najszybciej, będziesz czymś bardzo zaskoczona - odpowiedziała a jej głos zaczął drżeć.
- O co chodzi ? - krzyknęłam ale połączenie zostało urwane.
- Coś się stało ? - zapytał zmartwiony Somerhalder.
- Nie mam pojęcia.. - odparłam dziwiąc się.

                                                            xxx
Po piętnastu minutach zjawiliśmy się na danej ulicy. Pośpiesznie wyszłam z auta, zostawiając z tyłu Stefana i Bill'a. Nie zaważając na to iż nie jest to mój dom, weszłam bez zastanowienia.
- Co jest ?- krzyknęłam z korytarza wbiegając do małego salonu.W pomieszczeniu ujrzałam cztery osoby, Carinę która stała pod oknem oraz wujków którzy zasiadali na dwóch przeciwnych fotelach. Na kanapie znajdował się chłopak, dosyć młody. Była to nieznana dla mnie osoba. Zmarszczyłam czoło zdziwiona daną sytuacją. Po chwili do domu zawitali Stefan oraz Bill.
- Myślałam, że coś się stało poważnego a tutaj wszystko 'prawie' normalnie - powiedziałam i spojrzałam na wujka Harolda. Po chwili ciotka Caroline wstała ze swojego miejsca i podeszła pode mnie, ściskając moje ręce. Do oczu napłynęły jej łzy.
- Co jest ? - zapytałam lekko zdenerwowana.
- Poznaj swojego brata - odpowiedziała i wskazała na chłopaka, który znajdował się na kanapie.
 - Hej jestem Steven - odparł i wstał z miejsca, podając mi przy tym rękę. Ja jednak odeszłam od niego kilka kroków dalej.
- Co? To jakiś żart? To nie jest śmieszne - odparłam, ledwo oddychając ze złości.
- Wiem, że moja rodzina.. że jej nie ma.. ale to już przesada przypisywać mi jakiegoś 'niby brata' - odparłam coraz to bardziej się złoszcząc.
- Eleanor - chwycił mnie z rękę Stefan chcąc mnie przytulić.
- Co?! Nie widzisz jak bardzo chcą dać mi nową rodzinę? Powinni zająć się mną zanim wyjechali do Atlanty.!! Teraz ..nie potrzebuję nikogo, nie miałam brata i nigdy nie będę go mieć, tak samo już rodziców. - powiedziałam lekko krzycząc. Nie wiedziałam czy mam płakać, czy zacząć się mścić. - Mogę się zgodzić, że to kuzyn, ale nie brat - zaczęłam chodzić po pokoju, nie wiedząc co z sobą począć.
- Eleanor uspokój się, wszystko będzie
- Nic nie będzie w porządku - przerwałam Bill'owi. - Ja stąd wychodzę - powiedziałam i udałam się do wyjścia.
- Nie możesz - przejście zagrodził mi Stefan.
- Stefan przepuść mnie
- Nie Eleanor, pomyśl racjonalnie, zanim..
 - Nie będę myśleć racjonalnie, a ty mi się usuniesz czy będziesz tego chciał czy też nie - odparłam i chwyciłam podłużną zakończoną lekkim szpicem figurkę, która znajdowała się na półce. Uderzyłam nią Stefana i wyszłam z domu. Ruszyłam do posiadłości Somerhalder'ów łapiąc przy tym taxówke. Po 10 minutach znalazłam się w danym mieszkaniu. Trzasnęłam za sobą drzwiami i miałam udać się na górę, jednakże przeszkodził mi w tym Ivan.
- Złość piękności szkodzi .. sorry już za późno - powiedział i upił łyk alkoholu. Zdenerwowana usiadłam na sofie, jedyną rzeczą o której myślałam w tej chwili, to by całe te nieporozumienie jak najszybciej się wyjaśniło.
- Co ty taka .. nie w sosie ? - zapytał, wodząc wzrokiem po mojej osobie.
- Zaraz sam zobaczysz - odpowiedziałam a do pomieszczenia zawitał Stefan oraz nowy braciszek nie jaki Steven.
- Cze Brat, kto to?Wiesz .. ja wiem że posiadamy duży dom ale już mamy jedną natrętną.. po co kolejny ? - padło następne pytanie z ust ciemnowłosego.
- To Steven - odpowiedział Stefan, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Jaśniej , p-r-o-s-z-ę -  odparł.
- Steven Calder, brat Eleanor - dodał i ruszył na górę.
- Ołł.. nowy braciszek, trzeba to uczcić, chodź napijemy się - podszedł pod chłopaka i chciał mu wręczyć szklankę alkoholu.
- Nie, jest niepełnoletni nie może. - przerwałam i spojrzałam na nich.
- Eleanor złotko, nie czaje to w końcu będziesz bawić się w niańkę, czy pozostawisz opiekę nad Steven'em mi ? - odparła jego mimika twarzy przybrała, specyficzny uśmieszek.
- Rób co chcesz.... 
- Dziękuję.. do dna chłopie. - oznajmił i wszedł ponownie do salonu, włączając przy tym piosenkę. - Lepszy dodatkowy chłopak, niż panna która ciągle działa mi na nerwy - odparł i zaczął tańczyć.
- Gdzieś wychodzisz? Bo widzę, że masz kurtkę, jeżeli tak to, wyłaź z tego domu - oznajmiłam ze złością.
Ciemnowłosy skierował się w stronę wyjścia, jednakże zaraz wrócił.
- Stev, nie przejmuj się nią, ona ma mało do gadania -  odparł, a chłopak nie zważając na moje wcześniejsze zachowanie w stosunku do niego, położył mi się na kolana. Ivan widząc tę sytuacje dodał :
- Ohh, mam rację - oboje zaczęli się śmiać, postanowiłam uciszyć ich. Chwyciłam poduszkę która leżał tuż obok i rzuciłam w stronę starszego Somerhalder'a, drugiego z idiotów zepchnęłam z moich kolan.
- Oto moje trzy rady. 1. Nie zbliżaj się oraz nie mów do mnie 'siostro'. 2. Udawaj że mnie nie znasz. 3. Nie wiesz jaki mam charakter więc nie masz zielonego pojęcia do czego jestem zdolna. Wiem, że nie jesteś moim bratem, pamiętam ostatnie chwile z moimi rodzicami, nie było cię tam. Więc nie wiem jakim trafem się tutaj znalazłeś i dlaczego kłamiesz wszystkich dookoła, ale nie jesteśmy spokrewnieni. - powiedziałam i wstałam z sofy, chciałam ruszyć na górę do Stefana, jednakże przeszkodził mi w tym Steven.
- A może byłem, oddany ? Tego nie wzięłaś pod uwagę - oznajmił i wstał z podłogi, następnie wyminął mnie i znikną za ścianą.

