Zwiastun Filmowy

Pojawiła się nowa zakładka z zwiastunem filmowym opowiadania. Zapraszam serdecznie do obejrzenia.
Wideo umieszczone nad rozdziałami jest tzn. Opening'iem.
W zakładce 'Bohaterowie' są dodanie nowe osoby które pojawiły się w opowiadaniu.
W Zakładce 'Fabuła' pojawił się filmik, zapraszam do obejrzenia.
Pojawiła się zakładka pt. "Sezon2" jest w niej zawarty zwiastun/opening do sezonu drugiego jaki nastąpi.
Do zakłądki "Sezon 2" doszedł opis opisujący nowy sezon!!

► New Opening for Feelings Of Despair |FOD|

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 9

                                                             Ognisko

Rozpoczął się nowy 'lepszy' dzień. Tak samo Carina i Stefan rozpoczęli naukę na drugim roku. Niby każdy mówi, że nowy rok szkolny = nowe życie. Ja jednak w to wątpię. Życie jest jedno i nie można wymazać z niego wspomnień, by zacząć inny ' lepszy' żywot. Wspomnienia będą się za tobą ciągnąc aż do końca, nie ma na nich lekarstwa. Zeszłam na dół do miejsca naszych spotkań.
- Ivan, o której kończą się zajęcia ? - krzyknęłam jeszcze z piętra, niestety nie dostałam odpowiedzi.
- Ivan.. - powiedziałam niepewnie i zajrzałam do salonu.
- Hmm nie ma go ??- zdziwiłam się danym faktem. Na stoliku widniała tylko kartka, podeszłam do niej i wzięłam ją w rękę by odczytać co jest na niej napisane.
" Eleanor, pojechałem do Rose dom jest cały twój"  Uśmiechnęłam się pod nosem, weszłam do pokoju mężczyzny i zaczęłam grzebać w jego rzeczach.
- Jesteś maniakiem wiskhy, kotku - odparłam i wyciągnęłam butelkę - Dziękuję Ci za to..
Włączyłam muzykę na cały głos i zaczęłam się bawić. Cieszyłam się, że dom wyposażony w wielofunkcyjność jest dostępny teraz tylko dla mnie. Zawsze gdzieś w koncie czaiła się podła kuzyneczka, co nie dawało mi spokoju.  Sama myśl o Carinie przyprawia mnie o dreszcze.. Postanowiłam więc zapomnieć o niej i zacząć świętować przeprowadzkę z Neapolu do Atlanty a dokładniej do rezydencji Somerhalder'ów. Trzeba było wykorzystać samotny czas, a najlepsza metoda to zabawa na upadłego. Moja dwudziestominutowa impreza jednak szybko dobiegła końca, ponieważ niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.

 Powolnym ruchem podeszłam do nich i lekko je uchyliłam wychylając skrawek głowy. Moja mimika była lekko przerażona, jednakże szybko się zmieniła widząc w progu Ivana.
- Co ty robisz ? - zapytał krzywiąc się. Szerzej otworzyłam drzwi, prostując się przy tym.
- Nic takiego - powiedziałam chowając butelkę za plecami. Powolnym ruchem wszedł do środka i przystaną obok mnie.
- Jak Rose ? - zapytałam lekko drżącym głosem.
- Naprawdę się martwisz ? Czy chcesz odwrócić uwagę od butelki wiskhy, którą masz za sobą?. Obrócił się w moją stronę zakładając ręce na krzyż. Nastała cisza, dosyć niezręczna dla mojej osoby.
- Bawisz się beze mnie ? - spytał przerywając pustkę. Ruszył w stronę barku i wyją następną butelkę alkoholu.
- Wiedziałam, że lubisz się napić, ale imprezować w biały dzień to już zaskoczenie.
- Nie wiesz o mnie zbyt dużo.. ale możemy to zmienić - odpowiedział i zaczął tańczyć oraz rozpinać wolnym ruchem czarną koszulę. Uśmiechnęłam się niechętnie i upiłam łyk.
- W twoich marzeniach - odparłam i również dałam się ponieść muzyce. Zaczęliśmy się wygłupiać i pić. Straciliśmy poczucie czasu oraz zniknęły między nami bariery.
- Twój taniec wygląda jak striptiz .. sexy - zaśmiałam się i usiadłam na kanapie lekko zmęczona.
- Doprawdy ? - spytał i staną przede mną uśmiechając się specyficznie. Jego lewy kącik ust uniósł się, pokazując przy tym lekkie zagięcie obok policzka.
- No dalej..
- Chcesz, żebym zaczął tańczyć? - padło następne pytanie.
- Yhymm- uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego ponętnie. Na początku ściągną koszulę, by potem zając się paskiem u spodni. Nagle rozniósł się dźwięk otwieranych się drzwi wejściowych. W progu zawitali Stefan i Cairna. Ich twarze wyrażały zaskoczenie oraz zdziwienie. Szybkim ruchem wstała z sofy i odchrząknęłam głośno.
- No to tak .. - ledwo wypowiedziałam dane słowa i udałam się w stronę schodów prowadzących na piętro. - Wiesz brat, dzisiaj na polu tak gorąco trzeba się ochłodzić.. ps. mogłeś dać mi jeszcze 5 minut - dodał, a obydwoje lekko się roześmiali.

                                                         - [wieczór]-

Czas ogniska szkolnego zbliżał się wielkimi krokami. Postanowiłam zacząć się przygotowywać, wyprostowałam włosy i ubrałam się sportowo ale zarazem elegancko. Po 20 minutach byłam już gotowa do wyjścia. Otworzyłam drzwi od mojego pokoju a w progu ujrzałam Stefana.
- .. Co ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona jego widokiem.
- Chciałem zapukać ale właśnie mnie uprzedziłaś - zaśmiał się lekko, patrząc na mnie
- W takim razie chodźmy - odparłam i wyszłam z pokoju.

                                                         -[ognisko]-
Gdy czekaliśmy dodatkowo na Carinę czas przedłużył się niemiłosiernie i oto w ten sposób spóźniliśmy się na rozpoczęcie.
- Ile osób- powiedziałam widząc ogrom ludzi bawiących się na całego. Kuzynka automatycznie porwała Stefana w głąb tłumu ignorując przy tym moje zdanie.
- Buu - w tym samym momencie ktoś lekko krzykną mi do ucha. Szybko odwróciłam się w stronę z której dobiegł głos.
- Ivan, co ty tu robisz? Nie jesteś za stary na takie imprezy ? - spytałam uśmiechając się szyderczo.
- Eleanor złotko, ja jestem młodym Bogiem żadna mi się nie oprze.. no z wyjątkiem ciebie, chociaż dzisiaj z rana było nieziemsko. - odparł i wręczył mi kubek z piwem.
- Zdrowie- dodał i opuścił mnie zaczepiając przy tym inną laskę.
Wypiłam jakieś trzy butelki piwa, po czym oparłam się na jednym z drzew obserwując bawiących się studentów. Wzrok mój wodził po ich roześmianych twarzach, by nagle w dali dostrzec Ivana również podpierającego się o belkę, jednakże on nie był sam. Wokół niego tliło się pięć dziewczyn. Gdy nasze oczy się spotkały wykonałam dany ruch i upiłam łyk.


Stefan wraz z Cariną zniknęli gdzieś w dali. Postanowiłam więc pochodzi albo raczej pozwiedzać okolice. Powolnym ruchem oddaliłam się od ogniska, szłam przez mały las by po chwili przystanąć na skromnym mostku. Z dala można było ujrzeć bijące światło oraz dało się usłyszeć krzyki ludzi. Jednak pomimo odgłosów było znacznie ciszej. Nagle usłyszałam szelest dobiegający z lewej strony. Szybko skręciłam głowę w daną stronę a przed moimi oczami znalazł się młodszy brat.
- Hej myślałam, że dzisiaj Cię już nie zobaczę, Carina porwała Cię tak szybko, że nawet nie zauważyłam jak zostałam sama - powiedziałam i zaśmiałam się on również to zrobił.
- Przepraszam nie chciałem - dodał. Uśmiechnęłam się niechętnie, cisza wokół nas zaczęła rosnąć, postanowiłam więc ją przerwać.
- Może Carina cię szuka, powinieneś do niej pójść.. w końcu to twoja dziewczyna.
Stefan tylko pokiwał głową na zgodę.
- Ale nie teraz- przerwał i spojrzał na mnie z powagą.
- Co jest ?- zapytałam zdziwiona jego postawą. Nigdy jednak nie przewidziałabym jego kolejnego ruchu.
Poczułam dotyk jego ust. Złożył długi i namiętny pocałunek na moich wargach, był delikatny a zarazem stanowczy w tym co robił. Czyżby się zakochał? Plan osamotnienia Cariny zrealizuje się szybciej niż myślałam. Jednakże pomimo nieznaczącego jak dla mnie pocałunku w mojej głowie pojawiły się dziwne myśli. Ciało zaczęło drżeć i straciłam nad nim panowanie. Położyłam dłoń na jego szyi również odwzajemniając pocałunek.



                                                                     xxx
Po tym wszystkim co się stało, myśli nie opuszczały mojej głowy. Czułam się szczęśliwa i z chęcią powtórzyłabym pocałunek.
Dziwne uczucie.. - pomyślałam i położyłam się na łóżko.
- Stefan miał być pionkiem w mojej grze, ale coś się popsuło, coś co nie daje mi spokoju by o nim zapomnieć. Miałam się nim wyręczać a teraz te dziwne uczucie przeszywa mnie na wylot. To nie może być miłość.. !? Szybko podniosłam się z łóżka.
- Nie Eleanor .. Ty nie dopuszczasz takiego uczucia do swojego serca. Złość to twoje powołanie a miłość to strata czasu..
Podeszłam do okna i uchyliłam je lekko. Księżyc rozjaśniał noc, a gwiaździste niebo przywołało wspomnienia o rodzicach.
- Mamo, tato gubię się.. pomóżcie. - tak też kolejna noc została stracona przez rozmyślanie o przeszłości której nie można zmienić.

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 8

                                                     Znak Przeszłości


"Po 45 minutach wróciłam do rezydencji Somerhalder'ów. Ledwo przekroczyłam próg, a w moją stronę padły pytania od młodszego brata:
- Gdzie byłaś ? I co robiłaś ?- Carina spojrzała tylko na niego z gniewem i zazdrością. Ivan siedział na fotelu i popijał wiskhy.
- Tu i tam - odpowiedziałam niezbyt dokładnie, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie. Nagle w salonie zabrzmiał dźwięk dzwonka. Ivan pośpiesznie wyciągną komórkę i spojrzał na połączenie.
- Tak Rose, słonko co jest ? - zapytał, jednak po chwili z mimiką strachu spojrzał w moją stronę..."


Nastała cisza między nami. Każdy oczekiwał ruchu Ivana, ale on  tylko wsłuchiwał się w słuchawkę jednak po chwili zerwał się z fotela mówiąc z podniesionym głosem :
- Już do Ciebie jadę - wyłączył się i chwycił czarną kurtkę. Chciał udać się do wyjściowych drzwi ale przeszkodziła mu w tym Carina.
- Co się stało ? - zapytała drżącym głosem. Ciemnowłosy mężczyzna przystaną i spojrzał na nas.
- Ktoś się włamał do domu Rose i do tego dźgną ją nożem. Mówiła dodatkowo że nie widziała twarzy danej osoby - ledwo wypowiedziawszy te słowa wybiegł jak najszybciej z domu.
Zdziwiłam się, albo raczej zostałam zaskoczona słowami kobiety. Czego nie powiedziała Ivan'owi o tym że to ja wbiłam jej nóż .. dlaczego skłamała.!? W mojej głowie pojawiły się myśli typu : "Co chce przez to osiągnąć?"  "Jaki ma teraz plan?" " Czego nie powiedziała prawdy?"
- Jadę z tobą - krzyknęłam i szybkim ruchem udałam się za mężczyzną. Wyczuwam podstęp, który może odbić się na mojej osobie. Po całym ciele przeszyły mnie ciarki, co nie zwiastowało nic dobrego.Wsiadłam do auta i zapięłam pasy, mężczyzna automatycznie ruszył. Początek drogi był dosyć niezręczny, tłumiła się cisza między nami.
- Co tak patrzysz ? - zapytałam, kiedy ciemnowłosy po raz kolejny spojrzał w moją stronę. On zaś głęboko odetchną, ścisną mocniej rękoma kierownice i próbował skupić się na drodze. Jednakże nie wychodziło mu to. Można było powiedzieć, że jest zdekoncentrowany, wściekł a zarazem bezradny.
- Ivan uspokój się, wszystko będzie dobrze - powiedziałam widząc go w takim stanie. Wypowiedziałam te słodkie słówka, ale i tak w mojej głowie tliły się myśli " Cierp Rose, dla ciebie postaram się jak najdłużej przedłużyć tą podróż "
- Jak możesz tak mówić? To jedyna bliska mi osoba, którą darzę zaufaniem. Czemu akurat ją to musiało spotkać. - przyśpieszył i jeszcze mocniej objął kierownice.
- Ivan jest ciemno zwolnij, nie dojedziesz do niej w tak szybkim tempie. Najlepiej będzie jak zadzwonisz po karetkę - powiedziałem lekko zirytowana postawą Ivana. Wiem że jest jego przyjaciółką ale nie mam zamiaru wylądować w rowie razem z nim. Mężczyzna automatycznie zjechał na pobocze i wyciągną komórkę, następnie zadzwonił, podał dokładny adres i wyłączył się.
- Wszystko będzie dobrze, karetka dojedzie szybciej niż my. - uśmiechnęłam się fałszywie i położyłam rękę na jego ramieniu. On skierował zaś swój wzrok na mnie Wpatrywał się w moją osobę już długi czas, zaniepokoiło mnie to, poczułam się dosyć dziwnie. Jego zielone oczy przeszywały mnie na wylot, jednakże po chwili zerwał się i skierował wzrok na drogę. Odpalił auto i zawrócił by udać się do szpitala.
Tym razem całą drogę przebyliśmy w ciszy. Po 20 minutach dojechaliśmy do placówki, Ivan automatycznie wyszedł z auta i udał się do środka. Mimo moich słów typ : "Zwolnij" "Zaczekaj"  . Nie zrobił tego o co go poprosiłam.
- Rose Bettrev, prawdopodobnie przywieziona z 10 minut temu. -powiedział lekko krzycząc przy tym w złości. Lekarz poszperał w papierach szukając informacji o danej osobie.
- Pokój 212. - nie zdążył nawet wypowiedzieć zdania , jak Ivan ruszył ku wskazanego miejsca. Po niecałej minucie znaleźliśmy się przed danymi drzwiami, ciemnowłosy mężczyzna nie zawahał się wejść do pomieszczenia, które znajdowało się za nimi, ja jednak pozostałam przed lekko uchylonym wejściem. Ujrzałam jak wpadali w objęcie, ciesząc się, że widzą siebie nawzajem, całych i bezpiecznych. Moje myśli odbiegły od rzeczywistości i przeniosły się na Stefana.

"- Eleanor !! - krzykną bardzo głośno, nigdy bym nie przypuściła że mógłby się tak zdenerwować. W końcu jest przeciwieństwem Ivana. Chwycił za drugi nadgarstek i spojrzał głęboko w moje oczy.
- Eleanor nie kpię z ciebie.. mam dowód i teraz wiem że to moja wina, błędem było przekazanie Rose księgi.. powinienem ją odnieść do biblioteki wtedy nie wiedziałaby o jej istnieniu.. pomogę ci ją odzyskać.. - powiedział i puścił moje ręce.. Złożył dłonie na mojej twarzy i wyszeptał :
- Pomogę ci - po czym przytulił."

Szybko jednak otrząsnęłam się i postanowiłam usiąść na krześle obok wejścia. Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do kuzynki.
- Carina mam prośbę przyjedźcie do szpitala, Rose was potrzebuje. Jest trochę załamana a wiem że przyda jej się wasza obecność - skłamałam jednakże nie zadzwoniłabym gdybym nie odczuła wielkiej potrzeby ujrzenia Stefana.
- Będziemy za 10 minut - odparła i rozłączyła się. Schowałam telefon i oparłam ręce na kolanach.

                                                          -[.20 min później.]-

Po dłuższym czasie Stefan i Carina przybyli do szpitala. Szybkim ruchem podniosłam się z krzesła na którym czekałam.
- Jak Rose ?- zapytała kuzynka drżącym głosem.
- Wszystko w porządku, ale na wszelki wypadek idź sprawdź co się z nią dzieje - odpowiedziałam i wsadziłam dłonie w tylne kieszenie u spodni. Carina tak jak Ivan bez większego wahania weszła do pomieszczenia. Skierowałam wzrok na Stefana oraz zmarszczyłam czoło.
- A ty nie idziesz? - spytałam lekko zaciekawiona. Mężczyzna spojrzał na mnie zasmucony jednakże po chwili ruszył ku wejścia.
- Tak też myślałam, że do niej pójdziesz.. Stefan ty nigdy nie pomógłbyś mi w odnalezieniu księgi - dodałam cicho i postanowiłam wyjść ze szpitala.
Znalazłam się już na placu jak nagle usłyszałam wołanie.
- Eleanor.. - był to łagodny głos należący do młodszego z braci. Stanęłam i zaczekałam aż mnie dogoni. Gdy już był obok mnie spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się niechętnie.
- Czemu poszłaś?  Chciałem zamienić z tobą kilka słów - odparł, ja jednak wciąż patrzyłam na jego oczy.
- Eleanor !- otrząsnęłam się i wzięłam głęboki oddech.
- Tak ? Co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam.
- Zapraszam Cię na ognisko szkolne, organizowane przez radę.
- Pan Stefan Somerhalder chce bym udała się na szkolną zabawę?. Co  z tego będę mieć ? Będzie Rose? - zaczęłam się dopytywać, a on tylko wybuchną śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?
- Jesteś .. - nie dokończył ponieważ przerwał i spojrzał na mnie. Jego wzrok był teraz głęboki jednakże twarz wyrażała powagę.
- Jaka jestem ?- padło następne pytanie z moich ust. Nastała cisza między nami, jednak nie trwała ona zbyt długo.
- Urocza - powiedział i odgarnął włosy dając je na tył...

__________________________________________________________
Od Autorki : 
:*

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 7

                                                               Twarzą w Twarz




'' W środku lasu rozniosło się potężne światło, dające rozjaśnienie ponurej nocy. Mój wzrok obserwował jak jedyna pamiątka po rodzicach staje się nieważna, a sens mojej przeprowadzki znika..Mój ojciec i matka zginęli w piękną gwieździstą noc, tak też  księga ma swój koniec nad ciemną porą.
Teraz została tylko pustka i gniew jednakże czas zemsty się zbliża nieubłaganie... ''