                                                             xxx
Zapukałam do drzwi, nie czekając na odpowiedź lekko je uchyliłam. Przy biurku siedział Stefan, pisał coś ponieważ nie oderwał wzroku od danej rzeczy.
- Mam Ci coś ważnego do powiedzenia - odparłam zamykając drewniane drzwi.
- Może takie słowo jak przepraszam ? - zapytał i odłożył długopis. Spojrzał na mnie z lekkim gniewem, wstał by zaraz usiąść na łóżku.
- To też.. ale myślę, że jest coś ważniejszego - odparłam i usiadłam obok niego. - Chcę opowiedzieć Ci całą prawdę o mnie. Nie jestem tym za kogo mnie uważasz - dodałam, a jego mimika twarzy przybrała niedowierzanie.
- A więc posłuchaj w kim tak naprawdę się zakochałeś...   

  

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 16

                                                       Przyjaciel

"Tak w tym oto dniu, przekonałam się że żaden człowiek nie ma serca z kamienia. Każdy ma uczucia, dobre jak i te złe. Jedni wybierają tak jak ja nie najlepszą drogę, pragną się mścić i nienawidzić, taka byłam do czasu spotkania Stefana. Zakradł się do mojego życia i zmienił wszystko. Teraz to ode mnie zależy czy utrzymam to szczęście, czy zrujnuje je. W moim sercu toczy się walka między uczuciami, prędzej czy później, któraś strona 'mnie' wygra, a wtedy okaże się jaki charakter przybiorę..."