-[.2 dni później.]-

Jak co dzień promienie słońca zawitały u mnie w pokoju. Wstałam z łóżka z jeszcze większą chęcią zemszczenia się na Rose. Za to co mi zrobiła, poniesie kare jakiej się nie spodziewa. Otworzyłam szafę i spojrzałam na drzwiczki. Dopisałam 'Vendetta' i spojrzałam na stos ubrań. Ubrałam kremową bokserkę i jak zwykle czarne spodnie. Dzięki naiwnym braciom Somerhalder'om mogę w spokoju znęcać się dodatkowo nad kuzynką, pozostając w ich domu.
Zeszłam po schodach na dół, na korytarzu ujrzałam Ivana i Stefana. Ich twarze wyrażały złość. Stanęli zakładając ręce na krzyż.
- Dzień dobry.. chyba dla was jednak nie jest ! Czy coś się stało ? Wyglądacie mizernie - powiedziałam i spojrzałam na nich.
- Wiemy, że straciłaś cenną dla Ciebie rzecz, ale nie musisz udawać że wszystko gra - oznajmił łagodnym głosem Stefan.
- Carina powiedziała nam że płakałaś nad tym co się stało - dodał Ivan.
- Nad czym? Aa.. Chodzi wam o księgę ?! Spokojnie przeżyje.. nie była aż taka cenna - skłamałam i uśmiechnęłam się. - Znajdę inny sposób, żeby dowiedzieć się jakiś ciekawostek o moich rodzicach - dodałam.
- Skąd masz tyle zapału w sobie ? - zapytał ciemnowłosy mężczyzna.
- Kieruje się gniewem - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się słodko. Ominęłam ich i ruszyłam do salonu. Za sobą jednak usłyszałam jeszcze kilka zdań
"- Ale ona jest sexi - odparł Ivan. 
- Nie rozpędzaj się bart.
- Wiem że to manipulantka... ale za to jaka..
- Masz rację, jest słodka. "
Wszystko nabiera coraz to większego tępa, może już za niedługo Stefan rzuci Carinę i w końcu to ona zostanie całkiem sama. Czas pokaże - pomyślałam i zawitałam do salonu. Na kanapie zastałam moją ulubienicę z książką w ręku.
- Słuchaj pomyślałam sobie, że jak od jutra masz szkołę to może spędzimy razem czas? Na przykład pójdziemy pobiegać, lub zrobimy zakupy albo pójdziemy do wschodniej części Atlanty. Wiesz nigdy tam nie byłam - zaproponowałam i spojrzałam na nią pogardliwie.
- Ten spacer .. - zaczęła mruczeć coś pod nosem - Co to za wymówka ? To nie jest propozycja z czystego serca. - odparła i przeniosła swój wzrok na mnie. Przygryzłam wargę i głośno odetchnęłam.
- Masz racje .. chce się dowiedzieć gdzie mieszka ta cała Rose.. jaka to ulica? Zapewne wiesz - powiedziałam.
- Może wiem, może nie - oznajmiła a we mnie zaczęła gotować się złość..
- To może Stefan będzie wiedział - odpowiedziałam i ruszyłam ku wyjścia. Z początku trwała cisza z jej strony, ale w ostatniej chwili zatrzymała mnie mówiąc :
- Czekaj..
- Dobry wybór kuzyneczko - pochwaliłam i usiadłam koło niej. - A więc mów mi wszystko co wiesz -  uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Rose mieszka na ulicy Redan Rd, niestety nie wiem pod jakim numerem domu - odparła i wlepiła wzrok w książkę. Wstałam i wyszłam z salonu udając się na piętro, do pokoju Stefana. Poszperałam w jego biurku chcąc odnaleźć dokładny adres. Moją uwagę przykuł pamiętnik. Zaczęłam dumać co mogłabym z nim zrobić, jedyna myśl jaka pojawiła mi się w głowie wskazywała na to że będzie on przydatny. Wzięłam go i udałam się do moich czterech ścian. Tam też spędziłam resztę dnia.
- Pożyczyłam sobie prywatność Stefana, mam nadzieje że się nie obrazi - powiedziałam cicho pod nosem leżąc na łóżku oraz czytając z zapałem daną rzecz.
- Stefanie ależ ty jesteś romantyczny - zaśmiałam się, widząc wpis o Carinie. - Kto mądry prowadzi pamiętnik ?- spytałam sama siebie - Przecież to strata czasu..
 Zaczęłam komentować jego wpisy, raz się śmiałam a raz czytałam z zapałem. Aż nagle doszłam do treści której szukałam. Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju oddając po drodze zabraną rzecz. Zeszłam do salonu, gdzie wszyscy byli i oznajmiłam :
- Wychodzę, muszę coś zrobić - Ich oczy skierowały się w moją stronę. Nie zrozumieli o co mi chodzi. Po mimice Ivana można było wywnioskować że nie załapał ani słowa, a za to twarz Stefana przybrała zmartwienie. Jeżeli tak bardzo przejął się moim nieszczęściem powinien mi pomóc a nie siedzieć z tą wywłoką na kanapie. Obróciłam się w stronę drzwi, nie dostając żadnej odpowiedzi, udałam się do wejścia i pociągnęłam za klamkę. Wtedy głuchą ciszę przerwał Stefan.
- Nie rób nic głupiego - czyżby się martwił ? Było to urocze, jednak wyszłam z domu nie odpowiadając mu.
Zadzwoniłam po taksówkę, gdy przyjechała kazałam kierowcy udać się na daną ulicę. Podróż trwała z 45 minut. Nie wiedziałam że Rose mieszka tak daleko od braci. Gdy taksówka zatrzymała się, wysiadłam z niej. Wschodnia część Atlanty była cała zielona, znajdowało się tu masę drzew oraz krzewów. Zupełne przeciwieństwo centralnej części.
Przed sobą miałam drobny, skromny dom. Ruszyłam ku drzwi, gdy już się przed nimi znalazłam zapukałam. Niestety nikt w tym czasie nie otworzył. Szarpałam za klamkę i tłukłam pięściami w szybę i nic z tego.
- Tak się bawisz? Nie chcesz otworzyć bo się boisz ? - krzyknęłam a zaraz po tym usłyszałam cichy głos.
- Czego chcesz ? - zapytała. Odwróciłam się w jej stronę i uśmiechnęłam.
- Czego chce ? Powinnaś dobrze wiedzieć po co tu przyszłam. Zniszczyłaś jedyną pamiątkę po moich rodzicach.. nie przypominasz sobie ? - Podeszłam do niej i spojrzałam w jej oczy. Miałam ochotę zabić ją w tym momencie. - Więc zgaduj czego chce.. - dodałam
Ona zaś wyminęła mnie i otworzyła drzwi do domu. Weszłam za nią do mieszkania. Jej pomieszczenie nie należało do przyjemnych. Na ścianie były powieszone obrazy z różnymi zdjęciami starszych osób. Tonacja ścian była ciemna a po kątach stawione były świece. Zaprowadziła mnie wąskim korytarzem do jadalni.
- Atmosfera w twoim domu jest do bani, a wystrój jeszcze gorszy - odparłam spoglądając na obrazy.
- Zemsta.. tego chcesz? - spytała i nalała wody do szklanki.
- Bingo - odparłam.
- Taka dziewczynka jak ty nie jest dla mnie zagrożeniem - odparła i pokierowała się w stronę salonu. Uśmiechnęłam się z niedowierzaniem, kręcąc przy tym sprzecznie głową, spojrzałam na jeden z blatów, podeszłam do niego i chwyciłam w dłoń daną rzecz.
- Mówisz, że nie jestem dla ciebie zagrożeniem ? - zapytałam jeszcze raz, przechodząc próg między kuchnią a salonem.
- Tak, 19 latka to dla mnie nikt inny jak dziecko, bawiące się ogniem. - dodała i odwróciła się w moją stronę. Powolnym ruchem podeszłam do niej wypowiadające te słowa :
- Może czas najwyższy byś zmieniła tok myślenia.. "Dziecko też może być zagrożeniem" - po tym zdaniu spojrzałam na nią z gniewem. Położyłam rękę na jej ramieniu
- Nie igra..- nie pozwoliłam jej dokończyć, ponieważ wbiłam jej nóż w boczną część tułowia.
- Nie igraj ze mną, jeżeli chcesz przeżyć - szepnęłam jej do ucha i wyciągnęłam zakrwawiony sztylet. Posłałam uśmiech, Rose w tym czasie złapała się za miejsce z którego dochodził ból.
- Kim ty jesteś?- zapytała ciężko oddychając
- Manipulantką, która kieruje się gniewem. Jak coś nie idzie po mojej myśli, likwiduje problem jak najszybciej. Twoim błędem było zniszczenie księgi, której bardzo potrzebowałam. Będziesz za to cierpieć - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się radośnie.
- Nie jesteś manipulantką tylko potworem. Zapamiętaj nigdy nie będę cierpieć z twojego powodu  - oznajmiła jednak w jej oczach pojawił się strach. Czyżby przejęła się moimi słowami ?
- Myślisz, że możesz mieć gorszy charakter ode mnie ? Nie znasz mnie więc nie wiesz do czego jestem zdolna.. A teraz odpocznij, trochę krwawisz - powiedziałam i wyszłam z jej domu.
Po 45 minutach wróciłam do rezydencji Somerhalder'ów. Ledwo przekroczyłam próg, a w moją stronę padły pytania od młodszego brata:
- Gdzie byłaś ? I co robiłaś ?- Carina spojrzała tylko na niego z gniewem i zazdrością. Ivan siedział na fotelu i popijał wiskhy.
- Tu i tam - odpowiedziałam niezbyt dokładnie, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie. Nagle w salonie zabrzmiał dźwięk dzwonka. Ivan pośpiesznie wyciągną komórkę i spojrzał na połączenie.
- Tak Rose, słonko co jest ? - zapytał, jednak po chwili z mimiką strachu spojrzał w moją stronę...


__________________________________________________________
Od Autorki :
Kolejny rozdział już jest. Mam nadzieje że nie jesteście zaskoczeni akcją jaka się wydarzyła xD

 

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 6

                                                     'Romantyczny' Piknik



" - Carina, doskonale wiem o czym ona gada, ale ja mam dla ciebie coś ważniejszego do opowiedzenia. Coś co widziałem przed naszym domem.. nie spodoba ci się to. - powiedział po czym wzrok skierował na moją osobę.
- O czym ty mówisz ?? - spojrzała na niego potem zaś znowu nam mnie.
" Nie powie tego" - pomyślałam w duchu... "

Zaczęłam robić miny błagające o zachowanie ciszy z jego ust. Najwyraźniej zrozumiał bo zmienił temat. 
- Rozbiłem auto - upił łyk i odłożył szklankę na stoliku. 
- Coo ? Przecież to nie ma sensu - zmarszczyła brwi i zaczęła dumać co chcieliśmy jej powiedzieć. Odetchnęłam z ulgą jednak nie na długo. Za moimi plecami pojawił się Ivan i wyszeptał mi następujące słowa : 
- Będziesz musiała się odwdzięczyć - odparł po czym ruszył na górę. 
- Przepraszam na moment - pozostawiłam Carinę samą ze swoimi myślami i ruszyłam za nim. Weszłam do swojego pokoju i ujrzałam go leżącego na pościeli. 
- Odwdzięczyć się ? pogrzało ? nie mam zamiaru ci się za nic odwdzięczać - odparłam z gniewem. 
- Nie to nie, w takim razie idę powiedzieć Carinie co się działo przed domem - powolnym ruchem podniósł się z pozycji leżącej na siedzącą. Podbiegłam do niego i położyłam ręce na jego barkach. 
- Nie waż się !!. Dobra gadaj co chcesz w zamian ? - zapytałam nie chcąc usłyszeć odpowiedzi. Jedyną osobą która umiała sprzeciwić mi się lub sprawić bym miała pogmatwane myśli jest własnie Ivan. Zawsze to ja kierowałam ludźmi, ale powoli się to zmienia - pomyślałam ..nie podoba mi się to. Mogło wyniknąć z tego coś złego.. 
- Weźmy razem prysznic  - rzucił i uśmiechnął się. 
- Haha bardzo śmieszne - dodałam. - Może od razu zaprosimy Stefana i Carinę ? - rzuciłam chamsko i spojrzałam na niego z gniewem w oczach.
- Ja to zaprosiłbym Rose.. - oznajmił. Podniosłam rękę chcąc go spoliczkować, ale w ostatnim momencie opanowałam się. Odetchnęłam głęboko i wyszłam z pomieszczenia.
Zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich siadając na podłodze.
- Co za... -  W myślach miałam masę przekleństw na jego osobę. Z każdym wykonanym ruchem i oddechem nienawidziłam go coraz bardziej. Najlepiej byłoby się go pozbyć, wtedy miałabym święty spokój.
Nagle na końcu korytarza ujrzałam Stefana, podszedł w moją stronę i  spojrzał na mnie.
- Co robisz ? - jego wzrok przepełniał się niezrozumieniem. Wstałam z podłogi i spojrzałam na niego.
- Jaa.. jakby Ci to wytłumaczyć .. - zaczęłam przebierać w słowach. Nie mogłabym powiedzieć mu że jest u mnie Ivan, który chce mnie szantażować za to że widział jak przytulaliśmy się.
- Odpocznij, jutro piknik, z okazji rodziny Somerhalder'ów - oznajmił, poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
Weszłam do pokoju już z opanowanymi nerwami.
- Wyłaź mi stąd ! - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Może powiesz to bardziej "przyjaźniej" - oznajmił i chwycił drugą poduszkę w ręce, tuląc się do niej.  Uśmiechnęłam się pokazując przy tym zęby.
- Proszę wyjdź z tego pokoju - odparłam.
- Ale czemu? To mój dom, więc mogę robić co chcę..
- Ale ja za to chciałabym się położyć i odpocząć - wymyśliłam na poczekaniu. On tylko poklepał miejsce po drugiej stronie łóżka.
- Jesteś niemożliwy. Odparłam i położyłam się zakrywając pościelą. Miałam nadzieje że opuści pokój widząc że 'zasnęłam'.

Nastał nowy dzień, dźwięk budzika sprawił że otworzyłam oczy i nabrałam sił do realizowania swojego planu.
- Dzień dobry - te oto słowa sprawiły że automatycznie wstałam z łóżka, krzycząc przy tym.
- Ivan - wysyczałam przez zaciśnięte zęby, widząc sylwetkę mężczyzny.
- Nie bój się mnie..poza tym przygotuj się na piknik, który nasza rodzina organizuje od wielu lat, Stefan ci wczoraj zapewne przekazał tą wiadomość - oznajmił i wstał z łóżka udając się ku wyjścia. Otworzył drzwi i znikną na moment z moich oczu, jednak po chwili lekko uchylił owe wejście.
- Dziękuje za cudowną noc ..- mrukną, a ja w tym czasie chwyciłam za poduszkę i rzuciłam w jego stronę.
Czemu on taki jest. Nieprzewidywalny pewny siebie i cwany. Nie może mieć takiego charakteru, to mi przeszkadza.

                                                            -[.2h później.]-


Ubrałam się w niebieską bokserkę oraz czarne spodnie. Jak zawsze pokręciłam włosy i nałożyłam make up.
Przyglądałam się w lustrze, pełna wysokiej samooceny
 Jednak po chwili zauważyłam w odbiciu mojego "przyjaciela" Automatycznie moja twarz zmieniła mimikę.
- Czego dusza pragnie ? - zapytałam
- Przygotowujesz się już z 2 godziny, czas nagli - oznajmił ciemnowłosy mężczyzna. Bez słowa opuściłam pomieszczenie i udałam się do salonu w którym siedział  Stefan i Carina.
- Nareszcie gotowa - wysyczała kuzynka i ruszyła do głównych drzwi. - Twoja torba jest na sofie - dodała i wyszła. chwyciłam daną rzecz i udałam się za nią. Ruszyliśmy na tył posiadłości by potem iść przez dróżkę prowadząca do lasu. Droga nie miała końca. Po godzinnej wędrówce ujrzeliśmy wolne pole i rzeczkę przepływającą obok niego. Rozłożyliśmy koc i zaczęliśmy piknik.
- A wasza rodzina gdzie się zapodziała ? - zapytałam łapiąc za ciastko.
- Naszej rodziny nie ma, z rodu Somerhalder'ów zostaliśmy tylko my. Nasz ojciec zginą w wypadku a matka została zamordowana w pobliskim lesie - oznajmił Stefan.
- Co roku przychodzimy tutaj i urządzamy piknik, tak jak robiliśmy to kiedyś z rodzicami - dodał Ivan.
- Zostaliście sami, podobnie jak ja - odparłam i upiłam łyk herbaty. - Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym 9 lat temu, było to w piękną gwieździstą noc. Od tamtej pory chcąc czy nie chcąc musiałam wychowywać się sama - powiedziałam i spojrzałam na nich. Atmosfera stała się nieco niemiła, ale po godzinie wszystko się unormowało, zaczęliśmy świętować i śpiewać. Jak byśmy znali się od dziecka, czułam się jak gdybym była w otoczeniu przyjaciół. Niestety było to złudzenie, do swojego serca nigdy nie wpuszczam głębszego uczucia od gniewu.
Gdy zbliżał się półmrok wraz z Ivanem postanowiliśmy pójść po drewno do lasu.
- Myślałam że będzie to rodzinny piknik liczący z ponad 20 osób, niestety nie wiedziałam, że historia waszej rodziny jest taka smutna.. - przerwałam cisze między nami.
- To było dawno, nie trzeba ponownie 'ruszać' tego tematu, poza tym ty też masz podobną sytuacje. - oznajmił. - Jesteśmy tacy sami - dodał
- Nie.. nie jesteśmy - odparłam i stanęłam w miejscu. - Ivan nigdy nie byliśmy tacy sami i nie będziemy - odpowiedziałam.
- Mamy podobne charaktery ..
- Charakter to nie wszystko - przerwałam mu. - Ty nie jesteś taki podły jak ja - ruszyłam przed siebie, nie patrząc się już w jego stronę. Nagle zatrzymałam się widząc, że ktoś zastąpił mi drogę. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam ją...
- Rose - mruknęłam pod nosem.
- Tego szukasz ? Księga rodziny Calder - wypowiedziała trzymając w ręku daną rzecz.
- Po pierwsze kto normalny chodzi po lesie z książką i to nocą ? - zapytałam. - Po drugie oddaj mi ją - dokończyłam i wyciągnęłam rękę w jej stronę.
- Czego miałabym cię słuchać ? Ja też o coś poprosiłam ale nie spełniłaś tego. Miałaś się trzymać z dala od Ivana. Pamiętaj gdzie Ivan tam i ja. A teraz zapłata za to, że nie dotrzymałaś obietnicy - zrobiła kilka kroków w tył i rzuciła książkę na trawę. Chciałam ruszyć ku księdze ale uprzedziła mnie tymi słowami
- Nie radziłabym...
 - Bo co mi zrobisz ? - Zdenerwowana spojrzałam na nią i bez większego wahania  udałam się w stronę rzeczy. Gdy tylko zrobiłam jeden krok, ujrzałam jak Rose upuszcza coś z ręki...A księga zaczyna płonąć...
W środku lasu rozniosło się potężne światło, dające rozjaśnienie ponurej nocy. Mój wzrok obserwował jak jedyna pamiątka po rodzicach staje się nieważna, a sens mojej przeprowadzki znika..Mój ojciec i matka zginęli w piękną gwieździstą noc, tak też  księga ma swój koniec nad ciemną porą.
Teraz została tylko pustka i gniew jednakże czas zemsty się zbliża nieubłaganie...



_________________________________________________________
Od Autorki : 
+ Rose jest już dodana w zakładki "Bohaterowie"
+ Mam nadzieje że się spodobało i proszę o komentarze.
- Przepraszam za poprzedni nieudany wpis.
W NAJBLIŻSZY WTOREK NIE POJAWI SIĘ ROZDZIAŁ 7 Z POWODU WYJAZDU I BRAKU INTERNETU PRZEZ 3 DNI. 

Dziękuję :*
                                         

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 5

                                                        Sam na Sam

Nastał wieczór, wraz z nim próg domu przekroczyli Stefan i Carina.
- Już jesteśmy - powiedziała nerwowo kuzynka. Oboje weszli do salonu i usiedli.
- Gdzie Ivan ? - zapytał nagle Stefan, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Było małe spięcie między nami, postanowił więc przejść się po okolicy - odpowiedziałam i spojrzałam na ich miny. Wyrażały zdziwienie.
- Jakie spięcie ? - dociekała Carina. Nic jej nie odpowiedziałam, tylko zmieniłam temat.
- Stefan, chcę porozmawiać z tobą .. tylko z tobą - oznajmiłam i spojrzałam pogardliwie na brązowowłosą, dziewczynę która siedziała na przeciwko mnie.