Nastał nowy dzień, słońce pięknie przywitało Hampton. Stefan jeszcze spał, postanowiłam wyjść na zewnątrz, jednakże przed wyjściem zajrzałam jeszcze do mojej walizki. Z bocznej kieszeni wyciągnęłam małą, brązową rzecz. Udałam się na zewnątrz siadając na pomostku.
- Czemu jakaś głupia siła podkusiła mnie to wziąć? - zapytałam i otworzyłam pamiętnik. Chciałam by został w Atlancie, jednak bałam się tego iż mógłby go odnaleźć Ivan. Jest ciekawski, więc mógłby zacząć grzebać w moich rzeczach, czego bym nie chciała. Otworzyłam książkę na następnej stronie.

22.06.1877
Włamanie - przypadek ?

Zmarszczyłam czoło... zdziwiona tak krótkim wpisem.
- Skoro moje życie ma być kopią, proszę o dokładniejsze wpisy. Oburzona wstałam z pomostka, nagle w tym momencie poczułam ręce, które objęły mnie.Wiedziałam że to Stefan, dlatego nie zrobiłam żadnego ruchu.
- Już z samego rana mi uciekasz, co to będzie przez cały dzień - powiedział i pocałował mnie w policzek. Staliśmy tak wtuleni przez następne 20 minut. Rozmawiając o naszym wyjeździe, oraz o tym że przedłużymy sobie weekend o dodatkowy dzień.
Mimo miłego czasu jaki spędziłam ze Stefanem, moje myśli dosyć często odbiegały od teraźniejszości, skierowane były na pamiętnik, ale kto normalny nie martwił by się zaistniałą sytuacją. Wie o tym że wpisy mają jakieś powiązanie z twoim życiem, a nic sobie z tego nie robi. Jestem osobą ostrożną oraz nieprzewidywalną, zawsze dostaje tego czego chce. Jednak im bardziej pragnę dowiedzieć się coś na temat mojej rodziny,  tym bardziej moje życie się komplikuje. Nie chce być kopią ani szczególnie jakoś narażona na ból jaki ofiaruje nam ten świat. Wolę nie wiedzieć jaka przyszłość mnie czeka. Z jednej strony mogę dostać to co chcę ale z drugiej, mogę wpakować się w niezłe tarapaty.
                                                                xxx
- O czym tak myślisz? - zapytał brązowo włosy, wyrywając mnie z moich zmartwień.
- O niczym - odpowiedziałam i wstałam z krzesła, podeszłam pod szafkę i wyciągnęłam kubek nalewając ciepłej herbaty. Stefan nie przestawał przeszywać mnie wzrokiem. Usiadłam ponownie do stołu i uśmiechnęłam się w jego stronę.
- Nie wiem czym się martwisz, ale pamiętaj wszystko będzie w porządku - oznajmił.
- Zobaczymy dziś wieczorem - odparłam a jego mimika twarzy przybrała zdziwienie.
- Eleanor.. zabrałaś ze sobą pamiętnik ? - zapytał lekko zdenerwowany. Ja jedynie pokiwałam twierdząco głową.
- Ehh.. była umowa, miałaś się cieszyć wolną chwilą - wstał i przytulił mnie. - Nie martw się - dodał i ucałował mnie w policzek.