                                                            -[...]-


Wyszłam z domu na ganek zakładając ręce na krzyż. Mrok już nastał, była piękna gwieździsta noc. Po chwili obok mnie stanął Stefan, włożył ręce do kieszeni i spojrzał w moją stronę.
- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytał.
- Przyjechałam tutaj tylko po jedną rzecz, a jest nią księga rodziny Calder. Rose wspomniała o niej wczoraj gdy ty wyszedłeś z Cariną a Ivan powiedział mi dziś, że interesujesz się starymi księgami, więc może spotkałeś się z tą książką ? - spojrzałam na niego z nadzieją. On zaś tylko głęboko westchną, jednakże po chwili postanowił odpowiedzieć na to pytanie.
- Spotkałem się z rzeczą którą szukasz - oznajmił i ponownie spojrzał na mnie. Mój wyraz twarzy przybrał ulgę i zadowolenie. - Czytałem ją zaciekawiony historią tej rodziny... ale uwierz nie wiedziałem że kiedyś spotkam osobę z .. - przerwał wraz położeniem mojej dłoni na jego ramieniu.
- Nic się nie stało, nie mogłeś w tamtym momencie przewidzieć, że napotkasz członka rodziny Calder - oznajmiłam i uśmiechnęłam się. Stefan najwyraźniej się zmieszał bo oderwał wzrok ode mnie.
- A więc kiedy ostatni raz widziałeś książkę - odchrząknęłam i również skierowałam wzrok w drugą stronę.
- Z pól roku temu, była w bibliotece nie wiem jakim cudem, ale tam ją znalazłem. Potem wzięła ją Rose - odpowiedział cicho
- A co pisane było na temat moich rodziców ? Prawdopodobnie byli ostatnimi potomkami  przechowującymi tę księgę... - oznajmiłam.
- Niestety nie doczytałem do końca.. wybacz..  pojawił się rok szkolny i poznałem twoją kuzynkę.. potem odbiegłem od księgi - drżącym głosem wydusił to zdanie z siebie. Pod moimi nogami zawalił się grunt.. Myślałam że się przesłyszałam ale jednak byłam w błędzie. Do oczu lekko napłynęły mi łzy, byłam zdruzgotana.
- To może opowiesz mi tą część, którą czytałeś ? - zapytałam i spojrzałam na niego.
- Przejdźmy się - zaproponował i ruszył.
Szłam w zupełnej ciszy słuchając głosu Stefana. Opowiadał o tym jak znalazł książkę w bibliotece i dalsze dzieje co się z nią działo. Opowiedział o Emilie i Jonhy'm Calder. Byli oni moimi pradziadkami, którzy od dawna mieszkali w Usa, wspomniał też o innej Eleanor Calder. Moja 'starsza' rodzina przebierała w małej ilości imion żeńskich. takie jak :Katherine Eleanor Emilie i Carina był to podstawy.
- Cała historia zawarta w tej księdze była pogmatwana - odparł. - Było dużo zdjęć z podpisami danej osoby, ale nie było do końca jasno wyjaśnione kim ona była... Również zdarzały się wyrwane karty.. Jednakże najbardziej zainteresuje cie to iż było tam twoje zdjęcie - oznajmił i spojrzała na mnie. Myślałam że nie usłyszałam dobrze.
- Co tam robiło moje zdjęcie ? - zapytałam a cisza od strony Stefana ciągle trwała.
- Co ty wygadujesz to jakiś żart ?? - padło następne pytanie tym razem z gniewem. Zaczęłam cała się trząść z nerwów. Było to niemożliwe by moje zdjęcie znalazło się w szukanej przeze mnie rzeczy... Ta księga była za stara na posiadanie mojego lub Cariny zdjęcia..
- Eleanor..
- Czego ? Ja naprawdę chce odzyskać tą księgę, a ty sobie żartujesz! - krzyknęłam a do oczu napłynęły mi łzy. Odwróciłam się od chłopaka i chciała najchętniej zniknąć w jakieś ciche miejsce. Ruszyłam do przodu ale nie było dane mi daleko zajść. Stefan chwycił mnie za rękę mówiąc :
- Zaczekaj, ja wcale z ciebie nie kpię.. - lekko podniósł głos a ja tylko zaśmiałam się chamsko. W głowie miałam myśli typu  "Stefan czy ty chcesz zrobić ze mnie idiotkę ?"
- Skończyłeś ?? Jeżeli tak to puść mój nadgarstek - oznajmiłam i spojrzałam na niego ze złością. Chłopak jednak nie wykonał żadnego ruchu. - Puść - dodałam po chwili szarpiąc się.
- Eleanor !! - krzykną bardzo głośno, nigdy bym nie przypuściła że mógłby się tak zdenerwować. W końcu jest przeciwieństwem Ivana. Chwycił za drugi nadgarstek i spojrzał głęboko w moje oczy.
- Eleanor nie kpię z ciebie.. mam dowód i teraz wiem że to moja wina, błędem było przekazanie Rose księgi.. powinienem ją odnieść do biblioteki wtedy nie wiedziałaby o jej istnieniu.. pomogę ci ją odzyskać.. - powiedział i puścił moje ręce.. Złożył dłonie na mojej twarzy i wyszeptał :
- Pomogę ci - po czym przytulił.
Uczucie jakie doznałam było dosyć dziwne. Trudne do zniesienia, nie wiedziałam jednak czy mogę zaufać Stefanowi. Może to był podstęp Cariny ??
Musiałam być na wszystko ostrożna.


                                                           -[...]-
Po powrocie zaprowadził mnie do swego pokoju. Poszperał w biurku po czym podszedł do mnie ze zdjęciem.
- Oto ono - oznajmił i wręczył mi je. Spojrzałam i ujrzałam małą 9-letnią dziewczynkę, uśmiechnęłam się lekko po czym skierowałam wzrok na chłopaka.
- Czemu akurat masz moje zdjęcie, a nie na przykład mojej babci lub prababci ? - zapytałam z ciekawością.
- Było ono na tyle książki, nie było niczym przyklejone więc za każdym razem wypadało z niej. Postanowiłem więc że na czas czytania schowam je do szafki - oznajmił i spojrzał w moją stronę. - To twoje więc weź, już znalazło swojego właściciela - odparł.
- Dziękuje - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju chłopaka, ciągle patrząc się na fotografie.
- No no no .. śliczna dziewczynka - usłyszałam dobrze znienawidzony mi głos, należał on do Ivana. Podniosłam głowę i ujrzałam jego roześmianą twarz.
- Czego chcesz tym razem ? - zapytałam a jego wzrok pobłądził po korytarzu.
- Może nie czego chce, ale powinnaś zapytać się raczej czy czegoś nie widziałam.. - odpowiedział i spojrzał na mnie z rozwścieczoną mimiką. Ja jedynie podniosłam brew do góry.
- A no więc tak, gdy krążyłem po okolicy w pewnym momencie ujrzałem przytulającą się parę nastolatków.. O dziwo był to mój brat, ale nie z Cariną tylko z tobą.. co jest grane ? - spytał i zaczął przeszywać mnie wzrokiem.
- Pomaga mi znaleźć książkę i tyle.. - odparłam i ruszyłam w stronę schodów mając nadzieje że Ivan w końcu się ode mnie odczepi.
- A przypadkiem nie rozkwita między wami jakieś głębsze uczucie ? być może miłość ?? - oznajmił lekko podnosząc głos.
- Powinieneś zapytać czy między nami nie ma jakiegoś uczucia - w tym momencie twarz Ivana przybrała zdziwienie.. lecz parę sekund później była już 'cwaniacka'
- Eleanor skarbie wiedziałem że długo nie pociągniesz.. - powiedział i poprawił kołnierz u czarnej koszuli.
Położyłam rękę na jego policzku i powoli zbliżyłam nasze twarz do siebie.
- Uczuciem jakim cie darze jest... nienawiść .. - oznajmiłam i ode pchałam go. - Nie licz na miłość z mojej strony.. jesteś dla mnie zerem, wole Stefana a teraz miłej nocy życzę - uśmiechnęłam się i zeszłam do salonu.
- Carina! - krzyknęłam schodząc ze schodów. - Jednak się myliłaś, ja miałam rację - dodałam po czym do pomieszczenia wszedł Ivan.
- Z czym miałaś rację.. ? - zapytała zaciekawiona.
- Z księgą.. twój chłoptaś wie bardzo dużo na temat naszej rodziny - odparłam. Dziewczyna skierowała zaś wzrok w stronę mężczyzny.
- Ivan wiesz o czym ona mówi ?- padło następne pytanie. Ciemnowłosy chłopak po nalaniu wiskhy do szklanki obrócił się w naszą stronę i oparł się o stolik.
- Carina, doskonale wiem o czym gada, ale ja mam dla ciebie coś ważniejszego do opowiedzenia. Coś co widziałem przed naszym domem.. nie spodoba ci się to. - powiedział po czym wzrok skierował na moją osobę.
- O czym ty mówisz ?? - spojrzała na niego potem zaś znowu nam mnie.
" Nie powie tego" - myślałam w duchu...


______________________________________________________________
Od Autorki : 
Rozdział trochę krótki, ale to dlatego że miałam dzisiaj zdawać do bierzmowania. I przepraszam że tak późno ale bierzmowanie wzywało :D ( ZDAŁAM)
Postać Rose będzie dodana w najbliższym czasie.
Zapraszam do komentowania i Dziękuje :*
Ps. przepraszam za błędy jeżeli owe się zdarzyły..

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 4

                                                              Rose


"- Gdzie mnie ciągniesz ? - zapytałam oburzona zaistniałą sytuacją.
- To już jest niespodzianka - oznajmił. Spojrzałam na niego ale on nawet nie zamierzał się odwrócić.
- Pośpiesz się, Stefan i Carina czekają już w aucie..."

Szłam razem z Ivanem, prowadził mnie do auta w którym czekała Carina i Stefan. Z każdym zrobionym krokiem zastanawiałam się co ta cała trójka kombinuje. Gdy wyszliśmy za zakrętu ujrzałam czarne sportowe auto.
- Klasa sama w sobie - oznajmiłam i wyminęłam ciemnowłosego mężczyznę.On przystaną i ciężko westchną.
- Ale wież że to moje auto, jaki właściciel taki wóz - odparł. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam na tył obok Stefana. Po chwili przednie drzwi otworzyły się, zawitał w nich Ivan zajmujący miejsce kierowcy. Spojrzał kontem oka w moją stronę i oznajmił :
- Pasy - w tym momencie jego głos stał się chłodny. Jego charakter był zmienny całkowicie tak jak mój, pomimo tego nie uważam iż Ivan mógłby być moją 'bratnią duszą'..
Chwyciłam za pas i chciałam go zapiąć, jednak moim oczom ukazały się butelki z winem. Było ich pełno, wzięłam jedną do ręki.
- Co to jest ? - zapytałam zdziwiona.
- Nigdy nie widziałaś wina ? - spytał pogardliwie ciemnowłosy, po czym przekręcił kluczyki w stacyjce i ruszył.
- Może powiecie mi dokąd jedziemy ? - padło następne pytanie jednak auto wypełniała cisza. Nikt nie raczył odpowiedzieć na moje pytanie. Mogłam tylko czekać aż dojedziemy do celu.
Po 10 minutach jazdy, samochód zatrzymał się przed domem Somerhald'ów.
- To jest wasza niespodzianka? Dom należący do braci ..? - spytałam sarkastycznie wychodząc z wozu. Ivan wziął w objęcia dwie butelki i ruszył ku wejściowych drzwi, Carina zrobiła to samo. Jedynie Stefan dał znak, że to jeszcze nie koniec. Wraz z chwilą otworzenia drzwi, dało się usłyszeć głośną muzykę i krzyki kobiecego głosu.
- Rose słonko - przywitał się z kobietą Ivan odkładając wcześniej butelki wina na stoliku. Kobieta wyglądała gdzieś na około trzydzieści lat. Miała krótkie brązowe włosy i opaloną karnację. Oczy połyskiwały na ciemną szarość. Carina i Stefan również przywitali się z Rose, zaraz po tym jak mężczyzna odkleił się od jej uścisku.
- A ty kto ? - zapytała nagle spoglądając w moją stronę. Skarciłam ją wzrokiem od dołu aż po samiutką górę. Zebrałam się do mowy przedstawiającą moją osobę niestety Ivan nie dopuścił mnie do jej wypowiedzenia.
- To panna Calder.. jakaś Eleanor - oznajmił jednak drugą część przyciszył chcąc by usłyszała ją tylko Rose. Na ich twarzach pojawił się lekki uśmiech. Po mimo mojego zdenerwowania, uniosłam głowę do góry i ominęłam ich.
Usiadłam na sofie i gapiłam się na kominek przed sobą. Za taką imprezę to ja dziękuje - pomyślałam. Nagle przysiadła się do mnie Carina z lampką wina w ręku.
- Nie przejmuj się Ivanem, wiesz on jest kobieciarzem chamem i kłamcą. Masz napij się dobrze Ci to zrobi - oznajmiła i wręczyła mi lampkę wina. Wzięłam ją do ręki, by następnie upić z niej łyk.
- Masz może jakieś ciuchy na przebranie ? -zmieniłam temat - Ta sukienka mnie drażni - dodałam.
- W pokoju na drugim piętrze, możesz poszperać tam powinno być coś odpowiedniego dla ciebie- odpowiedziała i wstała.
Postanowiłam dłużej nie czekać. Udałam się do pokoju, który poleciła mi kuzynka i poszperałam w jej ciuchach. Nie minęło nawet z dwadzieścia minut, a gdy zeszłam na parter każdy był już nachalny.
- Nie będę gorsza - odparłam i nalałam sobie wino do lampki.
W tym momencie Carina i Stefan ulotnili się, a razem z nimi gość honorowy.
- Gdzie wcięło twoją kobietę? - zapytałam ciemnowłosego. - W końcu zrozumiała, że nie jesteś jej wart i uciekła ? - dodałam. Mężczyzna tylko wykrzywił się do mnie.
-Ha Ha bardzo śmieszne. - nagle zaczął przeszywać mnie wzrokiem. Skrzywiłam się i zapytałam :
- Coś się stało ?
Odłożył kieliszek na stoliku i zaczął iść w moją stronę. Odruchowo zaczęłam się cofać do tyłu, gdy nagle natrafiłam na oparcie sofy.
- Czemu ty taka jesteś? Nieśmiała, albo zbyt pewna siebie ? Może potrzebujesz troski ?- zaczął zadawać pytania.
- Chyba za dużo wypiłeś. Nigdy nie potrzebowałam troski ani litości, zrozum -odpowiedziałam i upiłam łyk.
- A teraz powiedz kiedy ta kobieta wyjdzie z tego domu, zaczyna działać mi na nerwy - dodałam z lekkim gniewem w głosie.
- Jutro sobie stąd pójdzie - uśmiechną się głupkowato odpowiadając na to pytanie. Westchnęłam głęboko i pokręciłam sprzecznie głową.
-Ivan ja pytam poważnie.
- Jutro, a teraz chodźmy napijmy się - przybliżył się jeszcze bardziej wypowiadając to zdanie.
- Ledwo stoisz na nogach - oznajmiłam
- Dam radę.
Nagle kątem oka zobaczyłam postać stojącą na schodach.

- Twoja 'przyjaciółka'-powiedziałam po czym odwróciłam się w jej stronę. Ivan po chwili zrobił to samo. Kobieta podeszła w naszą stronę i bez wahania chwyciła mężczyznę za rękę.
- Teraz ja i Ivan idziemy na górę, nie przeszkadzaj nam lepiej, jeżeli chcesz odzyskać to po co tu przyjechałaś - oznajmiła i pociągnęła go za sobą. Przybrałam zdziwioną mimikę twarzy, czyżby wiedziała coś na temat książki !..
Chwyciłam za butelkę wina i dolałam sobie do szklanki.
Gdy po 30 minutach Ivan i Rose nie schodzili na dół a Carina i Stefan nie wrócili do domu. Postanowiłam pójść na pierwsze piętro w poszukiwaniu pokoju w, którym mogłabym się przespać. Po dłuższym szukaniu znalazłam pomieszczenie w zachodnim skrzydle domu. Położyłam się i po chwili zasnęłam.

                                                          -[...]-

Nastał ranek, do mojego pokoju zawitały promienie słońca. Schowałam się w pościeli i obróciłam na drugi bok. Chciałam pospać sobie jeszcze z dwadzieścia minut, niestety nie udało mi się to. Niechętnie wstałam z łóżka i udałam się na parter, weszłam do salonu i ujrzałam Ivana stojącego koło kominka, w ręku trzymał szklankę, w której znajdował się alkohol.
- Walczysz kaca Wishky'ami ? -zapytałam wkładając ręce do kieszeni. Obrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie, lekko przy tym się krzywiąc.
- Ciężka noc ? - spytał.
- Nie pytaj.. a jak tam Rose ? - usiadłam na kanapie i złapałam się za głowę.
- O piątej się ulotniła - oznajmił spoglądając na moją osobę - Może się napijesz ?!- podał mi szklankę, ale ja odmówiłam.
- Gdzie Carina i Stefan ? - padło następne pytanie. Chciałam się dowiedzieć co się stało po moim wyjściu z salonu.
- Poszli zanieść jakieś papiery do szkoły, oraz umówili się z Janet i Manson'em - odpowiedział.
- To w takim razie, która jest godzina ?
- 12:30 - oznajmił krótko. Pierwszy raz tak długo spałam, a na dodatek miałam sen, którego nie pojmowałam.
Śniło mi się, iż Rose wiedziała gdzie jest księga rodziny Calder. Wczoraj jednak za dużo wypiłam i moja głowa zaczynała mieć omamy...

Dzień mijał monotonnie. Siedziałam w salonie i rozmawiałam z Ivanem, na szczęście nie był chłodny w swoich słowach, tylko przyjazny. Czekałam również na Carinę i Stefana, którzy nie wracali do domu przez dłuższy czas.
-Ivan co wiesz o Rose ? Czym ona się interesuję? - wypaliłam nagle. Moje myśli nie dawały mi spokoju.
- Chodzi ci o książkę, o której była wczoraj mowa ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Podniosłam się gwałtownie z kanapy.
-Co powiedziałeś ? - podeszłam do niego powoli, przeszywając go wzrokiem.
- No jakaś tam księga - dodał i upił łyk. - Więcej na ten temat wie Stefan, on jest maniakiem starych ksiąg. - oznajmił. Nadzieje na odnalezienie rzeczy podupadła. Szybko więc chwyciłam komórkę do ręki po czym wybrałam numer do Cariny. Po chwili czekania odebrała.
- Słucham, co jest ? - zapytała
-Gdzie jest Stefan, mam ważną sprawę do niego.
- Poszedł z Manson'em do biblioteki - oznajmiła - Czy coś się stało ? - dodała zaniepokojona.
- On wie coś na temat księgi - odpowiedziałam, a w słuchawce nastała głucha cisza, przerwała ją jednak kuzynka
-Daj sobie spokój z tą księgą!. My w domu będziemy o 20, porozmawiasz sobie z nim dopiero gdy wrócimy - podniosła nerwowo głos i wyłączyła się.
- Czemu ludzie są tacy niemili ? - zapytałam patrząc na komórkę.
- Skoro ty jesteś dla nich zła, oni będą tacy sami dla ciebie - odpowiedział Ivan.
- Uważasz, że jestem wredna ?1
- Wcale tak nie pomyślałem
-Ale powiedziałeś.. - w tym momencie zrobił minę typu : Ale się wkopałem :
-Za dużo pijesz- oznajmiłam i wzięłam szklankę z jego dłoni, odkładając ją na stoliku.
- Idę do domu, przyjdę o drugiej - powiedziałam i wyszłam. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie do rezydencji 341 poszłam się wykąpać oraz przebrać. Wyprostowałam włosy i nałożyłam świeży make up. Zjadłam śniadanie i spakowałam ciuchy Cariny.  Po godzinie byłam już gotowa. Ponownie udałam się do domu Somerhalder'ów. Widok jaki zastałam  był szokujący, na kanapie leżał Ivan, który zdecydowanie za dużo wypił. Odłożyłam reklamówkę z ciuchami na bok i podeszłam do niego. Nachyliłam się nad nim, jednak szybko zaraz wstałam zatykając nos.
- Człowieku ile ty wypiłeś ? - zapytałam pod nosem patrząc na niego. Wzięłam koc, którym był przykryty i zwinęłam go, odkładając na fotel.
- Ee.. książę z bajki wstawać ! - krzyknęłam a on tylko się obrócił. Chwyciłam poduszkę z fotela i zaczęłam go okładać.
 - Co ty robisz ze swoim życiem ? Dawno byś wytrzeźwiał gdybyś z rana nie pił - oznajmiłam dalej z gniewem w głosie. Powolnym ruchem przybrał pozycję siedzącą i spojrzał na mnie z pod byka.
- Wiesz.. gdy jestem napity lepiej mnie nie budzić, bo osoba która to zrobi pożałuje. Nie wiesz jaki jestem po wypiciu alko..
- Nie gadaj głupot - przerwałam mu i odwróciłam się chcąc wziąć szklankę z której pił. Nagle podszedł do mnie od tyłu i chwycił za nadgarstek ręki, która wędrowała ku stolika.
- Kochanie wybacz ale jak jestem napity to nie wiem co mam zrobić z tak piękną kobietą u boku - wyszeptał a jego twarz powędrowała obok mojej szyi, chcąc ją pocałować.
- Zostaw mnie i idź zajmij się sobą! - oznajmiłam odpychając go. - Może Rose się na to nabiera, ale ze mną nie będzie tak łatwo. Radze ci tego więcej nie robić i nie nazywać 'Kochanie' Po drugie nie nigdy nie będziesz w centrum mojej uwagi więc daj sobie spokój. - dodałam grożąc mu palcem
- Zobaczymy  ...