                                                                 xxx
Szybkimi krokami nastał wieczór, na polu zrobiło się ciemno oraz zimno. Mimo, że jest wrzesień, noc nie należała do najmilszych. Wraz ze Stefanem znajdowaliśmy się w kuchni, wspominaliśmy oraz rozmawialiśmy o miłych rzeczach. Niespodziewanie naszą pogawędkę przerwał odgłos pukania.
- Spodziewasz się kogoś ?! - zapytałam zaciekawiona
- Babci i dziadka, jesteśmy na odludzi raczej nie - odparł lekko drwiąc. Brązowowłosy uchylił drzwi. W progu stał mężczyzna ubrany na czarno, jego włosy i oczy były brązowe. Karnacja należała do lekko opalonej.
- Przepraszam, że przeszkadzam, jechałem w tą stronę szukając domku letniskowego z numerem 22, ale jak widzę zabłądziłem - powiedział po chwili wskazując na drzwi z numerem 19. - Gdy tak jechałem, moje auto uległo zepsuciu, chciałbym prosić o pomoc. - dodał.
- A gdzie znajduje się samochód ? - zapytał Stefan
- 6 metrów od domku letniskowego, potrzebne będą narzędzia a ja nie mam żadnych ze sobą, mógłbyś mi pomóc ? - odparł nieznajomy.
-Jasne, nie ma sprawy - odpowiedział, mężczyzna znikną za drzwiami, w tym momencie Somerhalder odwrócił się w moją stronę.
- Eleanor zaraz wrócę, tylko pomogę i możemy wrócić do naszej rozmowy - dodał i wyszedł. Postanowiłam nie czekać na niego, zegar wskazywał 21:30, zaczęłam więc sprzątać ze stołu. Po upływie godziny, do domu zawitał nieznajomy. Obróciłam się w jego stronę i oparłam o blat.
- W czym mogę pomóc ? - zapytałam niechętnie.
- Oo. Nie wiedziałem że jest tu ktoś jeszcze, prócz Stefana - powiedział zaskoczony moją osobą.
- Tak Stefan, przyjechał z dziewczyna.. czyli ze mną, nie sądziłam że tak szybko się zapoznałeś z moim chłopakiem - odparłam i założyłam ręce na krzyż.
-  Mężczyźni szybciej dogadują się oraz zaprzyjaźniają , niż kobiety,  poza tym nie przyszedłem się kłócić, bo wiem że i tak zabieram wam cenny czas. Mogłabyś dać nam nóż i jeszcze jedną latarkę. Noc już ciemna więc szybciej pójdzie z dwiema - powiedział i uśmiechną się.  Podeszłam pod jedną z szuflad i wyciągnęłam dane rzeczy.
- Trzymaj- odparłam i ponownie przybrałam swoją wcześniejszą pozę.
- Wyglądasz znajomo - powiedział w pewnej chwili ciemnowłosy, przeszywając mnie wzrokiem.
- Doprawdy ? Ja jednak nie przypominam sobie twojej twarzy.. lepiej napraw szybko swój samochód, mam inne plany dla Stefana tej nocy - odparłam i uśmiechnęłam się.Wyszedł z pomieszczenia lecz przystaną na zewnątrz, powoli odwracając się w moją stronę..
- Znasz może .. taką osobę jak Xawier Tur. Mówił mi bym pozdrowił jego przyjaciółkę Eleanor Katherine Calder... - powiedział, moja twarz przybrała lekkie zmartwienie.
- Czego chcesz? - zapytałam i cofnęłam się kilka kroków do tyłu.
- Spokojnie nie będę mieszać się w wasze sprawy, naprawię auto i znikam - oznajmił.- Cóż tak bym zrobił, gdybym nie wiedział że jesteś tą osoba którą on nachalnie usiłuje znaleźć. Latarka się przyda, nóż raczej nie - dodał i zaczął iść w moją stronę. Szybkim ruchem zamknęłam drzwi, podbiegłam do jednej z szuflad i wyjęłam nóż udając się na górę. Miałam do wyboru sypialnie albo łazienkę. Postanowiłam udać się do pokoju z łóżkiem, ale w ostatniej chwili zrozumiałam że jest to zbyt przewidywalne, dlatego szybko zmieniłam decyzje.
" Tak jak w pamiętniku jest... tak też się sprawdza, mogłam tylko przeczytać następny wpis, wiedziałabym wtedy czy będę jeszcze stąpać po tej ziemi" - pomyślałam zakrywając ręką usta.    