_____________________________________________________________
Od Autorki : 
 Pojawił się 4 rozdział na blogu. Mam nadzieje że spodoba wam się on.
Nową postać dodam za niedługo, a w tym czasie pojawili się w zakładce "Bohaterowie" 4 nowe osoby z rozdziału 3 :).
Następny rozdział "Sam na sam" będzie dodany we wtorek. Zapraszam. 

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 3

                                                         Miss Atlanty


Zbudził mnie huk dobiegający z kuchni. Niechętnie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Ubrałam na siebie fioletową bokserkę, czarne jeansy, żakiecik ozdabiany z obu stron guziczkami tego samego koloru oraz wysokie czarne botki. Zakręciłam włosy i wyszłam z łazienki udając się do kuchni.
- Och już wstałaś ? -zapytała ciotka.
- Tak zbudził mnie hałas - odpowiedziałam i wzięłam do ręki szklankę
- Przepraszam Cię, nie chciałam - oznajmiła cichym głosem. Ja w tym czasie nalałam porzeczkowego soku i oparłam się o ścianę upijając łyk.
- Na stole masz śniadanie a klucze znajdziesz w korytarzu na półce, ja już muszę iść - pośpiesznie wzięła torebkę leżąca na krześle i wyszła.Cisza wypełniała dom. Kątem oka spojrzałam na stół, leżał na nim talerz a w nim mleko i płatki. Na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Nie mają czegoś lepszego do jedzenia ? - zapytałam sama siebie i zaczęłam szperać w szafkach. Niestety nic nie znalazłam.
- Carina macie może krewetki albo chociaż jakąś sałatkę ? - krzyknęłam ale nie dostałam odpowiedzi.
- No tak zapomniałam że mieszkasz sobie u Stefana - dodałam z podniesionym głosem. Nie tak to sobie wszystko wyobrażałam. W domu powinna być Carina, a ja od wczoraj miałam realizować plan jak się na niej zemścić. Jednakże wszystko jest odwrotnie. Ona mieszka u Stefana a ja codziennie przecież nie będę podróżować do domu Somerhald'ów. Samo to, że przebywałabym u nich tak często było by głupie. Tak więc Carina ponownie musi zamieszkać w rodzinnym domu, albo sama postaram się o to, by przyjęli mnie do rezydencji na Wylie Southeast Street..
 Oparłam się ponownie o ścianę i zaczęłam rozmyślać jak to wszystko zorganizować.
- Wołałaś mnie ? - z transu wyrwał mnie głos. Automatycznie zerwałam się i skierowałam wzrok w stronę progu, stał w nim wuj Harold. Moja mimika twarzy przybrała strach. Do głowy napłynęła mi myśli typu "Czy wuj słyszał to co mówiłam o Carinie?"
- Yy nie wujku.. - odpowiedziałam drżącym i niespokojnym głosem.
- Przeziębiłaś się? Masz jakiś dziwny głos. - dodał i zmarszczył czoło. Głośno odchrząknęłam i wyprostowałam się.
- Wszystko ok - oznajmiłam. On zaś uśmiechną się i ruszył na górę. Odetchnęłam z ulgą a strach znikną, wypiłam jednym duszkiem sok i wyszłam z domu. Postanowiłam zjeść na mieście. Udałam się do McCormick & Schmick's SeaFood Restaurant i zamówiłam danie. Gdy czekałam na jedzenie dostałam sms'a od Cariny.
 [ Dzisiaj Bal w Grant Park, przyjdź poznasz moich znajomych. Suknia nie musi być długa ale jakbyś chciała to możesz w takiej przyjść. Ten bal organizowany jest z okazji rozpoczęcia roku szkolnego.]
Nic jej nie odpisałam.
 Po chwili przyszedł kelner i podał jedzenie. Gdy zjadłam postanowiłam pochodzić po sklepach w poszukiwaniu jakiejś ładnej sukienki. Udałam się do jednego z droższych sklepów w Atlancie. Od razu podeszłam do właścicielki tego zakładu.
- Dzień dobry
- Dzień dobry w czym mogę pomóc ? - zapytała starsza kobieta ok. 50-tki
- Szukam sukni na bal - oznajmiłam i zaczęłam wodzić wzrokiem po sklepie.
- A ma być to coś konkretnego ? - pytała nadal.
- Myślałam o sukni z czarnego atłasu, pokryta koronkowym tiulem czy szyfonem. - odpowiedziałam bez zastanowienia.
- Czy cena gra rolę ? - ponownie zapytała.
- Nie - odpowiedziałam tym razem krótko, chcąc przejść jak najszybciej do sedna. Kobieta wyszła zza lady i udałą się w stronę drzwi, które znajdowały się na samym końcu sklepu. Weszła do pomieszczenia a ja zrobiłam to samo. Przed moimi oczyma widziałam stos czarnych sukni i sukienek powieszonych na wieszakach lub manekinach.
- Proszę sobie stąd coś wybrać - oznajmiła i pozostawiła mnie samą.
Zaczęłam przeglądać po kolei wszystkie sukienki, trwało to z jakieś 20 minut. Podeszłam do ostatniego wieszaka i znalazłam to co chciałam.
- Ile za to ? - zapytałam gdy byłam już przy kasie. Wyciągnęłam żółty portfel a wzrok po chwili spoczął na kobiecie.
- 3908 USD - odpowiedziała. Podniosłam do góry jedną brew z niedowierzania. Myślałam że może się przesłyszałam ale niestety byłam w błędzie.
- Mówiła pani, że cena nie gra roli - dodała po chwili. Na mojej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech oraz gniew w oczach.
- Jakbym chciała to mogłabym kupić takich z dziesięć, niech się pani nie martwi ta cena nie odciśnie piętna na moim koncie bankowym, a teraz proszę mi to sprzedać - oznajmiłam i wyciągnęłam daną sumę z portfela. Kobieta zapakowała sukienkę do firmowej reklamówki i podała mi ją. Odwróciłam się i wyszłam czym prędzej z tego sklepu.


                                                                    xxx

[Dom rodziny Petrovych - 18.05]

Zbliżał się czas balu, postanowiłam więc wolnymi krokami przygotować się do niego. Ubrałam sukienkę i zaczęłam malować się przed lustrem, gdy nagle zadzwonił telefon. Odebrałam połączenie od Cariny.
- Tak, co jest - powiedziałam zaciekawiona.
- Cześć, pamiętaj bal zaczyna się ...
- Tak wiem o 19:30 - przerwałam jej.
- Nie wiem czy Ci mówiłam, ale dobrze by było przyjść z osobą towarzysząca, ponieważ będą tańce.. - drugą część zdania przyciszyła. W odbiciu lustra widziałam swoją zdenerwowaną mimikę twarzy. Wzięłam dwa głębokie wdechy i odpowiedziałam :
- Raczej, nie wspomniałaś o tym małym detalu.
- Przepraszam Cię, zapomniałam o tym - zaczęła się tłumaczyć.
- Idę się przygotować, spotkamy się na imprezie - oznajmiłam i rozłączyłam się. Dokończyłam malowanie ust i zabrałam się za włosy. Po 45 minutach nareszcie byłam gotowa do wyjścia. Zamówiłam taksówkę, która przyjechała po piętnastu minutach i zawiozła mnie do Grand Park. Udałam się do Muzeum Cyklorama  gdzie miał zacząć się bal. Ludzi z minutę na minutę zaczęło przybywać, dzielili się w dosyć liczne grona. Nagle w tym chaosie ujrzałam Carinę, podeszłam do niej i przywitałam się. Obok niej stały cztery osoby, dwie dziewczyny i dwóch chłopaków.
- To są moi najbliżsi przyjaciele Janet, Ophelie, David i Manson. - przedstawiła mnie wszystkim, spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się moim specyficznym uśmiechem. Skręciłam głowę w lewo szukając Stefana. Niestety nie mogłam go nigdzie wypatrzeć.
- A gdzie bracia Somerhalder'owie ?- zapytałam zaciekawiona Carinę.
- Przyjdą zaraz. - Odpowiedziała i zaczęła rozmawiać ze znajomymi. Oddaliłam się od nich i podeszłam do jednego z okien, biorąc sobie przy okazji szampana.
- Jak Ci się podoba bal ?- usłyszałam znany mi głos. Należał on do Ivana.
- Byłam na wielu lepszych przyjęciach - odparłam.
- A przyjaciele Cariny, nie przypadli Ci do gustu ? Tak szybko ich opuściłaś - oznajmił i wziął lampkę szampana od kelnerki.
- Blondynka o niebieskich oczach z kręconymi krótkimi włosami oraz Ophelie o ciemnych brązowych włosach i ciemniej karnacji ? To nie są wymarzone koleżanki jak dla mnie. - odpowiedziałam i spojrzałam na niego.
- Nie wypowiedziałaś się jeszcze o Davidzie i Manson'ie - dodał i również spojrzał na moją osobę.
- David ciemnowłosy z niebieskimi oczami oraz Manson z blond włosami i niebieskimi oczami, trochę wychudzeni, To nie moje ideały - oznajmiłam i upiłam następny łyk.
- Moje też -dodał a ja skarciłam go wzrokiem - Chodzi mi oczywiście o Janet i Ophelie, nie jestem jakimś gejem -oznajmiła i uniósł kącik ust. Po chwili jednak odszedł, pozostawiając mnie samą. Nagle na scenie staną mężczyzna zapewne burmistrz i ogłosił, że czas tańców się rozpoczął. Osoby zebrane dobrały się w pary i zaczęły tańczyć.
- Ładnie wyglądasz. - odwróciłam się w stronę dobiegającego głosu. Ujrzałam Stefana, uśmiech automatycznie pojawił mi się na twarzy.
- Ty również ładnie wyglądasz - odwzajemniłam komplementem.
- Za.. - nie dokończył, ponieważ do tańca porwała go Carina. Odprowadziłam ich wzrokiem do końca sali, by potem zgubić ich w tłumie. W tamtym momencie cała drżałam ze złości. Powolnym ruchem odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni przed sobą miałam teraz cwaniacko uśmiechniętą twarz  Ivana. Dzieliły nas milimetry, najszybciej jak tylko potrafiłam odsunęłam się od niego.
- Zatańczysz ? - zapytał. Miałam do wyboru stać i podpierać ścianę albo "pójść w tango" z mężczyzną, który się do mnie podwala.
- Oczywiście - powiedziałam z niechęcią. Zaczęliśmy tańczyć, nie było aż tak źle, pomimo iż nigdy bym nie przypuszczała, że Ivan potrafi tak zgrabnie się ruszać. Zaskoczyło mnie to i to bardzo. Przetańczyliśmy dwie piosenki po czym, chwycił mnie za rękę i pociągną za sobą.
- Gdzie mnie ciągniesz ? - zapytałam oburzona zaistniałą sytuacją.
- To już jest niespodzianka - oznajmił. Spojrzałam na niego ale on nawet nie zamierzał się odwrócić.
- Pośpiesz się, Stefan i Carina czekają już w aucie...

_________________________________________________________________
Od Autorki :      
Chciałabym na początku podziękować za komentarze do rozdziału 2. Cieszę się iż moje opowiadanie komuś przypadło do gustu.
Postanowiłam, że  rozdziały będą dodawane we wtorki .
Proszę o wasze opinie, są dla mnie ważne. Nowych bohaterów dodam za niedługo do zakładki.
Dziękuję
 

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 2

                                                           Nowi Znajomi

" Jechałam z 15 minut, gdy taksówka nareszcie się zatrzymała wysiadłam z niej i udałam się w stronę ogromnego domu, położonego oddzielnie od innych posiadłości. Gdy już byłam przed drzwiami zapukałam... "

Tak jak się spodziewałam drzwi otworzyła mi kuzynka. Była trochę zdziwiona widząc mnie w progu. Przywitała mnie tak samo jak wuj Harold .. ciszą.

- Cześć piękna.- powiedziałam przerywając pustkę między nami.
- Eleanor ?! - powiedziała i uśmiechnęła się - Ostatnio widziałyśmy się 9 lat temu, zmieniłaś się - dodała wodząc wzrokiem.
- Ty też, wpuścisz mnie czy .. - nie dokończyłam ponieważ przerwała mi.
- Jasne wchodź - otworzyła szerzej drzwi i zaprosiła do środka. Weszłam do domu i zaczęłam się rozglądać. Ściany były w ciemnej tonacji, a sam wygląd był bardzo bogaty. Korytarze z obu stron ciągnęły się w nieskończoność. Przed sobą miałam jednak, duży salon z kominkiem na środku. Czarna sofa i dwa fotele, znajdowały się obok stolika, który był lekko oddalony w lewo od kominka. Z jednej strony był duży barek z najróżniejszymi winami oraz whisky'ami. Leżały one jednak za przyciemnioną szybą i było trudno je zobaczyć na pierwszy rzut oka.
Carina zaciągnęła mnie w głąb salonu i kazała się rozgościć. Usiadłam na fotelu ona zaś na sofie.
- Czemu przyjechałaś? Jak podroż? Opowiadaj - oznajmiła. Ciekawość ją zżerała. Postanowiłam się z nią lekko podroczyć.
-Nie mam co opowiadać "Wszystko po staremu" - odpowiedziałam i posłałam szyderczy uśmiech, a w oczach palił się gniew.
- Jak to nie ma co .. - nie dokończyła, ponieważ do salonu wszedł wysoki brązowowłosy chłopak.
- Cześć- powiedział niepewnie. Jego wzrok raz był skierowany na mnie, a raz na Carinę.
- To jest Eleanor. moja kuzynka - oznajmiła dziewczyna.
- Stefan Somerhalder, miło mi - przedstawił się podając rękę, by następnie usiąść koło Cariny.
- To może powiesz w końcu co Cię sprowadza do Atlanty? - pytała nadal.
- Przyjechałam, odzyskać pewną rzecz, którą zabrano mi około 9 lat temu, pamiętasz ? - odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie. Uśmiech z jej twarzy znikną i pojawiło się zażenowanie albo raczej strach? Trudno było określić. Nastała niezręczna cisza, którą przerwał dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Po krótkiej chwili do salonu zawitał ciemnowłosy mężczyzna, ubrany cały na czarno. Ściągną skórzaną kurtkę i podszedł do barku, wyciągną szklankę i nalał whisky. Wyjął komórkę z kieszeni i spojrzał na nią, głęboko westchną i podniósł głowę ku górze. Jego wzrok automatycznie przeniósł się na moją osobę. Z zmartwionej mimiki, przybrał czarujący oraz uśmiechający się wyraz twarzy. Jego wzrok spoglądał w moją stronę, jak gdyby widział prezent pod choinką. Powoli szedł w kierunku fotelu na, którym siedziałam i mówił :
- Ivan Somerhalder, a Ty ślicznotko jak masz na imię ?
- Eleanor Calder - odpowiedziałam podając mu rękę. On zaś ją pocałował, głęboko patrząc mi się w oczy.
- Coś się stało ? - zapytał nagle Stefan - spoglądałeś na komórkę jak gdybyś oczekiwał na ważny telefon - dodał. Twarz Ivana automatycznie się zmieniła, wyrażała teraz stan "Ludzie odczepcie się ode mnie" Zrobił wielkie oczy i odpowiedział :
- Nie twoja sprawa - westchną i upił łyk.
- A więc Eleanor Calder, opowiedz nam coś o sobie - mówił a zarazem wymachiwał szklanką to w lewo to w prawo.
- Dowiesz się w swoim czasie - odparłam posyłając szorstki uśmiech.
- Uuu- wysyczał - Nieśmiała dziewczynka albo może .. sexowna diablica, zadziorna - dodał i uśmiechną się specyficznie. Jego lewy kącik ust uniósł się ku gorze a prawy został na swoim miejscu.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się dzwonek, dająca znać iż ktoś dzwoni. Ivan odebrał połączenie wychodzące na swojej komórce i rozpoczął rozmowę, która polegała na tym iż mężczyzna słuchał i krążył wzrokiem po salonie. Gdy  rozmowa dobiegła końca pożegnał się i zwrócił się do Stefana :
- Brat, jest sprawa idziesz ze mną - oznajmił. - Panie wybaczą - dodał patrząc się na mnie oraz Carinę.
Po chwili płeć męska opuściła dom, a w pomieszczeniu zrobiło się cicho. Można było słyszeć bicie własnego serca.
- Jeżeli myślisz, że moja rodzina ma rzecz po którą tu przyjechałaś, jesteś w błędzie.- oznajmiła Carina przerywając cisze.
- Nie wyjadę z Atlanty, dopóki nie odzyskam Księgi. Nie odpuszczę, znajdę ją za wszelką cenę ! - uniosłam lekko głos.
- Pamiętaj co powiedziałaś! Za wszelką cenę, ja nie byłabym taka pewna czy ta książka jest tego war..
- Lepiej nie kończ zdania, jeżeli nie chcesz mnie rozzłościć.Wiem co powiedziałam i będę się tego trzymać do końca. Gdybyś znalazła się w mojej sytuacji to może byś coś zrozumiała dlaczego mi tak zależy, ale wątpię w to. - dodałam
Nastało niemiłe napięcie, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało, gorzej było z Cariną. Jeżeli myśli, że może odciągnąć mnie od pamiątki rodzinnej to się myli. "Po trupach a do celu". 
- Zmieńmy temat - zaproponowała niebieskooka - Jutro jest organizowany bal w Grant Park pójdziesz ? - zapytała z ciekawością.
- Z chęcią wezmę w nim udział - odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech.
- Napisze Ci wszystko jutro sms'em - oznajmiła z uśmiechniętą mimiką twarzy.
- Czemu sms'em ? Opowiesz mi jutro z rana przy śniadaniu
- No bo wiesz .. Ja nie wracam do domu na noc - cichym głosem wydobyła to zdanie z ust.
- Jak to ? - zapytałam.
- No ja tu mieszkam od tygodnia, razem ze Stefanem i Ivanem.
Oboje uśmiechnęłyśmy się do siebie. Rozmawiałyśmy tak do godziny 21:30. Dowiedziałam się od Cariny jak zaczęła układać sobie życie, kiedy wyjechała do Atlanty. W porównaniu do mojego życia, ona żyje sobie jak księżniczka. Nie ma żadnych zmartwień i cieszy się chwilą. Ja chcąc zacząć wszystko od nowa muszę zrealizować plan zemsty. Jej świat różni się od mojego, ale wkrótce zostanie zmieniony...

_____________________________________________________________
Od Autorki : 
Oto drugi rozdział historii nastoletniej Eleanor Katheriny Calder. Mam wielką nadzieje, że spodoba wam się on. I będziecie chcieli czytać dalej.
Dziękuje za opinie w komentarzach pod rozdziałem 1. Miło mi, że niektóre osoby wypowiedziały się na temat mojego opowiadania.