Nigdy wcześniej nie byłam świadkiem ani uczestnikiem włamania ani próby zabójczej, nie wiedziałam jak mam postępować. Całe życie mieszkałam w zatłoczonych miastach w wielkim luksusie, nie musiałam bać się takich typu rzeczy. Mimo tego że moja rodzina była bogata nie mieliśmy włamań.
Nagle usłyszałam jego kroki, zbliżał się coraz szybciej, po chwili zdałam sobie sprawę że jest już na schodach. Miał do wyboru tylko dwa pomieszczenia. Serca zaczęło bić z niesamowitą szybkością. Gdy zorientowałam się iż wszedł do pokoju, udałam się za nim. W pomieszczeniu jednak nie zauważyłam go. Kątem oka umknął mi  poruszający się obiekt..
Ruszył do Garderoby która była połączona z pokojem. Wolnym i cichym ruchem podeszłam w stronę drzwi. Ręce tak jak wszystko inne drżało z niesamowitą siłą.
" Eleanor, już nieraz to robiłaś, tym razem będzie tak samo" - zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Poszłam za nim i wbiłam mu nóż który trzymałam w ręku. Nieznajomy upadł i zaczął krzyczeć, zdałam sobie sprawę że powinnam jak najszybciej opuścić domek letniskowy.  Zbiegłam po schodach na dół, chciałam jak najszybciej znaleźć się w samochodzie. Za sobą jednak słyszałam krzyk tym razem nie spowodowany bólem lecz złością. Z każdym zrobionym krokiem przybliżał się do mnie. Bałam się, że już nic mi nie pomoże, najgorszy jednak był fakty iż nie wiedziałam gdzie jest Stefan.
Gdy już miałam chwycić za klamkę od drzwi, usłyszałam tłuczące się szkło. Odwróciłam się i ujrzałam Stefana. Podbiegłam do niego i przytuliłam go.
W sercu poczułam ulgę i radość, widząc go całego i zdrowego.
- Wszystko w porządku - odparł i przytulił mnie.
- Gdzie byłeś ? - zapytałam ledwo powstrzymując się od płaczu. Ostatni raz w moim życiu smutek taki jak dziś, dopadł mnie w dniu śmierci rodziców. Tym samym udowodniłam sobie samej że Stefan jest następną osobą która w przyszłości stanie mi się bliska.
 Chciałam być dobra i nie mścić się, to był mój pierwszy dzień a już zaczął się tragicznie w roli 'dobrej dziewczynki'
- Było ich dwóch - odparł ledwo stojąc na nogach. - Jeden z nich jednak mi pomógł. - dodał
- Dlaczego, kim oni są i co od nas chcieli.? - ciągle zadawałam pytania. Byłam cała roztrzęsiona, kto by pomyślał że na co dzień coś takiego może zdarzać się zwykłym niewinnym ludziom.
Stefan położył dłonie na moich policzkach i pocałował mnie w czoło.
- Nie wiem i nie chce wiedzieć
- Czemu tamten ci pomógł i uwolnił ? - padło kolejne pytanie z moich ust.
- Pomógł po tym jak dowiedział się kim jesteś
- To znaczy ? - moja mimika twarzy przybrała zmartwienie oraz ciekawość. Nagle zza drzewa wyłoniła się postać. Dobrze znana mi osoba. Blondyn o niebieskich oczach, oraz zawsze roześmianej twarzy.
-Bill.. - byłam zdziwiona oraz zdezorientowana. Szybkim ruchem podbiegłam do chłopaka i przytuliłam go. - Tak długo czasu minęło.. Eleanor - powiedział i objął mnie mocniej
Nie mogłam uwierzyć, że osoba tak bliska memu sercu  odnalazła się po tylu laty. Bill był moim przyjacielem od dziecka (jako jedynym) był dobrym człowiekiem, który już od najmłodszych lat troszczył się i pomagał ludziom. Nigdy nie zostawił mnie, był zawsze wtedy kiedy tego potrzebowałam. nawet jak rodzice zginęli, był przy mnie i wspierał mnie. Niestety w wieku 15 lat pojawił się artykuł o jego śmierci... i po raz kolejny straciłam ważną mi osobę. Wtedy zaczęłam się zmieniać, przybrałam swój charakter i pragnęłam się mścić.  
- Myślałam, że nie żyjesz.. znaczy się tak pisali w każdej jednej gazecie, był nawet pogrzeb..- oznajmiłam i ponownie się do niego przytuliłam.- Co się działo z tobą przez ten czas ? - zapytałam.
- To długa historia i raczej Ci się nie spodoba - powiedział i spojrzał na mnie z lekkim zmartwieniem...